Film "przereżyserowany" do bólu. Cały czas podczas seansu miałem wrażenie że tuż poza kadrem stoi reżyser i mówi: "teraz zrób strasznie straszna minę", "teraz uderz i postój chwilę, napinając mięśnie " itd ... i tak cały film .... Zgadzam się więc w pełni z tym kimś kto dał Rickowi Bennettowi jedną gwiazdkę na dziesięć.
Druga sprawa to muzyka. tak krótko to... soundtrack - jeśli wyszedł to bankowo nie znalazł żadnego nabywcy.
Podsumowując - lepiej oglądnąć pierwszą lepszą choćby 20 -- 30 lat starszą azjatycką "kopaninę".