Oceniłbym na 6, gdyby było to możliwe. Coś w stylu "Czasu honoru", w warunkach holenderskich. Nie będę oceniał wartości i tego czy opowiada historię prawdziwie, bo nie mam wiedzy, ale film wygląda wiarygodnie.
Rozumiemy się... Już chyba zawsze tak będzie, że to jak jest przedstawiana historia zależy od opowiadającego, i każdy, a zwłaszcza zwycięzca, ma jej własną wersję.
Daleki jestem od relatywizmu poznawczego. Fakty wychodzą na jaw - prędzej czy później - pytanie brzmi: czy jesteśmy gotowi zaufać faktom, bez pośrednictwa tzw. autorytetów, partyjniactwa i kreciej roboty służb. Powinna obowiązywać zasada o winie tych, co odnoszą korzyść. Pasuje jak ulał do Riphagena, który tu jest zresztą zbyt miło przedstawiony. Holendrzy na potęgę kolaborowali z Niemcami i ich policja wysyłała żydów wiadomo gdzie. Nie słyszałem, by amerykańscy żydzi płakali z tego powodu i nazywali Holendrów antysemitami. Ludzie, obudźcie się. Ta i inne narracje (te o braku demokracji wcielane w życie przez tych, którzy wykorzystują jej nadmiar i łażą po ulicach i prowokują i nienawidzą). To są "nasi" Riphagenowie.
Jeszcze jedno - akurat z "Czasem honoru" nie porównywałbym tego filmu, właśnie biorąc pod uwagę historię i jej współczesne implikacje.
Mówiąc o "Czasie honoru" nie chciałem porównywać tych filmów pod względem treści, postaw moralnych bohaterów czy ich patriotyzmu. Chodziło mi bardziej o scenografię, sposób kręcenia, stylistykę ubioru... Z resztą Twojej wypowiedzi z grubsza się zgadzam.
1) W Polsce antysemityzm rzeczywiście ma się świetnie. Wystarczy przejść się po ulicach obojętnie którego miasta i spojrzeć na mury z setkami przekreślonych gwiazd Dawida. Ewentualnie przeczytać komentarze pod postem Andrzeja Dudy na Facebooku po jego spotkaniu ze społecznością żydowską. Te wszystkie wyzwiska to pewnie element filosemityzmu, co? :)
2) Cóż poradzić, że z demokracją u nas rzeczywiście coraz gorzej? Sama prawda. Chociażby całkowite nieposzanowanie Trybunału Konstytucyjnego, ograniczanie swobód dziennikarskich w Sejmie, i tak dalej, i tak dalej.
3) Porównywanie ludzi sympatyzujących z opozycją do Riphagena jest kuriozalne. Czuje się jakbym żył w Związku Radzieckim. Serio. Komuniści uwielbiali nazywać ludzi myślących odmiennie "zdrajcami narodu". Dobrze się czujesz pisząc te słowa?
Problem w tym, że to Ty masz lewicowe zapatrywania, czego chyba nie dostrzegasz. Poza tym, jak niemal tzw. cały świat mylisz antysemityzm z nielubieniem żydów oraz krecią robotę służb z zachowaniami ludzi.
Oczywiście, że dostrzegam. To, co Ty nazywasz "lewicowymi zapatrywaniami" ja nazywam zdrowym rozsądkiem. Nie nienawidzę, nie obrażam, nie popadam w masową histerię. Jeśli to jest lewicowość - tak, jestem lewicowcem. Cóż z tego? Czyni to ze mnie gorszego człowieka? Nie wydaje mi się.
Niechęć do Żydów to prawie idealna definicja antysemityzmu, drogi kolego. Poza tym - za co ich nie lubić? Bo to Żydzi? Nie ma merytorycznych argumentów "przeciw". Jak zresztą można nie lubić całego narodu? Można odczuwać sympatię bądź antypatię do konkretnych jednostek, do całego narodu zaś - jak? Nie da się. Jeśli tak mówisz to kierują Tobą uprzedzenia, co zaś sprowadza się do antysemityzmu.
Co rozumiesz poprzez krecią robotę służb? Jakich służb? Jaką robotę?
Przeczytaj coś pani Ewy Kurek albo posłuchaj na YT. Dowiedz się, co gadają w izraelskich szkołach. Nie będę Cię ani uczył, ani pouczał. Sadzę, że masz wiedzę, ale - jakby to powiedzieć - jednostronną.
Niech gadają co chcą. Miałeś jakiś kontakt z Żydami? Ja miałem. Moje doświadczenia są bardzo pozytywne. Poza tym udzielam się na różne sposoby o których nie będę tutaj pisać. ;) W każdym narodzie są ludzie dobrzy jak i źli.
No właśnie - ludzie dobrzy i źli są wszędzie. Jeno tak się składa, że publiczna narracja w jednych widzi więcej zła, a w drugich więcej dobra. Pytasz czy miałem kontakt ze starozakonnymi? Raczej tak, od początku życia.