Podobnie jak w innych filmach sci-fi z tamtego okresu kobieta jest tu tylko tłem dla bohaterskich facetów. Z początku bohaterowie mówią że to nie ma znaczenia że kobieta jest członkiem załogi ale w trakcie filmu staje się oczywiste że traktują ją z góry a twórcy przedstawiają jako mniej zdolną i kompetentną od reszty. Jest to tak oczywiste że aż zabawne.
A film nie najgorszy choć podróż w kosmosie trochę się dłuży. Taki Destination Moon w wersji niskobudżetowej. Wszystko czego można by się spodziewać po fantastyce z lat 50tych.