Brak znaczących postaci mających ogromny wpływ na rozwój bohaterów oraz całej fabuły jest moim zdaniem bardzo słabym wyborem. Szkoda mądrości i twardego stąpania po ziemi June oraz jej relacji z bratem - myślę, że było to warte przedstawienia w filmie.
Zastąpienie wątku Luny postacią Miquela, gdy w książce waga braku świadomości Alexa na temat jego seksualności jest tak mocno zaznaczona, jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe i niewytłumaczalne. Pominięcie rozwodu rodziców Alexa i tego, jaki miał on wpływ na jego życie oraz wątek polityczny to też marny pomysł.
Najbardziej jednak ze wszystkiego żal mi tego, w jaki sposób przedstawiono rozwój relacji Alexa i Henry'ego. Choć może bardziej tego, że nie przedstawiono tego rozwoju w ogóle. Otrzymujemy szybki przeskok między otwartą wrogością, a ciągłym seksem i wielką miłością, z zupełnym pominięciem stopniowego zaangażowania, zrozumienia własnych uczuć i wszelkich związanych z tym rozterek, które znajdujemy w książce.