Film jest na krawędzi ckliwości, ale cudem się udało jej uniknąć. Ładne zdjęcia, aktorzy dobrze zagrali, treść też ciekawa. Film na podstawie książki i muszę powiedzieć, że autorka nie oszczędzała głównej bohaterki, ale w filmie nie było drastycznych szczegółów. Gdyby film nakręcił Quentin Tarantino to pewnie krew lałaby się strumieniami, ale kręcił kto inny, więc dało się obejrzeć.
Nie zrozumiałam:
1) Dlaczego córka nie rozpoznała ojca i mu o tym nie powiedziała. Przecież nikt nie musiał się o tym dowiedzieć, a wygląda na to, że ojciec wcale nie chciał wykorzystać córki. Powinni dać coś więcej na ten temat, skoro już taki wątek był.
2) Wątku księcia i księżnej. Sądziłam, że są parą, więc dlaczego służący księcia podpalił burdel księżnej?
4) Kim był ten człowiek, który sprzedał Sarę do burdelu, a potem został zamordowany?
3) Dlaczego gdy Sara była dzieckiem i wystawiali ją jako towar w burdelu nikomu to nie przeszkadzało, a gdy wyznała publicznie, że książę jest ped*** to go powiesili?
Film nierealny psychologicznie. Po takich przejściach jakiś tam farmer nie uleczyłby dziewczyny miłością. Była inteligentna, ale od wczesnego dzieciństwa demoralizowana, choć fakt że najgorsze stało się po tym jak skończyła 6 lat (do tego wieku kształtuje się osobowość) i Michael ożenił się z nią jak miała ok. 17 lat, więc jeszcze dość wcześnie by wprowadzić zmiany. No ale kto ją wychowywał. Prostytutki i pe***le. Większość dzieciństwa ją ominęła i nie wiem jak po czymś takim można być normalnym. Od dziecka uczona mocnych wrażeń umarłaby z nudów na farmie i uciekła prędzej czy później. Nie dla niej takie życie. Praca na roli to ciężka robota i nie mogę sobie wyobrazić takiej panienki przy tego rodzaju pracy.
Nie rozumiem dlaczego w filmach i książkach dobrzy ludzie zawsze muszą się zakochiwać w tych złych, a potem ich leczyć albo znosić. To jest bardzo szkodliwy społecznie przekaz, bo w realu ludzie biorą się za leczenie innych albo wiążą się z toksycznymi ludźmi z myślą, że miłość wszystko uleczy, a to rzadko kiedy wychodzi i są rozczarowani, że nie było tak jak w filmie. Przeczą temu tysiące historii o tym, że "wziąłem ją/jego z domu alkoholowego, a potem urządził/a mi piekło na ziemi, powinienem/nam był/a ją/go tam zostawić". Z własnego podwórka znam historię córki alkoholika, która miała narzeczonego. Pechowo narzeczony odwiedził ją przypadkiem w dniu, w którym ojciec raczył urządzić rodzinie dziką awanturę (tak, to nie jej wina). Narzeczony uciekł z przerażeniem i nigdy nie wrócił. Wyszła więc za innego, którego latami zdradzała i urodziła kochankowi dziecko. I tak to jest z ludźmi nauczonymi od dziecka mocnych wrażeń. Nie dla nich sielskie, spokojne życie. Jeśli wiesz, że narzeczony/narzeczona ze złego domu, to miej świadomość, że twój przyszły mąż/przyszła żona zrobi absolutnie wszystko, żeby w waszym domu też tak było. Ale ktoś pewnie powie, że mój mąż czy żona też z takiego domu i tworzymy normalną rodzinę. To tu są dwie możliwości: jeszcze nie pokazał/a co potrafi albo był ktoś w dzieciństwie, kto dawał dziecku poczucie bezpieczeństwa i spokoju, że mimo wszystko wyrósł z niego w miarę normalny człowiek - ale skąd możesz wiedzieć jak tam dokładnie było?
Mimo powyższego polecam film i daję dużo gwiazdek.