"Ran", jeden z najbardziej krwawych filmów Akiry Kurosawy, to obraz o ogromnej sile wyrazu. Będący adaptacją Szekspirowskiego "Króla Leara", "Ran" jest jednak silnie usytuowany w japońskiej kulturze i tradycji - reżyser po swojemu przenosi akcję do średniowiecznej Japonii, a bohaterami są tutaj samuraje. W filmie przedstawiona jest historia okrutnego władcy Hidetory, który dzieli królestwo między swoich trzech synów, nie przeczuwając, jakie przyniesie to konsekwencje.
Przesycony symbolami i metaforycznymi obrazami film Kurosawy to opowieść o "braku litości, okrucieństwie, o tym, jak zło, niczym echo, powraca w końcu do swojego sprawcy, by go zniszczyć". Kiedy Hidetora na własnej skórze doświadcza nieszczęść, poznaje wówczas bezmiar cierpienia, które przysporzył swoim poddanym, a także wrogom, a świadomość ta doprowadza go do obłędu. To film o tym, jak żądza władzy za wszelką cenę prowadzi do chaosu i okrucieństwa, i sprawia, że ludzie wyzbywają się resztek moralności.
O niesamowitej sile wyrazu dzieła Kurosawy decyduje w dużym stopniu świetna scenografia - ascetyczna, posępna sceneria odzwierciedla piekło, którego częścią staje się Hidetora. Wspaniałe były również zdjęcia i kostiumy. Wielką kreację natomiast stworzył Tatsuya Nakadai.
W filmie można dostrzec głęboki humanizm Kurosawy - "Ran" porusza tematy zawsze aktualne, mimo że akcja jest usytuowana w średniowieczu.
Filmowi Kurosawy właściwie trudno cokolwiek zarzucić - jest to widowisko niemal idealne, ale jest to kino refleksyjne, a przez to "Ran" nie jest filmem na każdy gust, jest to dzieło dla wyrobionego widza, filmowego erudyty. 10/10.
kurde ty masz jakies problemy ze soba? po jakiego wala piszesz cos co kazdy wie, i to nie tylko tutaj.
A ty, wielki fanie "Scarface'a" (skądinąd średniawego filmu), też masz jakieś problemy ze sobą. Po kiego wała piszesz, że grasz w "Scarface'a", kogo to interesuje? Jak nie podobają ci się moje opinie, to ich nie czytaj, gdy ujrzysz mój nick, to go omiń z daleka.