Nie rozumiem, komu zależy na tym aby polski język zdegenerować i ograniczyć do prymitywnego minimum. Przeklinanie na ekranie jest do tego bardzo przydatnym instrumentem. A potem niektórzy twórcy dziwią się zarzutom twierdząc, że rzekomo wszyscy dziś przeklinają. Ci, którzy przeklinają mogą zaś twierdzić, że skoro robi się to powszechnie w filmach to wszystko jest OK. I tak koło się zamyka. Cóż, wolę np Marcina D. mówiącego normalną polszczyzną, nawet jeżeli gra typa spod ciemnej gwiazdy. Brawo dla twórców "Rewersu" za odwagę...