Nie jestem fanem tego reżysera - jeśli mogę tam powiedzieć po seansie zaledwie dwóch cxy trzech jego produkcji, licząc z "Rimini. Dlatego chcę odrazu zaznaczyć - ten skłonił mnie do przemyśleń. Chcę go sobie poskładać. Dojść do tego, o czym chciał mówić reżyser. Ta głębia jest tu właśnie najbardziej intrygująca.
Bohater przedstawia się jako Richie Brawo - gwiazdor na kształt Elvisa, który gra na dancingach dla starzejących się ludzi, podrywa starsze kobiety i sypia z nimi za pieniądze. Żyje z tego, pomiędzy oddając się nałogom. Właśnie zmarła mu matka, ojciec jest w domu opieki i nawet nie wie, na czyj pogrzeb go syn zabrał (to akurat przykład poczucia humoru reżysera, obecnego w całej produkcji - naprawdę działa!). Historia rozwija się naturalnie, bez wyraźnego kierunku - ważna postać pojawi się dopiero w połowie seansu.
Oglądamy więc te koncerty disco, seks starych ludzi, a jeszcze starsi w ogóle gubią się na ekranie. Pomiędzy w tle widzimy opuszczone miasto, oddane już pewnie naturze. Od czasu do czasu zobaczymy bezdomnych bezcielesnych, ich kurtki pod ścianami czy w przejściu - tylko tyle widać. W ostatniej scenie jedna z postaci słucha piosenki z młodości i woła zmarłą matkę. Na ekranie dzieje się naprawdę dużo, wokół bohatera prowadzącego swoje codzienne życie.
Czy chodzi tu tylko o przedstawienie świata, który poprzednie pokolenie wykorzystuje, a młode ślepo wspiera, prowadząc do końcowych wydarzeń? Z wiekiem zostają sami, opuszczeni, traktowani sami. Młodzi mają jeszcze energię i tupet, domagając się tego, co im się należy. Korzystają z błędów swoich rodziców. A rodzice żyją chwilą. Podwaliny takiego stanu rzeczy nie są co prawda eksplorowane, więc trudno faktycznie wejść głębiej w ten film. I tak czuję, że nadinterpretuję.
To jakaś rozprawka na język polski? Streściłeś film bez uprzedzenia, że to jeden wielki spoiler. To nie jest "opuszczone miasto oddane naturze", tylko tytułowe Rimini poza sezonem wakacyjnym. Bezdomni to migranci z Afryki, a sposób ich przedstawienia mocno symboliczny. W życiu nie porównałbym Richiego do Elvisa. Reszty nawet nie komentuje.