Zdecydowanie nie dla małych dzieci, a i nie dla wszystkich dorosłych. Dla mnie, jako fascynata naukami biologicznymi, przecudna produkcja. Niesamowite wrażenia artystyczne. Piękny świat małych stworzeń.
P.S. Oglądałam w oryginale - jedyne dialogi to wariacje na temat trąbki, jako rozmowy między owadami [teksty mówione są tu zdecydowanie niepotrzebne i niepożądane].
"fascynata naukami biologicznymi,"
A mnie troszkę raziło, że film nie był bardziej osadzony w prawach przyrody właśnie, wszystko było takie uczłowieczone, czego kwintesencją było pierdzenie biedronki na zielono, albo jej podskakiwanie (z ekscytacji również) - a jej wzrok i ogólna obłość przypominała postaci z southparku. No i biedronki żywią się chyba mszycami, a tu pająk dokarmiał ją jakimś owocem...
Oczywiście, że jeszcze większe i dokładniejsze zbliżenie do natury byłoby dla mnie również czymś bardziej ekscytującym, niemniej jednak, nie oczekiwałam po filmie animowanym, filmu dokumentalnego. Trzeba też wziąć pod uwagę, że dla większości osób, już taka forma była nie do zniesienia, a co dopiero, jeśli 'bajka' byłaby prawie produkcją przyrodniczą.. Moim zdaniem duży plus, za odwagę, żeby wypuścić taką niestandardową animację :]
Bo ja wiem, w takim "Felidae", czy "Wodnikowym wzgórzu" przemycono sporo z charakteru kotów / królików (ale to ekranizacje książek, co może mieć znaczenie). Tutaj mamy tylko sztampowe uchwycenie zajadłości czerwonych mrówek.
To nie jest animacja, tylko bajka z efektami CGI. W animacji nie masz żywych aktorów, a przede wszystkim scenografia i wszystko inne też jest animacją. Tu nie jest. Tu są animowane tylko wszelkie stworzenia i gdzieniegdzie jakaś gałąź.