Nie ma tego w zadnej scenie. Tak mi sie zdaje.
Nic nie przegapiłeś. Nie ma nigdzie pokazane co znajduje się na obrazie. Może reżyser uznał, że w zasadzie to nieistotne? A może po to, by powstawały takie tematy? ;)
Ja myślę, że to nie ma znaczenia co tam jest. To po prostu "lucky painting" i tyle.
To tak jak z tajemniczą walizka dla Marcellusa w 'Pulp Fiction'. Wiesz co w niej było bo ja za cholere nie :)
Właśnie i sądzę, że Ritchie z tym obrazem wzorował się na walizce z Pulp Fiction (ludzie do tej pory głowią się co w niej było - podobno dusza Wallace'a).
tez myslalem ze pokaza na koncu ale moze zamysł byl taki by zrobic to dopiero w kontynuacji
obstawiam ze to bedzie cos absurdalnego ;]
ja mysle, ze nigdy nie powinien pokazywac co jest na tym obrazie
nigdy nie powinien podac nazwiska malarza - nawet jesli mialoby byc fikcyjne - ani tytulu obrazu
to ma byc niewiadoma, to ma byc symbol, to ma byc cos, co kazdy postrzega indywidualnie
im mniej szczegolow wiadomo na temat obrazu, tym blizszy jest on widzowi, bo podstawi sobie swoja wlasna wizje i bedzie czul, ze ten obraz to jest naprawde cos waznego, cos co przyciaga, czemu nie mozna sie oprzec... to ma byc koncepcja widza - nie rezysera
Zgadzam się z tą wypowiedzią w 100%, niech każdy z nas wyobrazi sobie swój własny szczęśliwy obraz. Film naprawde fajny
o ile można sobie wyobrazić obraz, to jednak pojęcia nie mam do czego służyły 3 muszelki z "Człowieka Demolki" xD
tak, każdy powinien mieć swój "szczęśliwy obraz". to tylko dla wyobraźni, każdy może mieć inny
Bardzo słuszne spostrzeżenie. Choć magiczny przedmiot u Ritchie'go ma bardziej rozbudowaną rolę. Kolejna tajemnica utrzymująca zainteresowanie widza. Swoją drogą, znacie inne filmy, w której swoiste "motywy sokoła" zostały wykorzystane?