Dawno nie widziałem takiego syfu.
Najbardziej mnie tu uderzyło, że honorowo walczący wojownik choć był po stronie zła to jednak odrzucał broń i wolał walczyć na pięści to w jednej z walk jest atakowany na pięści przez dwóch stojących po stronie prawa to kiedy ten honorowy wojownik dowala im obu to jeden z nich wbija temu człowiekowi szkło w tętnice. Brak jakiejkolwiek uczciowości. Durna logika. W domu są kamery na każdym piętrze, a jeden z "żołnierzyków" prosi o pomoc jednego z mieszkańców. Szef tego nie widzi ? Oczywiście po chwili jednak mamy info że widzi każde piętro z kamer i mówi ludziom, że jakiś typ rozwala jego budynek w pył. Poza tym mamy scenę, w której na początku atakują dziesiątki ludzi z karabinami, a "żołnierzyki " zachowują się jak idioci ustaawiając się na niebezpieczne pozycje i masowo giną. Kiedy zginą prawie wszyscy z wyjątkiem głównego który dobrze się leje na pięści nagle znikają z budynku ludzie z karabinami a atakują ludzie z gołymi rękami itd. To jest po prostu mega durne. Nie widziałem dawno tak idiotycznego filmu nawet w konwencji kina kopanego za dużo tu chaosu bezsensownych ataków dalekich od jakichkolwiek sztuk walki. Po prostu syf.
Zgodzę się z większością Twoich zarzutów. Dałem jednak "6". Z jednego powodu. Choreografia walk jest OBŁĘDNA. Realizm faktycznie poszedł się paść, ale dzięki w/w choreografii nawet nieźle się oglądało.
Z tym, że "honorowo" walczący wojownik wcale nie powołuje się na honor, ale na przyjemność płynącą pokonania przeciwnika w walce wręcz. Wszyscy poza nim nawalają się czym mogą by eliminować wrogów najefektywniej jak tylko są w stanie. On jeden ma taki nałóg, taki fetysz, aby odbierać życie własnoręcznie.
Szczerze powiedziawszy m.in. dzięki temu odejściu od honoru i ustawieniu pozytywnych bohaterów w finałowej walce jako grających "nie fair" film dla mnie tylko zyskał na widowiskowości.
Zacząłem oglądać drugą część i jestem zdumiony nie dośc, że lanie po mordach lepsze to i sytuacje wiarygodnie ustawione
Na początku tak, ale już potem bywa różnie. Walka Hammer Girl w metrze powala wiarygodnością.
Szczerze powiedziawszy to nie. Z tego co oglądałem to tylko "Ninja: cień łzy" dorównywał "Raidom" ilością, intensywnością i choreografią walk. Niby to druga część filmu "Ninja", ale nawiązań do jedynki nie ma zbyt wielu, a formułę filmu znacznie zmieniono.
Ponoć "Ong bak" jest dobry, ale jeszcze go nie oglądałem. I jeszcze jestem ciekaw "Merantau" - pierwszego kopanego filmu Edwardsa z tymi samymi aktorami którzy w "Raid" grali Ramę i Mad Doga.