PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=117132}
6,9 2 382
oceny
6,9 10 1 2382
7,5 8
ocen krytyków
Rosetta
powrót do forum filmu Rosetta

Zabawa!!!

ocenił(a) film na 9

Uwaga! To jest temat, w którym swoje opinie na temat tego filmu będą
wyrażać uczestnicy naszej „Zabawy Filmowej 2008”.

Chcesz dowiedzieć się na czym polega zabawa? Patrz tutaj:
http://www.filmweb.pl/blog/entry/455665/ZABAWA+FILMOWA+2008.html

Dyskusje z uczestnikami zabawy i komentarze do ich opinii są mile
widziane.


---
Uwaga, poniższe komentarze mogą zawierać spojlery zdradzające treść
filmu!

ocenił(a) film na 8
KYRTAPS

BĘDĘ PIERWSZY
szkoda mi trochę powtarzać filmy, które dobrze pamiętam, bo w tym czasie mogę się kształcić dalej i obejrzeć coś, czego jeszcze nie widziałem.
Dlatego wybaczcie mi, ale wkleję tu kilka słów o tym filmie, napisanych jakieś 2miesiące temu. Są troszkę wyjęte z kontekstu, ale jestem pewien, że się połapiecie.
"Początek tego filmu jest dla mnie realizatorsko porażką. Wygląda jak specjalne machanie kamerą, jakbo w połowie ujęcia przypomniano sobie, że miało być jeszcze to i to. Te wariackie, szybkie mastershoty kompletnie nie wyszły. W Dziecku było z tym w porządku więc chyba sami wycągnęli braciszkowie odpowiednie wnioski.
Potem styl się wyrównuje, robi się gładko, mamy kilka fenomenalnych wręcz scen (choćby nauka tańca no rozwaliło mnie to). Ogólnie jednak przez cały film wygląda to strasznie chaotycznie, byćmoże było tu sporo improwizacji. Momentami przeszkadza to, wygląda jakby aktorka omijała kamerzystę, żeby na niego nie wpaść (jest taka jedna scenka w lesie, chyba ta pierwsza, kiedy zamienia buty). Pomysły się powtarzają, spora część filmu to wielki plan na bohaterce stosowany w każdej okoliczności, czy stoi, czy biegnie i z różnym efektem. Tak jak w Dziecku widać w tym jednak jakiś pomysł w tym wypadku jednak wydaje mi się on trochę bardziej uzasadniony. Mniej tu jest bowiem akcji (właściwie zero), wszystko to bohaterka. Gra instynktów i uczuć czuje się to jak cholera. (w tym momencie nasunął mi się taki względny pomysł, że byćmoże szalone scenki z początku, w których było zero artyzmu, pomysłu tylko sam chaos miały odzwierciedlać stan głowy bohaterki, coby też jak sobie teraz przypominam miało odbicie na całej reszcie filmu).
Za realizację w wypadku tego filmu daję więc raczej plusa chociaż trochę niepewnego.
Teraz o samej historii. Początek znowu niepokojący. Biedna dziewczyna mieszka w skrajnie trudnych warunkach czyli kolejny suchy smutny film o jej przygodach i o tym jakie to życie jest hmm i hę. Szybko jednak moje obawy się rozmyły z wiadomych względów dla tych, którzy film widzieli, no a już od momentu, kiedy chłopak mało się nie topi (i dalej, kiedy dziewczyna go wydaje) robi się już przepożądnie. Taki dramat dużo bardziej do mnie przemawia, jest bardziej realny. W tym wypadku naprawdę czułem to, co działo się w głowie bohaterki. Najpierw jej szczęście, kiedy wszystkie założenia jej "modlitwy" się spełniają, potem kiedy musi wybierać między jednym a drugim. Genialna postać, w dodatku genialnie zagrana poprostu było O CZYM robić ten film."

dzień namysłu...

"Dziś na PO miałem taki temat, który od razu skojarzył mi się z Rosettą
Czesio (mój psor od PO) mówił nam o jakiejś piramidzie Maslowa, o której pewnie Wy wszyscy wiecie.
Odniesienie do naszej Rosetty jest oczywiste, ale nagle uświadomiłem sobie, że problem tego filmu jest jeszcze mocniejszy niż widziałem.
W czasie, kiedy inni zajmują się budowaniem szczytu piramidki (choćby występująca w pewnym epizodzie gra w zespole muzycznym) Rosetta z dnia na dzień łata dziury w jej podstawie. Jej system wartości, wolny czas itd opierają się na przetrwaniu. Większość filmu właściwie, to obrazek czynności jakimi zajmuje się na codzień, czynności, które dają jej przetrwać (ble ble ble, teraz najfajniejsze).
Do momentu spotkania z naszym panem x Rosetta jest nastawiona tylko na instynkt przetrwania. Jej marzenie to ona, jako osoba w pełni społeczna. Dopiero kontrast ją niszczy. "Patrz, ale nie dotykaj". Myślę że jej próba samobójcza nie bierze się z tego, że była zmęczona takim życiem, tylko dlatego, że zobaczyła i zasmakowała zbyt wiele, aby móc się pogodzić z życiem jakie toczyła."

jeszcze raz przepraszam ale zwyczajnie nie chce mi się pisać czegoś nowego skoro to mnie względnie wyraża w stosunku do tego filmu:))

ocenił(a) film na 8
LaughJoy

Ocena 9++

ocenił(a) film na 9
KYRTAPS

BYĆ CZŁOWIEKIEM


„Rosetta”, gdy widziałem ją po raz pierwszy, zrobiła na mnie duże
wrażenie. Podczas seansu zachwycił mnie scenariusz tego dzieła oraz
dramaturgia wyraźnie widoczna w kilku ostatnich scenach.
Film w reżyserii Luca i Jean-Pierre’a Dardennów opowiada o losach młodej
dziewczyny, która wraz z matką alkoholiczką mieszka w campingu.
Największym marzeniem bohaterki jest znalezienie stałej pracy, która
pozwoli godnie żyć i nie stoczyć się na egzystencjalne dno.
Na początku utworu obserwujemy życie codzienne Rosetty, dowiadujemy się
o problemach i marzeniach dziewczyny. Poznajemy jej relacje z matką,
którą musi pilnować jak dziecko. W dalszej części filmu jesteśmy
świadkami ciągłych zawodowych niepowodzeń tytułowej bohaterki oraz
początków znajomości z Riquetem – sprzedawcą gofrów.
Wreszcie, gdy znamy kontekst, jakim jest życiowa sytuacja dziewczyny,
przedstawiony zostaje nam jej wybór, który trudno ocenić pod względem
moralnym. Podczas trwania seansu, w pierwszej chwili uznałem, iż to, co
robi Rosetta, jest błędem. Jej czyn, w stosunku do bardzo życzliwego,
może nawet zakochanego w niej, Riqueta, był bardzo nie fair. Wydawało mi
się, iż kieruje nią tylko egoizm. Jednak po dłuższej refleksji
przyznałem rację Rosettcie. Zachowała się ona, w mojej ocenie,
właściwie. Poinformowała właściciela budki z goframi, iż Riquet go
oszukuje sprzedając „wafle spod lady”. Tym samym pozbawiła chłopca
pracy, a sama zajęła jego miejsce.
Z jednej strony Rosetta to film, który zmusił mnie do refleksji, do
głębszych przemyśleń nad słusznością działań bohaterki. Musiałem sam
postawić się w jej sytuacji i sam dokonać podobnego wyboru, wystawiając
na próbę własną moralnością. Rozstrzygnąć ten problem indywidualnie we
własnym sumieniu. Z drugiej strony, film braci Dardenne wzbudził we mnie
silne emocje – od złości po empatię i wzruszenie. W mą pamięć wpisała
się na dług kreacja Emilie Dequenne – młodej kobiety wywołującej skrajne
uczucia. Ponadto zachwyciła mnie ostatnia scena. Stworzona w stylu,
który wydaje się zgodny z założeniami manifestu Dogma 95’, przedstawia
marsz Rosetty po butlę gazową. Bohaterka chciała popełnić samobójstwo
poprzez odkręcenie kurków z gazem w przyczepie, lecz gaz się skończył.
Poszła kupić nową butlę u kierownika pola campingowego. Wracając do
domu, Rosetta w milczeniu niesie ciężar pełnej butli oraz znosi
towarzystwo zajeżdżającego jej na motorze drogę Riqueta. Jej trzy upadki
wydały mi się bezpośrednio nawiązywać do drogi krzyżowej Chrystusa.
To wzruszająca scena wspaniałego filmu.


9 /10
Rok temu film został nagrodzony znakiem jakości „KYRTAPS Poleca!”.

ocenił(a) film na 8
KYRTAPS

dlaczego piszesz w takim zjebanym słupku?

a Rosetta to chyba będzie najlepszy film zabawy...:)

ocenił(a) film na 9
LaughJoy

1. nie mów tak brzydko
2. tak mi wysyła komentarze przeglądarka

ocenił(a) film na 8
KYRTAPS

ładność i brzydkość jest względna
taki się urodziłem nieokrzesany i w dupie to mam, chcesz to moderuj:P
krzywda się z pewnością nikomu nie dzieje...

LaughJoy

Ale z Was Ogiery Chłopaki
Za krótki :DDD

ocenił(a) film na 5
KYRTAPS

KIEDY SIĘ ONA WRESZCIE ZABIJE?

Poniższa opinia na świeżo po filmie – konsekwencje kamienowania mi nie straszne ;)

Nudny nie znaczy automatycznie dobry, ten film jest bardzo nudny. Do wszystkiego można dorobić filozofię, więc i do Rosetty też. Historia jakich miliony, tak jak miliony jest historii cięższego życia – nie zabraniam robić o nich filmów rzecz jasna, tak jak nie ma zakazu entuzjazmowania się nimi. Ascetyczny, zimny i przydługi – moje trzy przymiotniki opisujące ten film. Znużył mnie niemiłosiernie... 6/10 tylko przez wzgląd na starania aktorki.

ocenił(a) film na 9
nawka

dlaczego piszesz "kiedy się ona wreszcie zabije"?

czy główna bohaterka swoją postawą sprawiła, że jej nie lubiłaś?
denerwowały cię jej zachowania, irytowały decyzje i traktowanie innych
ludzi?

znienawidziłaś ją podczas seansu?

ocenił(a) film na 5
KYRTAPS

dlatego, że przeczytałam przed filmem w Twoim poście, że będzie niosła butlę gazową, żeby się zabić - więc czekałam, aż to zrobi - byłaby to jakaś decyzja w jej życia, coś konkretnego i jej własnego (mam nadzieje, że gdyby historia filmowa toczyła się dalej, COŚ by zrobiła ze swoim losem) - a tak życie wewnętrzne bohaterki tak puste, zwierzęce w złym sensie znaczenia tego słowa, tak że ani nie sposób było ją lubić/nie lubić - ani kochać/nienawidzić, tak jak rzadko (może to głupio zabrzmi) jakieś uczucia może budzić wół ciągnący swoje jarzmo, ewentualnie drugie czy trzecie, gdy mu założą

wydać/nie wydać chłopaka w jej wykonaniu to nie był dylemat moralny - tylko kwestia ekonomiczna: czy mi się to opłaci, czy też nie

odebrałam film jako opowieść o kulawej osobowości, kulawej nie przez doświadczenie, ale już na starcie szorstkiej i agresywnej (tak jakby ten jeden jedyny uśmiech do klienta kupującego gofra wymknął się aktorce w chwili nieuwagi), ponieważ wszystko leży w nas i ten, kto potrafi i chce, zakwitnie i na bagnie życiowym (jej bagno nawet aż tak nie śmierdziało - są gorsze), tak więc nie znienawidziłam jej podczas seansu - pozostała mi obojętna

ocenił(a) film na 9
nawka

yhy

ocenił(a) film na 7
nawka

ROSETTA

Pisanie tych mini-recenzji trochę mi się znudziło, więc od tej pory włączę się w aktywną dyskusję.

"Nudny nie znaczy automatycznie dobry, ten film jest bardzo nudny."
Powiem szczerze, że po waszych wszystkich komentarzach liczyłem na mega usypiający film. Jednak mnie nawet przez moment nie wynudził (może trochę początek, ale i tak da się go przeboleć). Historia Rosetty została przedstawiona czysto i bez żadnego chwytania się o banał.

"Ascetyczny, zimny i przydługi – moje trzy przymiotniki opisujące ten film"
Przydługi? Bez przesady - 1,5 godzinny film przydługi? Na miejscu reżysera bym jeszcze coś dodał, jakieś parę scen.

"6/10 tylko przez wzgląd na starania aktorki"
Tak, główna aktorka była rewelacyjna i bardzo dobrze poradziła sobie z główną rolą. Ta Złota Palma należała się jej jak mało komu.

7/10

KYRTAPS

ZŁA ROSETTA

Nie podobał mi się ten film i już. Za bardzo zapachniało mi Kobietą Samotną Holland. Nie trawię takiego kina, co nie oznacza, że film jest zły. Uważam, że Bracia Dardenne idą w złym kierunku. Konsekwentnie podążają śladami bohaterki, obserwują każdy jej grymas. Piszą scenariusz o dziewczynie, która walczy o każdy okruch, ale tworzą również pewnego rodzaju kompresję. Polega ona na prostym tricku, żeby odrzucić możliwie jak najdalej, tło i zostawić bohaterkę samą. Rosetta szuka pracy, sprzedaje ciuchy, łowi ryby, pilnuje matki, itede. To błąd, Braciszkowie muszą się pilnować, żeby nie popaść w tani neorealizm.Łatwo o przesadę, a poetyka filmu jakby zanikała. Rzeczywiście ostatnia scena, w której Rosetta niesie butlę z gazem, odebrałem jako brzemię a zarazem karę. Nie stać ją nawet na własną śmierć. Ale, ale,zabrakło mi jednej sekundy do...sam nie wiem.
Jak napisałem na początku, to nie jest kino któremu kibicuję. Obserwowanie pewnych grup społecznych i to w tak ciasnym kręgu jest tylko na krótką metę.A gdzie magia kina, własciwie początek filmu, choć chaotyczny, był najdynamiczniejszy. Fakt film ma równy montaż, a początek trochę go naznaczył. Mnie to przypomniało kino Zuławskiego, który uwielbia sekwencje ludzi w biegu. Tam kamera niemal dotyka bohatera, w dodatku jest ciągłym ruchu.
Bracia jednak zwalniają i stopniowo, wprowadzają widza w świat bohaterki, tylko, że już po pięciu minutach wiem jaki on będzie.
Ja oglądam filmy, jak obrazy w galerii. Tzn. nie oczekuję, że zmienię swój światopogląd, że będę zadawał sobie pytania, co bym zrobił na miejscu bohaterki. Chcę poczuć magię kina i wierzyć, że właściwie odbieram to co widzę. Rosetta mnie trochę rozproszyła
8/10 ale za montaż, który zrobił jednak na mnie wrażenie, ale tak byłoby nawet 6/10.

ocenił(a) film na 9
TURSKI

hym...
ja mam wrażenie, że masz pretensję do stylu braciszków Dardanne, który
ci zwyczajnie nie odpowiada, a nie do samego filmu ;)

KYRTAPS

Trochę tak, trochę nie. Muszę obejrzeć inne ich dziełka, oczekuję wiele.

ocenił(a) film na 9
KYRTAPS

NIBY SKROMNY A PASJONUJĄCY

"Rosetta" to bardzo ciekawy film. Film konkretny, skupia się na bohaterce. To co robi Rosetta też jest konkretne - wychodzi z domu, wraca do domu, robi zakupy, "walczy" z matką, sprzedaje ciuchy. Nic się za tym nie kryje, jak w filmie Rosetta coś robi, to znaczy tyle, że to właśnie robi a nie coś więcej.

Pięknie zakreślony charakter głównej postaci. Silny charakter. Poznajemy ją po tym znów co robi, jak mieszka, jak się zachowuje. A nie poprzez zabiegi operatorskie, muzyczne, nie poprzez rozmowy innych postaci o niej. Pod tym względem film blisko trzyma się prawdziwego, rzeczywistego, a nie kreowanego, filmowego świata.

Jakby powiedzieli kumple Travisa Bickle'a wszyscy mają przejeb***, jeden bardziej drugi mniej. Rosetta ma bardziej. Bardzo łatwo zidentyfikowałem się z tą postacią. Imponująco silny charakter. Radzi sobie jakoś ze swoim smutnym żywotem, ale traci dużo - nie umie zachować się w tzw. normalnym świecie, gubi się w nim. Z jednej strony bardzo zależy jej na pracy. Daje ona poczucie bezpieczeństwa, to już drugi stopień piramidy Abrahama Maslowa o której wspomina LaughJoy. Zależy do tego stopnia, że nie ma skrupułów wobec nowo zapoznanego kumpla. Z drugiej strony skrupuły w ogóle jakby nie wchodzą może w grę. Tzn. życie codzienne Rosetty jest na tyle ciężkie, że inne osoby w ogóle się nie liczą, bo co ją to obchodzi? Ja mam dosyć przejeb*** i jeszcze mam się zastanawiać nad problemami innych? Jej miejsce też ktoś zajął... Nota bene miejsce, które to Riquet jej załatwił.

Minusy? Jak już czegoś szukać (bo film i tak jest rewelacyjny) to mogłoby być trochę lepsze wykonanie. Jakaś solidna muzyka, jakaś bardziej odjechana i niezapomniana scena... Z tym, że oczywiście prawie zawsze coś może być lepsze.

ocenił(a) film na 8
KYRTAPS

Bez Émilie Dequenne „Rosetta” byłaby inna. To jej zadaniem było wiarygodne wcielenie się w postać, która wypełnia 100% scen tego filmu. Émilie Dequenne jest tu surowa, zimna ale i przejmująca. Próbowałem dostrzec na jej twarzy choćby ślad uśmiechu, bez skutku. Jedynie w scenie sprzedaży gofrów, kiedy już obsłużyła wszystkich klientów, widać w jej oczach odrobinę radości. Ale tylko w oczach, bo do twarzy to uczucie nie ma wstępu. Zresztą podobnie jak i płacz. W parszywym życiu, które polega na ciągłej walce o byt i znoszeniu codziennych upokorzeń nie ma miejsca na wrażliwość. Nie ma też miejsca na lojalność, która tylko przeszkadza.

Film obfituje w długie, dogmowe ujęcia. Trochę przeszkadza szarpana kamera, która często gubi aktorów, ale taki był pomysł na realizację i trzeba to zaakceptować. Aktorzy w rolach drugoplanowych bardzo charakterystyczni.

Film przygnębia. Pozwala przeżyć trudne chwile wraz z bohaterką i odczuć jej wewnętrzną rozpacz na własnej skórze. Jednak finał jest jednoznacznie pozytywny. Mimo, że przedstawia on swoistą drogę krzyżową, to na jej końcu dochodzi do odnalezienia człowieczeństwa. Pojawia się wyzwalający płacz, który niesie jakąś nadzieję.

8/10

ocenił(a) film na 8
guido8i05

"Rosetta" to ciekawa opozycja do przesyconej ideologią twórczości Loacha. Głównie ze względu na to, że skupia się na jednostce, nie szuka przy tym winy w "systemie". Forma świetnie współgra z treścią - jest wręcz jej dopełnieniem, czy też odbiciem życia wewnętrznego bohaterki. O tej roli nie ma co pisać - jest fenomenalna.
Jak słusznie zauważył Kulturek, świat bohaterki poznajemy po pięciu minutach. Dalej jest tylko jego dogłębna "prezentacja". Owa decyzja, podjęta w końcówce filmu, nieco zmienia obliczę dziewczyny, jednak całość świetnie opowiedziana byłaby w ciągu, góra sześćdziesięciu minut. Przeżyłem więc lekki zawód, choć poziom i tak wysoki.

ocenił(a) film na 8
KYRTAPS


W ŻYCIU NIE MA LETKO, TWARDYM TRZA BYĆ, NIE MIENTKIM.

Jak mówi stare powiedzenie, skonstruowane na podobnej zasadzie, co pochwała taniego wina – „Czemuś głupi? Bo biedny. A czemu biedny? Bo głupi.”
Najczęściej to powiedzenie jest słuszne. I przyznam się bez bicia: zwykle nie współczuję jakoś specjalnie „biednym”. Nie widzę powodu i przeważnie mam dość własnych problemów, obiektywnie może nie tak drastycznych, ale subiektywnie równie nieprzyjemnych, bądź zajmujących. Poza tym wszelkie zorganizowane próby pomocy biednym w naszej części świata i tak zawsze kończą się na państwowej redystrybucji dóbr, a to początek ciężkich nieszczęść dla wszystkich, z tymi biednymi włącznie.
Jednak co gdy w złej sytuacji znajdzie się bez swojej winy – tutaj z winy matki – osoba dosyć bystra, a wygląda na to że także pracowita i z charakterem (choć Rosetta także z zaburzeniami emocjonalnymi, ale to już inna sprawa - do leczenia)? Powinien chyba istnieć jakiś system wyławiania takich osób i pomocy dla nich poprzez umożliwienie nauki i pracy (a nie po prostu dawanie zasiłku). Zamiast wywalania ogromnych pieniędzy i niszczenia tkanki społecznej na obecną pomoc socjalną dla wszelakiego menelstwa, które nie skalało się pracą czy nauką, a przeżywa całe życie na nasz koszt (i rozmnaża się cholernie szybko – o ile wśród ludzi normalnych problemem jest niski przyrost naturalny, to wśród nich kilkoro głupich i paskudnych dzieciaków na każdą rodzinę jest normą).
A więc pomoc dla Rosetty. I to mówię nawet ja, liberał, akcentując jednak słowo „zamiast”. Ale politycy nigdy nie stworzą takiego systemu „zamiast”, likwidując tamten szkodliwy i nigdy nie stworzą go dobrze. Jeśli już, to powołają go „obok”, wyciągając nam dalsze pieniądze z kieszeni na zasadach, które w końcu doprowadzą każdą inicjatywę do biurokratycznej degeneracji. Nie ma na to sposobu, w państwie demokratycznym będzie tak zawsze i naiwny, kto sądzi inaczej. Więc takie Rosetty też będą istniały zawsze.

Druga kwestia – warstwa, można powiedzieć, „psycho-społeczna”. Dlaczego Rosetta przegrywa? Nie tylko dlatego, ŻE TO ZŁA ROSETTA BYŁA. Ona po prostu nie umie żyć społecznie, nie zna muzyki, nie umie tańczyć, z trudami życia codziennego boryka się sama, z matką pijaczką sama, kiedy nie pójdzie do pracy straci ją, bo o czymś takim jak zastępstwo kogoś znajomego nawet nie marzy. W ogóle jej takie oczywiste rozwiązanie nie przychodzi do głowy. Ponieważ nie ma żadnych znajomych, którym by ufała.
Nie będę pisał o jej wyborach moralnych, już to zrobiliście. Zauważę tylko, że gdyby Rosetta stworzyła sobie „rodzinę”, „spółkę”, czy cokolwiek innego z chłopakiem od gofrów, zapewne by wygrała. Bo wzajemnie by sobie pomagali. A przynajmniej wspólna walka z życiem codziennym byłaby lżejsza.

Trzecia sprawa – skąd u niej taka duma i twarde zasady? „Nie żebrzemy”. Nie przyjmujemy pomocy społecznej, tylko żądamy pracy. Nie chcemy szwindli, tylko pracę. Akurat! Większość dzieciaków i młodzieży z podobnych rodzin ma zupełnie inne podejście, ciągnie co się da i skąd się da. W wersji soft – kombinuje, jak się tylko da. O gorszych wersjach nawet nie wspominam. Widzimy tutaj typowe naiwne wyobrażenie „inteligentów” o „szlachetnych biednych”.

To pierwsze moje spotkanie z braćmi Dardenne i musze przyznać, że filmik niezły. A Dogma niech się przy nich schowa głęboko ;)
Na początku chaotyczna praca kamery denerwuje. Generalnie uważam, że nadmiar taniego „realizmu” w kinie szkodzi, bo to mamy w życiu, więc po cholerę jeszcze katować się tym samym na ekranie? Jednak przy tego typu temacie metoda jest dobra. Wprowadza nas w rytm życia dziewczyny i jej problemów, a z czasem jakby kamerzysta pracował coraz płynniej i można się przyzwyczaić. Z tym zastrzeżeniem film surowy, ale dobry. Pomysł nawiązania do drogi krzyżowej świetny. Dam jakieś 7-8/10. No bo nie przesadzajmy z drugiej strony z tymi zachwytami, nic szczególnie odkrywczego też w tym filmie nie ma.

P.S. o co chodziło z tym ogrzewaniem brzucha suszarką, bo jakoś mi umknęło?

ocenił(a) film na 9
Martinn

nie pamiętam już tej suszarki, może miała okres czy coś?

tak poza tym, to miała w d... pomoc społeczną, bo chciałaby zarejestrować się jako bezrobotna, bardzo słusznie nota bene, tyle, że za krótko pracował, urzędnik zerknął na papiery - i nic z tego...
ano no właśnie nie przyjmujemy pomocy społecznej bo to dla niej upokarzające i wcale się nie dziwię, bo zasługuje na coś lepszego co jej się by należało jak zasiłek, a nie coś co zależy od jakiegoś bubka, który zadawał będzie głupie pytania i potem od niego tylko zależeć będzie czy sypnie publiczną kasą czy nie.

tylko wiesz, dla mnie było coś szczególnego. tylko na specyficzny sposób, bo właśnie film jest szalenie prosty i to jest w nim cholernie dobre!(troszkę pod tym względem bym porównał do Krótkiego filmu o zabijaniu przy zachowaniu proporcji of course) a ja akurat nie potrzebuję niczego odkrywczego, "wnoszącego coś do kinematografii" jak to mieliśmy w Happy Together czy Idiotach, bo po diabła mi to potrzebne ;)

ocenił(a) film na 8
sten44

Przywileje dla bezrobotnych to też rodzaj pomocy publicznej ;)

A „właściwa” pomoc społeczna, jeśli spełniała warunki, przysługiwała jej i urzędnik nie miałby nic do gadania. Mnóstwo osób tak żyje na zachodzie, a i u nas się zaczyna (nie tylko zasiłek dla bezrobtn., także bezpłatne ubezpieczenie i leczenie, zasiłki socjalne, celowe, na dzieci, pomoc w opłatach, pomoc na węgiel na zimę itp. – sporo ludzi zaczyna się specjalizować w życiu naszym kosztem – bo przecież to wszystko nie bierze się z powietrza, na wszelkie dobra ktoś musi zapracować, a oni jakąkolwiek pożyteczną działalnością raczej się w życiu nie kalają).

A więc Rosetta była dosyć wyjątkowa. Większość tych ludzi jest zupełnie inna. I może dlatego bohaterka jednak budzi jakąś sympatię, pomimo trochę psychopatycznego podejścia do świata.

ocenił(a) film na 9
Martinn

no ale nie zupełnie tak jest. bo pomoc społeczna jest jednak dobrem uznaniowym, choć oczywiście trudno byłoby uzasadnić odmowę takiej pomocy jak ktoś ewidentnie klepie biedę (ale na przykład można próbować tłumaczyć, że pomoc ta marnotrawiona jest na alkoholizm i taka biedna osoba nie ma wcale prawa do roszczeń, nie może dochodzić pieniędzy przed sądem).

zasiłek dla bezrobotnych się natomiast należy i kropka. pracował ktoś pół roku to płacił podatki. teraz jest bez pracy to należy mu się jakaś drobnica na przeżycie. solidarność społeczna :)

na marginesie w naszej Polsce, w II RP było nawet ubezpieczenie od bezrobocia płacone razem ze składkami emerytalnymi, więc nie do końca jest tak, że kuroniówki to jakaś rewolucja była :)

ocenił(a) film na 8
sten44

Jednak w III RP akurat od tego nie ma ubezpieczeń (jest za to wiele głupszych) i kasa na zasiłki idzie wprost z budżetu. Mamy więc regres w stosunku do II RP. Różnica jest taka, że z ubezpieczenia dostajesz według wielkości swoich składek i czasu ich opłacania, a z budżetu dostajesz po równo oraz kosztem innych, którzy cały czas pracują i z tego nie korzystają.

Zresztą coś mi się kojarzy, że przedwojenne ubezpieczenie od bezrobocia nie było przymusowe, tej składki można było chyba nie płacić (podczas gdy np. chorobowe i wypadkowe dla robotników /oprócz robotników rolnych, o których trwała cała batalia/ było obligatoryjne). Więc chciałeś, to kupowałeś sobie bezpieczeństwo, byłeś odważniejszy, to nie płaciłeś i więcej pieniędzy zostawało w kieszeni.


Ja, broń boże, nie jestem przeciwnikiem pomocy. Tylko jej większość powinna trafiać do tych, którzy się starają i mają chęć do pracy (jak nasza Rosetta), a świadczenia te powinny działać na ludzi motywująco i dopingująco. Ciągnąć do góry. Podczas kiedy w Polsce trafia w dużej mierze do menelstwa i marginesu, spędzającego tak całe życie, a nie do naprawdę potrzebujących.

ocenił(a) film na 9
Martinn

nie ma ubezpieczeń bo w PRL wprowadzano tzw. politykę pełnego zatrudnienia, więc było to niepotrzebne. ale przeca zasiłek przysługuje osobie która nie pracuje nie ze swojej winy, jak ktoś sam wypowiada to nic nie dostanie, do tego tylko przez jakiś czas pobiera się kasę, więc to już jest motywacją do szukania pracy. poza tym każdy wkłada ciężką kasę do budżetu, nawet menel który dokłada 3/4 do każdej flaszki WTK i każdej paczki fajek. ci co pracują nie korzystają może bezpośrednio, ale coś jednak mają - mają pewność i jako takie poczucie bezpieczeństwa, że gdy ich dotknie pech i w wyniku kryzysu ich firma upadnie nie zostaną na lodzie.

nie jestem pewien co do ubezpieczenia, ale prawie na pewno było obowiązkowe tak jak pozostałe ówczesne typy ubezpieczenia społecznego - emerytalne, wypadkowe i chorobowe a składka i tu była podzielona miedzy pracownika i pracodawcę. natomiast akurat co do tego ubezpieczenia od bezrobocia było ono inaczej skonstruowane dla robotników i tzw. pracowników umysłowych (łącznie w obu przypadkach składka wynosiła 2% wynagrodzenia)

chyba lepiej z budżetu, niż jeszcze zabierać każdemu dodatkowo z pensji na ZUS, bo chyba oczywiste że zasiłki być muszą - bo tam gdzie nie ma to choćby już brodaty pan i mu podobni dochodzą do głosu nie mówiąc, że to po prostu uczciwe rozwiązanie...


natomiast dla meneli to jest właśnie pomoc społeczna która Rosetty nie zadowalała. w Polsce na marginesie mówiąc i tak są to śmieszne kwoty, więc nie ma się o co burzyć...

ocenił(a) film na 8
sten44

no, z tym ze uczciwe, to się absolutnie nie zgodzę

że śmieszne kwoty też się nie zgodzę, spokojnie już ok. miliona ludzi żyje na nasz koszt, nie kalając się jakąkolwiek pożyteczną dzialalnością i przede wszystkim przyzwyczajając się do tego i demoralizując siebie i otoczenie - a na dodatek oni się bardzo szybko rozmnażają :(
/zaś patrząc na zachód, można zasadnie przypuszczać, że liczba ta będzie tylko rosła/


Ale to nie ta dyskusja, a ja jeszcze wszystkich filmów nie obejrzałem - jak tam z terminarzem konkursu?
Kyrtaps? - okres świąteczno noworoczny słabo sprzyja, ja w razie czego się sprężę i jakoś zdążę, ale czy możliwy byłby mały poślizg o 2-3 dni?

ocenił(a) film na 9
Martinn

wiem, że nie na temat dyskusja, ale czyż nie ciekawsza :>

ja już jestem po zabawie, myślę że musisz złożyć umotywowane podanie na blogu, może pomoże :)

ocenił(a) film na 8
Martinn

"Czemuś głupi? Bo biedny. A czemu biedny? Bo głupi."

Lubisz podróże? Proponuję odwiedzić Bangladesz, Sudan, Somalię, Koreę Północną. Można zajść do pierwszego lepszego domu (szałasu) i wyjaśnić tym ludziom, że ich bieda wynika z ich głupoty.

ocenił(a) film na 8
guido8i05

Guido, pomyśl czasem samodzielnie, zamiast napadać na ludzi. Biedny / bogaty w odniesieniu do lokalnych warunków. Biedny lub bogaty Polak to inny poziom, niż biedny lub bogaty Szwajcar. Ale w obu przypadkach tymi bogatymi są raczej ci bystrzejsi (lub jeśli dziedzicznie - wywodzący się z "bystrzejszych" środowisk), prawda?
Akurat w Bangladeszu też jedni sobie radzą (słyszałeś kiedyś o Grameen Banku, mobilizacji biedaków i facecie, który dostał za to Nobla? – to poczytaj, noblista nazywa się Muhammad Yusuf) ... a inni nie.

Tylko w Korei Płn. wszyscy, oprócz spryciarzy którzy załapali się do władz, mają źle.
No cóż. Chcieli socjalizmu? (Czyli chcieli wymordować „bogaczy” i zabrać ich pola i warsztaty pod światłym przewodnictwem Kim Ir Sena? Myśleli, że dzięki temu złapią pana boga za nogi i powstanie nowy, wspaniały świat?). To mają.
Niestety, mniejszość która nie chciała, też tak ma. Ale to już wada totalizmu, nie ludzi.

ocenił(a) film na 8
Martinn

Mówisz o wymarzonym, idyllicznym świecie, w którym każdy człowiek dostaje tyle na ile zasłuży. Chciałbym żyć w takim świecie. Niestety żyję w innym.

Oskarżasz głodujących Koreańczyków o wprowadzenie u siebie komunizmu? Ja tez żyłem w komuniźmie, czy to ja odpowiadam za jego wprowadzenie? Miałbyś odwagę powiedzieć somalijskiemu czterolatkowi, który nie jadł od 2 dni, że jego bieda jest jego winą? Jeśli tak, to nie widzę dalszego pola do porozumienia.

Ja też jestem liberałem! Nie trawię czerwonych twarzy, czy to z Moskwy czy z Brukseli. Ale ten świat nie jest tak sprawiedliwy jak to opisałeś i nigdy nie będzie.Jest mnóstwo czynników, powodujących biedę pojedynczego człowieka. To wygodnie widzieć tylko ten jeden.

Nawet gdybyś miał rację, i bieda zależała tylko od mądrości danego człowieka, to zauważ, że ta jego mądrość nie zależy tylko od niego. Zależy również od środowiska, wychowania, zdrowia i wielu innych. "Byt określa świadomość" - jak twierdził pewien nielubiany przez nas brodaty pan.

ocenił(a) film na 8
guido8i05

Brodaty pan nie miał racji, byt nie określa świadomości. Gdyby tak było, to żylibyśmy wciąż w jaskiniach. Jednak ludzka inteligencja i wola wydobyły nas z jaskiń i posłały w kosmos. Więc to świadomość określa byt.
Tyle, że zwykle trochę to musi potrwać, bo nie od razu Kraków zbudowano.

Korea jest wyjątkiem, jeszcze raz podkreślam że zacytowane przeze mnie powiedzonko dotyczy sytuacji indywidualnych w ramach jakiejś społeczności, a nie porównywania różnych społeczności. W normalnym kraju każdy kto ma chęć do pracy i trochę oleju w głowie, ma szanse piąć się do góry (akurat w Belgii Rosetta na pewno miała dużo większe możliwości, niż miałaby w Korei). I pewnie, że młody, głodujący dzisiaj Koreańczyk nie jest winien wyborom sprzed ponad pół wieku, ale z drugiej strony widać na jego przykładzie, że życie nie zna politycznej poprawności i stosuje w najlepsze odpowiedzialność zbiorową – za błędy rodziców odpowiadają dzieci i wnuki. Jak w Starym Testamencie. Swoją droga to bardzo ciekawe, że stare biblijne zasady, dzisiaj odrzucone i wyśmiane, w prawdziwym życiu sprawdzają się dużo lepiej niż pomysły socjalistów i „humanistów”. I to od tysięcy lat ;)

ocenił(a) film na 6
KYRTAPS

Dobre, ale nie poruszyło mnie.

Kino tego typu, oczekuję, że - wstrząśnie mną, sprawi że spojrzę na jakieś sprawy z innej perspektywy. Tutaj olśnienia co prawda nie było, ale coś za coś, bo reżyser stara się nie oceniać bohaterów, a stoi z boku, przygląda się. Można i tak. Lepiej tak niż pretensjonalnie.
Ale lubię znać zdanie reżysera. Dziwnie się czułem oglądając ten film.

6 /10

ocenił(a) film na 7
KYRTAPS

Film pozornie o niczym, ale świetnie opowiedziany i wciągający. Odkryłem, że lubię filmy o zwykłych ludziach. Głównie chodzi o kino europejskie w stylu Larsa von Triera, czy właśnie filmy w stylu Rosetty. Mądry obraz z otwartym zakończeniem, dającym okazję do własnej interpretacji, czy też nawet refleksji nad swoim życiem.

7/10

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones