spojler....
1/3 filmu mroczna i realistyczna. pozniej niestety przeradza sie to wszystko w typowe, kopane kino
azjatyckie. Bardzo dobrze wykonane, ale caly duszny, mroczny i przytlaczajacy klimat obskornego
wiezowca gdzies prysl...
wielka szkoda - bo filmow z takim klimatem jak na lekarstwo. albo zle zagrane, albo kiepska fabula, albo nierealistyczne. tutaj byl wielki potencjal.
masz racje tylko co to ma wspolnego z tym filmem? rezyser mial swoja wizje. moze \mi sie nie podobac. nie widze mimo wszystko sensownego powodu bym narzekal ze ktos nie zrobil tego tak jak ja bym chcial.
jesli popatrzy sie na ten film jako sieczke w stylu king bruce lee karate mistrz, jak to jest napisane na okladkach Rebel Rebel, dostaje sie bardzo duzo i w bardzo atrakcyjnej formie
to prawda zgadzam sie.
po prostu podszedlem do ogladania tego filmu przeczytawszy wczesniej doslownie jedno zdanie. lubie ogladac filmy gdy o ich fabule wiem jak najmniej - wtedy mozna delektowac sie calym filmem. ogladajac trailery, czytajac opisy przewaznie znamy 3/4 fabuly. dla mnie takie podejscie zabija duza przyjemnosc ogladania filmu.
po prostu pierwsze 0,5 h mialo klimat, ktory straszliwie przypadl mi do gusty. tylko tyle i az tyle. reszta to bardzo przyzwoite azjatyckie kino kopane.
Masz rację z tym przyjemnym kinem kopanym:) i co do początku filmu, było dużo takiego fajnego klimatu a potem to efektowna kopanina:)
Hmm co do czytania opisów...sądzę że przesadzasz z tymi 2/3 fabuły po przeczytaniu:) ja osobiście po przeczytaniu o co biega w filmie decyduje się na to czy chce go obejrzeć, opis raid'a także przeczytałem ale zanim go obejrzałem to zapomniałem o co chodziło (noo poza tym że jest to film o szturmie na budynek, duży budynek:)
mam kilku znajomych, z ktorymi mamy podobne gusta. gdy mi poleca jakis film - biore go w ciemno. zawsze ich uprzedzam, zeby mi doslownie powiedzieli jedno zdanie o filmie. wtedy sadiam przed tv i nie wiem od poczatku czego sie spodziewac. oczywiscie takie podejscie ma tez swoje minusy - kilka razy trafilem na gnioty. no ale jak juz polosuje i wybiore dobry film to caly seans trwa "uczta" ;)
ja mam taki gust że noo nie brał bym w ciemno co radzą kumple:) jak coś polecają to najpierw sprawdzam co i jak...nie chce trafić na gniota bo to przecież stracony czas!:) a tyle wokół jest interesujących filmów:) nieprawdaż?
prawda, prawda - dlatego dlugo selekcjonowalem kumpli pod wzgledem gustu do wspolnego ogladania - w 70% sie sprawdza. warto wiec jest przezyc te 30% dla pozostalych 70
W sumie jakby się zastanowić to coraz rzadziej otrzymuje rekomendacje, bowiem chyba wszystkich znajomych z którymi utrzymuję regularny kontakt ja mam największe doświadczenia związane z filmami...czyt. naoogladałem ich najwięcej więc idzie z tym w parze jakies obeznanie w temacie :)
Drogi założycielu tematu - masz sporo racji.
Początek był po prostu genialny. Niestety wraz z rozwojem wypadków fabuła i klimat tracą nieco na znaczeniu, zaś pierwsze skrzypce gra napier...dalanka (sorry za słownictwo, ale najlepiej oddaje to, co rozgrywa się na ekranie). Pomimo jednak tego 'niestety' i tak dałem filmowi 9/10 (przynajmniej na razie). Wg mnie sceny walk stoją na tak kosmicznym poziomie, że biją praktycznie wszystkie obejrzane przeze mnie tytuły (może poza tymi, w których występował kiedyś Dziki Chan czy Dżet Li tudzież gostek z "Ong Bak"). To, co się dzieje na ekranie to czysta poezja ruchu i walki. Film jest brutalny i momentami się zastanawiałem, czy rzucani o ściany (tudzież inne przeszkody terenu) aktorzy nie odnieśli jakiś urazów podczas kręcenia poszczególnych scen (ucierpiał jeden, ale o tym za chwilę). Ponadto zaimponował mi tu...brak efektownych powtórek najlepszych akcji czy też 'fatality'. Wiem, że normalna walka tak nie wygląda, że rządzi tu choreografia i niemal małpi spryt oraz zabójczy trening, ale iluzja realizmu naparzania mimo wszystko zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Tu nawet niewyględny gość (tak - mówię o tobie wąsaty kurduplu!) bije się tak, że wybuch bomby atomowej na ekranie to mały pikuś. Z tego też względu, będąc w pełni świadomym wad "Raida" i będąc przy pełni mocy umysłowych (tak mi się przynajmniej zdaje...A Ty co o tym myślisz biały króliczku?) wystawiam mu wyżej rzeczoną ocenę. Byłaby chyba pierwsza jedenastka w skali 10-stopniowej, ale autor scenariusza zginął zakopany na śmierć podczas kręcenia filmu no i resztą musieli zająć się aktorzy drugoplanowi. Możemy się tylko cieszyć, że ryży ser oraz kamera man przetrwali do końca tej batalii. God Bless Indonesia!