Do 40 minuty to bezapelacyjnie jeden z najlepszych filmów akcji. Scena walki z wykorzystaniem noży wciska w kanapę, szczególnie gdy człowiek zdaje sobie sprawę jak
ekstremalnie niebezpieczny może być nóż w rękach wykwalifikowanego policjanta. Później zdecydowanie film dryfuje w kierunku filmów kung-fu staje się nudy, przewidywalny i
męczący, szczególnie pojedynek z kung-fu bossem - tym z długimi kręconymi loczkami. Tam godzinami można kruszyć przeciwnikiem ściany i nic się nie dzieje. Dostaje wstaje
walczy dostaje wstaje walczy - musiałem sobie herbatę zrobić bo nie mogłem doczekać się finału.
Jednak do 40 minuty film moim zdaniem kładzie nawet Leona Zawodowca, szkoda że reżyser nie utrzymał tempa do końca.
ehh , film nie miał na celu pokazać jak największą rzezn - co udało się reżyserowi w 100%
Teraz tylko czekać na 2 i modlić się by tam była jeszcze większa ;d
Racja, poczatek miodny, widziałem przedtem tylko jeden trailer i nie byłem pewien co mnie czeka, ale jak wyrzucił pałkę i nóż to wiedziałem, że już tak dobrze nie będzie. Potem już tylko tępe nawalanie, postronni padający od jednego kopniaka w głowę i boss (trafione określenie) którego w dwóch nie można pokonać, walki z nim strasznie popsuły moim zdaniem klimat, ale to tylko moje zdanie, poza tym nie ma się do czego przyczepić :)