PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=494468}

Romy

7,3 24
oceny
7,3 10 1 24

Romy
powrót do forum filmu Romy

Jako że jest to pierwsza opinia na temat tego filmu pozwolę sobie na dłuższy komentarz i ocenienie go z kilku aspektów.
Ogólnie mogę stwierdzić, że film jest średni. Nie jest ani bardzo dobry, ani bardzo zły. To typowy film telewizyjny, jakich wiele. Taki typowy telewizyjny „średniak”, choć dość solidnie zrobiony. Nie śmiałam oczekiwać dużo po nim, wiadomo jak to bywa z produkcjami telewizyjnymi. Bardziej czekałam na film kinowy, ale cóż… Jednak i tak jestem rozczarowana. Życie Romy to dobry materiał na film, właściwie to gotowy scenariusz na dobry dramat. Dziwne, że przez prawie 30 lat, jakie minęły od jej śmierci, nikt wcześniej nie wpadł na pomysł zrobienia filmu o niej, dopiero teraz. No ale cóż, trzeba ocenić to co jest.
Opiniując fabułę przychodzą mi na myśl 2 określenia: płytka i powierzchowna. Wiadomo, że życie Romy było bardzo bogate w wydarzenia, bardzo intensywne, wątków jest zbyt wiele i nie można ich wszystkich ująć, poruszyć. Trzeba zatem skoncentrować się na tych najważniejszych. Twórcy tak zrobili, jednak i tak polegli. Mimo pozornego skupienia się na najważniejszych wątkach, przedstawiono je tak naprawdę w miałki, płytki sposób. Akcja filmu toczy się zbyt szybko, poza tym pozwolono sobie pominąć wiele rzeczy, wiele faktów. To największy minus i jak na film biograficzny absolutnie niedopuszczalny. Myślę, że jest to w dużej mierze „zasługa” długości filmu. Jak dla mnie jest on za krótki. Trwa 105 minut. Myślę, że powinien co najmniej 2 godziny. Jak można pokazać życie tak barwnej postaci, jaką była Romy, w 105 minut nie upraszczając go? Twórcy sami skazali się na porażkę. O życiu Romy powinien powstać raczej serial, powiedzmy jednosezonowy, mający 10-13 odcinków, po 45-50 minut każdy. Albo chociaż film dwuczęściowy, tak jak biografia Jana Pawła II z Piotrem Adamczykiem w roli tytułowej.
Zachwyciła mnie za to dbałość o szczegóły. W wielu scenach miejsca, kostiumy, nawet fryzury Romy są dokładnie takie, jak były naprawdę. Niektóre kwestie są wprost wyjęte z tego, co mówiła w wywiadach. Co więcej, piosenki wykorzystane w filmie pochodzą z tamtego okresu np. „Ma liberte” Serge’a Reggianiego czy „The party is over” Sammy’ego Davisa Jr., której Romy często słuchała na początku znajomości z Meyerem. Bardzo dobre wrażenie zrobiła też na mnie muzyka instrumentalna, skomponowana specjalnie dla filmu, stanowiąca podkład pod sceny np. na początku filmu, czy w chwili, gdy Meyer popełnia samobójstwo. Jest w tej muzyce coś z innych filmów lat 70. czy 80., mimo że została skomponowana obecnie. Nie jest to oczywiście muzyka genialna, ale bardzo dobra. Doskonale „ubiera” sceny, ma coś w sobie. Nie jest mdła, nie wysuwa się na pierwszy plan, ale też nie ginie. Wpada w ucho. Gdyby film był sukcesem, to pewnie wydano by soundtrack, który myślę, że byłby świetny. Ogólnie więc strona wizualna jest bardzo dobra. Krajobrazy Paryża czy Mariengrund, gdzie Romy się wychowywała. Plusem jest też fakt, że film jest dość sprawnie zrobiony, nie ma dłużyzn (chociaż czy w tak szybkim przedstawieniu wydarzeń mogłyby być jakieś dłużyzny?), montaż też ok.
Na uznanie zasługuje też przedstawienie relacji Romy z rodziną, zwłaszcza z matką. Ojciec Romy jest w filmie (podobnie jak w jej życiu) mało obecny. Za to dość dużo jest Hansa Herberta Blatzheima i jego relacja z Romy też wypada zadowalająco.
Największym plusem filmu jest gra Jessici Schwarz. Nie jest ona jakąś rewelacyjną aktorką, ale z rolą Romy poradziła sobie świetnie, a to już coś. Nie jest w tej roli oczywiście doskonała, ale chyba żadna aktorka by nie była. Jessica w niektórych scenach nie grała Romy – wręcz nią była. Jest do niej dość podobna, choć może nie tak bardzo jak Yvonne Catterfeld. Ale wypadła dobrze, poradziła sobie z odtworzeniem pewnych cech Romy Schneider. Czasem przerabiała coś na swoje, czasem powielała Romy, generalnie dała dużo od siebie w tej roli. Myślę, że mogła położyć film, być najsłabszym punktem, a w razie dobrego scenariusza być średnia. Jednak wobec strasznej fabuły, stała się najmocniejszym punktem film.
Myślę, że wypada też dodać parę słów odnośnie reszty obsady. Dobre wrażenie zrobiły na mnie aktorki grające Romy w wieku kilku i kilkunastu lat, podobnie jak aktorzy grający ojca i ojczyma Romy. Pozytywnie wypada również odtwórczyni Magdy Schneider oraz aktor grający Luchino Viscontiego. Za to świetną, rewelacyjną wręcz kreację zaprezentował znany niemiecki aktor Thomas Kretschmann, filmowy Harry Meyer. Jest cudowny, niezwykle wiarygodny, momentami zastanawiałam się czy nie przyćmił Jessiki Schwarz. Średnio wypada odtwórca Alaina Delona, ale chyba tylko z tego powodu, że Alain Delon jest tylko jeden :) Za to nie przekonał mnie zupełnie młody aktor grający syna Romy, Davida. Miał chyba źle napisaną rolę, w dodatku ten wygląd, jest zupełnie niepodobny do prawdziwego Davida.
Na koniec wypada jeszcze dorzucić pewną uwagę: w filmie pojawia się kilka rzucających w oczy błędów, zwłaszcza chronologicznych. Np. Harry Meyer popełnia samobójstwo w Boże Narodzenie (tak naprawdę powiesił się Wielkanocą), w filmie Romy oznajmia synowi, że jest w ciąży po śmierci Harry’ego (w rzeczywistości Sarah miała prawie 2 lata, gdy Meyer odebrał sobie życie). Takich błędów jest więcej, ale nie będę ich tu wszystkich wymieniać. Dla przeciętnego widza, który nie zna dokładnie biografii Romy owe błędy nie są zauważalne, wiec nie czepiam się ich. Jednak pewien niesmak pozostaje, bo jak można było do nich dopuścić, dbając jednocześnie o szczegóły typu kostiumy, dialogi, muzykę itp. Tym samym dochodzi tu do wyraźnej sprzeczności, choć być może było to celowe zamierzenie twórców filmu, bo sama Romy była przecież pełna sprzeczności…
Wydaje mi się, że dla przeciętnego niemieckiego i w ogóle jakiegokolwiek innego widza, który nie zna zbyt blisko biografii Romy Schneider (albo nie zna w ogóle) film jest dobry. Pozwala w telegraficznym skrócie zapoznać się z życiem Frau Schneider. Jednak dla wielbicieli Romy, jej filmów, ten jest zbyt słaby. Jednak nie mniej każdy szanujący się fan Romy powinien choć raz ten film obejrzeć, gdyż jest to jak na razie jedyny film o niej. Ale tylko raz.
PS. Myślę, że przydałaby się opinia kogoś kto widział film, a nie zna biografii Romy, lecz tylko jej filmy. Wtedy opinia byłaby bardziej obiektywna, bardziej „surowa”. Być może film był bardziej skierowany do takich osób niż do wielbicieli Romy, takich jak ja, którzy jej biografię znają na wylot i wiadomo, że będą się czepiać wielu rzeczy.
PPS. Z tej racji, że film mnie rozczarował wahałam się nad oceną. Z jednej strony film jako gatunek, jako zwykły film telewizyjny, jest całkiem przyzwoity, z drugiej jako film biograficzny jest niespecjalny. Postanowiłam wobec tego dać dwie oceny: 7/10 jako obraz telewizyjny i 5/10 jako biografia. Wychodzi 6/10 i to moja ostateczna ocena.

Johanna

Przyszła mi do głowy jeszcze jedna myśl: chyba lepiej byłoby (i być może doczekamy się tego kiedyś), gdyby film biograficzny o Romy zrobili Francuzi. Jakby nie było Romy pół życia spędziła we Francji, z nią czuła się bardziej związana niż z Niemcami, tu rozwinęła swój kunszt aktorskai, stała się aktorką pełnokrwistą. Poza tym we Francji została naprawdę doceniona i była traktowana z pietyzmem, tu zrobiła swoje największe i najlepsze filmy. Być może Francuzi, którzy Romy traktowali jak swoją, potrafiliby zrobić o niej lepszy film, lepiej ukazać jej życie i jej charakter. Chociaż kto to wie... Myślę, że warto byłoby spróbować. Bo Romy zasłużyła na znacznie lepszy film o niej niż ten zrobiony przez Niemców.

Johanna

Jeżeli chodzi o podobieństwo to wolę jako Romy Yvonne. od początku przypominała mi ją.

Johanna

Podobieństwo Jessiki do Romy jest zauważalne i jest to jeden z kluczowych plusów filmu. Schwarz na swój sposób zinterpretowała tę rolę, nie naśladowała jej "ślepo", co bardzo cenię, choć muszę przyznać, że czasami jej gra mnie trochę drażniła. Fakt, film powinien być dłuższy i niejako bardziej zanurzyć się w biografii Romy, po obejrzeniu pozostaje pewien niedosyt, trochę tak jakby twórcy chcieli bardzo na siłę zmieścić całą historię w danym czasie. Mimo wszystko cieszę się, że powstała filmowa biografia Romy i mam nadzieję na kolejne w przyszłości, Francuzi mogliby nakręcić prawdziwą perełkę o Romy.
PS. Tu też jest zamieszczona całkiem ciekawa opinia o filmie: photoblog.pl/romy/73762466/romy-2009-ard.html

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones