Ah ci krytycy. Oceniajacy film akcji postapo/zombie tak samo jak dramat psychologiczny. Mecza i irytuja mnie takie pozbawione logiki sposoby oceniania

1-2-3 to totalnie rozne dziela. W 1 nie wiemy co jest grane. Postacie traca pamiec, cos sie dzieje w labolatorium... Kiedy moznaby skonczyc serie i stwierdzic udalo im sie... Nadchodzi zakonczenie ktore jest otwarciem. Wyjscia wirusa spoza labolatorium na miasto. Dwojka to walka w miescie, poglebienie swiadomosci o eksperymentach np. nemezis. LJ to swietna postac "GTA skurczybyku" rozjezdzajac zombiaka. Postacie uciekaja, miasto zostaje zniszczone atomowka. Tutaj tez moglby byc koniec i bylby dobry. Ale trojka to wyjscie poza miasto na świat. Gdzie renegaci bronia sie konwojami, przemierzamiem duzych przestrzeni itd. kazdy z filmow ma inna specyfike, srodowisko, warunki, ale krytycy za dyche beda pisac o tym ze tu zombie tam zombie nuda gdzie tu wątek brak tresci. Ah szkoda gadac. Glupota ludzka jest bezkresna.