PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=631256}

Rozłączeni

Disconnect
7,5 21 694
oceny
7,5 10 1 21694
Rozłączeni
powrót do forum filmu Rozłączeni

"Czego pod żadnym pozorem nie wolno robić w Internecie". W sumie marnota. Psychologicznie na poziomie telenoweli.

użytkownik usunięty

Popieram.

ocenił(a) film na 7

Myślisz, że tylko amerykanów? Może i bryluję w głupich zachowaniach, ale praktycznie każde współczesne społeczeństwo świata zachodniego daje się złapać w sidła.

użytkownik usunięty
Guliwer_2

Na skórce od banana też się wszyscy przewracają. Ale robić o tym film? Chyba że na wesoło. Ale tu jest niestety na poważnie.

ocenił(a) film na 7

O niebezpieczeństwie skórki od banana wie pewno każdy, o niebezpieczeństwie internetu wciąż mało osób zdaje sobie sprawę. Wystarczy pogadać z pierwszym lepszym serwisantem.

użytkownik usunięty
Guliwer_2

Co ma serwisant do flirtów w necie, hejtów na fejsie albo sekskamerek? Komputery się od tego psują?

ocenił(a) film na 7

Do hejtów na fejsie czy sexkamerek nic, ale o trojanach i innych paskudztwach, które znajduje w komputerach klientów już może trochę poopowiadać. Szemrane strony, gdzie podaje się numer karty też. Samo uświadomienie, że w internecie po drugiej stronie kabla nie zawsze siedzi ta sama osoba za którą się podaje.

użytkownik usunięty
Guliwer_2

"w internecie po drugiej stronie kabla nie zawsze siedzi ta sama osoba za którą się podaje."

To ja może od razu się przyznam, że nie jestem Humphreyem Bogartem :-)

ocenił(a) film na 9

Myślę, że głupota ludzi objawia się również też tym, że nie rozumieją, że są ludzie którzy czegoś nie rozumieją lub nie wiedzą, co z pozoru dla nich wydaje się oczywiste. W tym wypadku obsługi komputera i zagrożenia z którym wiąże się internet.
A co do emocji, w moim odczuciu pod tym względem film zrealizowany genialnie.

użytkownik usunięty
Rafi07

Są też ludzie za głupi, żeby zrozumieć, że inni wcale nie są tacy głupi, by nie rozumieć, że na świecie jest sporo głupków. Otóż jak najbardziej rozumiem, że są ludzie, którzy nie rozumieją "obsługi komputera i zagrożenia z którym wiąże się internet", niemniej dalej uważam, że nie jest to wystarczający powód, by o problemach tych nieporadnych umysłowo osób robić film. Filmu fabularnego o tym, jak bezpiecznie prowadzić auto i przechodzić przez jezdnię też raczej nie warto kręcić, choć zagrożenia są znacznie większe.

ocenił(a) film na 9

Głupota ludzka nie jest powodem aby nakręcić film? Cała masa filmów bazuje na tym że ktoś jest nierozważny, popełnia błąd, itd. Ten akurat opowiada o jednej z najbardziej powszechnej niewiedzy dotyczącej korzystania z internetu. Problem był przedstawiony ciekawie, ocierający się o thriller dramat może być przestrogą dla wielu ludzi, choćby dla samych aktorów Hollywood którzy publikują swoje nagie zdjęcia na chmurze, a potem jest panika i pytanie ale jak to się stało.

użytkownik usunięty
Rafi07

"choćby dla samych aktorów Hollywood którzy publikują swoje nagie zdjęcia na chmurze, a potem jest panika i pytanie ale jak to się stało"

Twoja naiwność mnie zdumiewa. Naprawdę wierzysz, że takie zdjęcia wydostają się "niechcący"? Przecież to wszystko sztuczki reklamowe, żeby różne pudelki miały pożywkę i o aktorze było głośno. Daj mi przykład, że jakiś aktor na takim "przecieku" realnie ucierpiał.

ocenił(a) film na 9

Nie mam o tym informacji ale na pewno takiej Jennifer Lawrance to w niczym nie pomogło i mogę tylko sobie wyobrażać co wtedy czuła. Niestety ciekawość sprawiła, że przeglądałem te zdjęcia i uwierz były tam takie, które nikt o zdrowych zmysłach nie publikowałby. Często były też takie na których dana osoba wypadała wyjątkowo niekorzystnie i zdjęcia było albo bardzo intymne albo zwykle słabe i niesmaczne. Pamiętajmy, że to są ludzie podobni do nas pod względem emocjonalnym i tak samo mają swoją granicę prywatności, a na tych zdjęciach w niektórych przypadkach została ona bardzo mocno przekroczona. Może były tam osoby, które nie miały nic przeciwko upublicznieniu ale jestem przekonany, że wiele z tych zdjęć nie miało ujrzeć światła dziennego.

użytkownik usunięty
Rafi07

"Pamiętajmy, że to są ludzie podobni do nas pod względem emocjonalnym i tak samo mają swoją granicę prywatności"

Uwierzyłbym może jeszcze w jakąś początkującą gwiazdkę (ale taką z kolei prawie nikt by się nie zainteresował), natomiast w wypadku kogoś takiego jak Jennifer Lawrance, kto zarabia dziesiątki milionów, czuwa już nad tą jej prywatnością cały sztab agentów, doradców od wizerunku itp. I pamiętaj, że oni z tego żyją, więc gdy klientka traci, to i oni tracą. Widocznie ktoś uznał, że będzie bardzo wzruszające, jeśli Lawrance zostanie sponiewierana przez "hackera" tak, jak zdarza się to "zwykłym ludziom". Właśnie o to chodziło, by ją pokazać przy okazji jako kogoś, kto jest podobny do nas "pod względem emocjonalnym". Przecież to właśnie był główny temat jej wielkiego "okładkowego" wywiadu w "Vanity Fair":

http://www.vanityfair.com/hollywood/2014/10/jennifer-lawrence-cover

Ludzka naiwność jest wzruszająca...

ocenił(a) film na 9

Staram się stąpać twardo po ziemi, ale może dzięki temu wiem, że nawet najlepsza opieka PR nie jest w 100% skuteczna. Przecież gwiazdy też mają swoje życie, nagrywają filmy czy robią zdjęcia a potem tego żałują. Najlepszy przykład to afera z piłkarzem reprezentacji Francji i szantażującym go pośrednio Karimem Benzemą.
Z ciekawości (znowu) przeglądnąłem te niby celowo wypuszczone zdjęcia i uwierz mi żadna dziewczyna nie chciała by aby takie fotki zostały upublicznione choćby nie wiem jak miała na tym skorzystać. Szczególnie, że gdy te foty zostały upublicznione Jennifer nie potrzebowała dodatkowej reklamy, była na szczycie i na pewno poradziła by sobie bez takiego skandalu. Nie przekonasz mnie do tego, że to było celowe, nie jest to spowodowane moją naiwnością lecz wręcz przeciwnie, doskonale zdaję sobie sprawę, że nie ważne kim jesteś to będziesz i tak popełniać błędy w swoim życiu.

użytkownik usunięty
Rafi07

Weź już przestań żartować. To niemożliwe byś był na serio tak naiwny. W reklamy proszków też wierzysz? Poczytaj ten "wzruszający" wywiad w Vanity Fair. Przecież takich rzeczy nie robi się na łapu-capu. Vanity Fair nie daje okładki na zawołanie nawet największym gwiazdom. Do tego potrzebna jest cała akcja marketingowa. I tak właśnie tu była. Żeby ludzie współczuli gwiazdce, która ma z prywatnością te same problemy jak wszyscy. Żeby nazwisko skoczyło wyżej w wyszukiwarkach internetowych. W pewnym momencie JL była podobno na samym szczycie, bo każdy tak jak Ty chciał "z ciekawości" się przekonać, co to za zdjęcia.

Prawda jest taka, że Lawrance to bardzo przeciętna aktoreczka, cały czas napędzana właśnie marketingiem. Oscara dali jej jawnie na wyrost, bo być może ktoś w to sporo zainwestował. Ja ci wskazałem oczywiste zyski z tej sytuacji. Natomiast Twój jedyny argument to "uwierz mi żadna dziewczyna nie chciała by aby..." Ale nie potrafisz podać, co takiego JL na tym straciła. Jakiś kontrakt z nią zerwali? Obniżyli jej gażę?

Rzuć jakikolwiek konkret, albo przestań z tymi żartami.

ocenił(a) film na 9

Oczywiście nie mam wiedzy tak samo jak i Ty czy straciła materialnie na tym ale jestem przekonany że oprócz dodatkowej na pewno jej do niczego nie potrzebnej sławy nic na tym nie zyskała. Kontrakty na wysokobudżetowe Igrzyska czy X menów już dawno miała podpisane więc nie rozumiem co by jeszcze miała zyskać a lepszą aktorką od takiej publikacji nie została. A co straciła - pomyśl jak by to była np. Twoja sławna siostra i co krok napotykasz na wzgardliwe chamskie komentarze na jej temat. Nawet jeśli to był by kontrolowany wyciek to musiało się wydarzyć dużo negatywnych emocji wokół jej osoby a choćby to byłoby dla niej i jej najbliższych wielce niekorzystne.

Piszesz "Żeby ludzie współczuli gwiazdce, która ma z prywatnością te same problemy jak wszyscy." Super, właśnie tym tekstem pokazałeś swoją naiwność. Odkąd internet jest głównym medium współczucie to słowo które prawie nie istnieje. Kto się potyka to często zostaje jeszcze przydepnięty. I tak wracamy do punktu wyjścia, bo w filmie jest to świetnie pokazane jak dzieciaki się obeszły z tym okularnikiem.

A co do wywiadu to fakt na pewno Vanity na tym zyskało ale żeby uważać, że to jest argument do stawiania takich wniosków to przesada.

użytkownik usunięty
Rafi07

"Piszesz "Żeby ludzie współczuli gwiazdce, która ma z prywatnością te same problemy jak wszyscy." Super, właśnie tym tekstem pokazałeś swoją naiwność."

No ale przecież ja to wszystko powtarzam za Tobą. :-) To Ty napisałeś o tych zagrożeniach, o tym, że ten "dramat może być przestrogą dla wielu ludzi, choćby dla samych aktorów Hollywood ", a potem dałeś przykład JL.

To ty jesteś tym "współczującym" i sam na sobie najlepiej pokazujesz mechanizm tego działania. Zobacz, mówimy o filmie, z którym JL nie ma nic wspólnego, a jakoś dziwnym trafem szybko Ci się z nią skojarzył. Czy to nie jest wielki tryumf marketingu?

użytkownik usunięty
Rafi07

I kolejny argument za niebywale udaną akcją marketingową. Na FilmWebie, gdzie przecież roi się od hejterów, JL w rankingu aktorek zajmuje obecnie 13 miejsce, wyżej niż Jodie Foster czy Julianne Moore, a w szczycie tej afery ze zdjęciami była nawet w pierwszej 10.

użytkownik usunięty

Wow! Jak na kogoś kto uważa, że JL jest 'przereklamowaną gwiazdką' Twoja wiedza na jej temat wręcz zadziwia;)

użytkownik usunięty

Kolejny żartowniś. Wiedza? Parę informacji, do których można dotrzeć w pięć minut nazywasz "wiedzą"?

użytkownik usunięty

Nie gorszy żartowniś od Ciebie. Skoro wykazujesz zainteresowanie osobą, której nie lubisz i za która nie przepadasz to jest to trochę dziwne, nie sądzisz? Bo ja np. nie szukam informacji n/t Chrisa o'Donnella,którego szczerze i z całego serca nienawidzę (jako aktora - podkreślam). Nie wiem nawet czy facet żyje...Ale spoko, można się dowiedzieć przypadkiem ciekawych rzeczy. I tylko Twoja pewność co do celowości przecieku nagich fotek JL rozbraja w równym stopniu jak Ciebie naiwność innych ludzi mających odmienne od Ciebie zdanie.

użytkownik usunięty

"Skoro wykazujesz zainteresowanie osobą, której nie lubisz i za która nie przepadasz to jest to trochę dziwne, nie sądzisz?"

Dziwne jest to, że staram się nawiązać do tego, co napisał mój rozmówca i sprawdzić informacje? Bo to on pierwszy wspomniał o Jennifer Lawrance. Dziwne jest raczej to, że to jest dla Ciebie dziwne. Czyżbyś uważał, że wystarczy coś tam popierniczyć z głowy na odczepnego? A co do "nagich fotek JL", to chętnie się dowiem, jakie to wywołało realne straty PR. Masz informacje, czy właśnie zamierzasz coś tam popierniczyć?

użytkownik usunięty

Zacznijmy od tego, że szkoda by mi było czasu na sprawdzanie informacji n/t osoby, której nie lubię i nie trawię i w dodatku na wchodzenie w dyskusje z innym użytkownikiem tego forum n/t tejże persony. Widać, że lubisz udowadniać innym za wszelką cenę, że masz rację. Super. Przeczytałeś jeden artykuł i już wiesz wszystko, niemal jakbyś tam był duchem i ciałem i widział jak JL 'przekazuje swoje nagie fotki na cele charytatywne'. A pierniczyć to może sam pierniczysz, nie wiem co akurat robisz podczas pisania, nie oceniaj innych swoją miara i trochę kultury by się przydało, a nie chamstwa i przemądrzałości a przy tym braku dojrzałości.

użytkownik usunięty

Nie obrażaj, się ale to, co robisz, to właśnie pierniczenie trzy po trzy. Piszesz już trzeci post w tym podwątku, a w żadnym z nich nie ma żadnej nowej informacji, żadnego sprostowania tego, co ja napisałem, tylko wszystko sprowadza się do tego, żeby mi dogryźć. Nie podoba Ci się nawet to, że starałem się poważnie potraktować dyskutanta i zamiast ograniczać się do pretensjonalnego "wow" poczytałem sobie trochę o tej rzekomej "wpadce" z JL. I Ty chcesz mnie uczyć kultury i dojrzałości? Na te puste popisy czasu Ci nie szkoda?

użytkownik usunięty

Ja mam Ci coś udowadniać? Niby z jakiej racji?? Bo Ty tą wklejka z vanity fair coś udowodniłeś? Swoją tezę...? Widzisz mnie rozwala właśnie Twoja absurdalna wręcz pewność, że musiało być tak jak piszesz. Może i było, a może jednak nie, ja nie jestem do tego przekonany i nie mam pewności czy było tak czy siak. A Ty na podstawie jakiegoś artykuliku wygłaszasz swoja prawdę jakby to była prawda objawiona, absolutna, jedyna słuszna i prawdziwa. I ten fakt akurat najbardziej mnie chyba rozbraja a przy tym..przeraża...Stąd poświęciłem Ci aż tyle miejsca, żeby Ci to unaocznić. Ale w jednym punkcie ostatniego zdania musze przyznać Ci rację - szkoda czasu.

użytkownik usunięty

No dobrze, ja coś wygłaszam na podstawie marnego artykuliku (choć to nieprawda, bo przeczytałem dużo więcej, ale od czegoś trzeba zacząć), a Ty się do mnie przypierniczasz na jakiej podstawie? Przecież nawet marnego artykuliku nie masz. Masz NIC, wielkie ZERO. Co w takim razie o Tobie sądzić?

użytkownik usunięty

Tak się składa, że ja również trochę poczytałem n/t przecieku fotek Dżej Lo i tak jak napisałem powyżej, NIE MAM TWOJEJ PEWNOŚCI. U Ciebie rozbrajający jest fakt, że tą pewność masz, choć przeczytałeś tylko coś w prasie, ale wygłaszasz z całą stanowczością, że musiało być tak jak to opisujesz jakbyś siedział w głowie JL, jakbyś tam był i widział na własne oczy całą celowość zajścia. Rozumiesz różnicę? Bo mam wrażenie, że równie dobrze mogę gadać do ściany...A sądzić możesz sobie co chcesz, bez epitetów jednak na forach.

użytkownik usunięty

"U Ciebie rozbrajający jest fakt, że tą pewność masz, choć przeczytałeś tylko coś w prasie"

Naprawdę dalej nie rozumiesz, o co chodzi z tym artykułem z Vanity Fair? Przecież ja go podaję jako przykład dziennikarskiej ustawki!

Oczywiście, że mam pewność tylko względną, ale przecież nie będę w każdym zdaniu dopisywał "na podstawie znanych mi dotychczas danych". To się rozumie samo przez się! Przecież właśnie dlatego proszę o podanie danych zaprzeczających mojej tezie. Gdybym był pewien ABSOLUTNIE, nie miałoby to sensu.

użytkownik usunięty

Tak jeszcze na koniec jedna rzecz. Zastanawia mnie czy w ogóle oglądałeś te 'nagie fotki' Lawrence? Bo są tam m.in.zdjęcia, na których twarz Jennifer pokrywa męskie nasienie albo sa zbliżenia jej pochwy i penetracji. Uważasz, że na czymś takim można się wybić? Może w branży porno. Ponadto pozostaje nadal kwestia zwykłego, ludzkiego wstydu. To jest stosunkowo mloda dziewczyna, której taki skandal nie jest potrzebny. I nie chodzi mi o szol biz tylko przede wszytkim o bliskich aktorki. Ojciec ogladajacy takie zdjecia musi byc wniebowziety, nieprawdaz? A chyba co jak co ale JL pozostaje w dobrych relacjach ze swoja rodzina i jest ona dla niej naprawde wazna. Tak przynajmniej podkresla w wywiadach, ale to rowniez moze byc tylko 'ustawka' z jej strony. Ale w takim razie, wg Twojej teorii, to wystepuje troche taka sprzecznosc - podkreslac wartosci rodzinne, gdy w sieci kraza Twoje zdjecia ze sperma rozsmarowana po twarzy i starac sie jeszcze na tym zarobic. Przynajmniej dla mnie to jest naprawde dziwne.
Sorry za brak polskich znakow i potencjalne bledy, ale pisze z komorki.

użytkownik usunięty

To, co piszesz, to jest "gdybanie" psychologiczne: jak tatuś zareagował, jak rodzina, czy się wstydzi, czy się brzydzi...

Natomiast twarde fakty są takie, że kariera Lawrence nie ucierpiała na tym w najmniejszym stopniu, a obie "poaferalne" części "Igrzysk śmierci" zarobiły grubo ponad miliard dolarów. To znaczy, że ludzie to kupują, a wizerunek aktorki, której "odebrano prywatność" w sumie się opłaca. Nie uważasz, że to dziwny "zbieg okoliczności": fotki wyciekają akurat wtedy, gdy rozkręca się kampania reklamowa przed wejściem na ekrany pierwszej części. No i "przypadkiem" JL wskakuje na pierwsze miejsca w wyszukiwarkach...

Samych fotek nie oglądałem ("Igrzysk śmierci" zresztą też nie), ale z tego, co wiem, nie ma tam nic, co wykraczałoby poza zwykłą fizjologię ludzkiego seksu. Nastolatki w Stanach też wiedzą, jak to wygląda, bo same to tak robią, więc nie będą się chyba gorszyć. Natomiast będą współczuć JL, bo problemy z wyciekiem różnych fotek i filmików są tam już obecnie na porządku dziennym. "Ach, ta JL, taka wielka gwiazda, a ma problemy jak każda z nas". To ociepla wizerunek.

użytkownik usunięty

Fakt - nie ucierpiala. Czemu akurat zeszlo sie to z premiera Smierdzacych Igrzysk? Tego nie wiem. Tak jak Ci pisalem - na dwoje babka wrozyla. A Twoja opinia to rowniez tylko 'gdybanie'. Mozesz miec racje, ale wcale nie musisz jej miec. Wyglada to tak jakbys chcial koniecznie zdyskredytowac jej osobe w oczach innych. Nie musisz tego robic. Nie musisz nikomu udowadniac tego, zazwyczaj prawda lezy gdzies po srodku (np.wyciek zdjec nie byl kontrolowany, ale potem JL doszla do wniosku, ze ta 'ujme na honorze' przekuje w cos, dzieki czemu zyska; to tez tylko jedna z hipotez). Mnie po prostu wciaz rozbraja Twoja pewnosc w tym wzgledzie (pozwolila na 'kradziez' fotek, udawala ofiare, zeby zyskac na popularnosci i na sprzedazy produktu z jej udzialem).
Ok finito. Rzeczywiscie chyba za duzo czasu poswiecilismy osobie JL...

użytkownik usunięty

"Mozesz miec racje, ale wcale nie musisz jej miec."

Nie, nie muszę. Ale ja mam JAKIEŚ dane. A co Ty masz? Cały czas czekam na jakieś kontr-dane i nie mogę się doczekać...

Chyba przekomarzasz się za mną tylko tak dla żartu. "Przypadek" to w takim miliardowym biznesie ostatnia ewentualność, którą można poważnie brać pod uwagę. Za dużo profesjonalistów czuwa tam nad tym, by przypadki się NIE zdarzały. A tu proszę - zainwestowali grube miliony i nie sprawdzili, co główna aktorka trzyma w necie... Nie mieli na ten temat klauzuli w kontrakcie? Przecież tam te kontrakty nadzorują prawnicy wytwórni, prawnicy inwestorów, prawnicy ubezpieczycieli.... Nie, nie, skończmy z tymi żartami. Nie poruszajmy się na poziomie naiwności nastoletnich panienek...

ocenił(a) film na 10

kompletnie nie zrozumiales przekazu filmu. Polecam przeczytac kila solidnych interpretacji, a potem trollowac internet. Film ten przede wszystkim opowiada o spoleczenstwie i uczuciach, nie ma w sobie (nawet metaforycznie) nic z instruktazu.

użytkownik usunięty
zipp89

Cóż takiego rewelacyjnego opowiada "o społeczeństwie", że dałeś mu maksymalną notę? Od strony psychologicznej to tandeta. Garść banałów i poziom telenoweli.

Jeśli się mylę i czegoś nie zauważyłem, to chyba bez trudu mi to wskażesz.

użytkownik usunięty

To samo ("tandeta. Garść banałów i poziom telenoweli.") możesz powiedzieć o American Beauty (dojrzały facet przechodzący kraizis wieku średniego..pfff..), o 'Foreście Gampie' (półgłówek i jego rozkminy..odkrywcze..), o Cinema Paradiso (szczyl zafascynowany kinem..też mi coś!) albo z innej gatunkowo beczki o Terminatorze (paradoks czasowy, który nie ma sensu) czy o Alienie albo The Thing (strach przez nieznanym, walka o przetrwanie za wszelka cenę). Chodzi o to, że wszystkie te filmy mają jedną wspólną cechę (Disconnect również) - grają na emocjach. Nie chodzi o to, jak niebanalne są to historie, ale jakie uczucia i odczucia wywołują w widzu (pomijając przy tym takie sprawy jak 'technikalia', bo te również są ważne). Jak ktoś Ci ma wytłumaczyć, na czym polega fenomen tego filmu, skoro nie czujesz go w sferze emocjonalnej? No powiedz? To jakby ateista się pytał człowieka wierzącego, na czym polega fenomen 'jego' boga i o co to wielkie halo. Ano o nic. Jednemu z hetero jest po drodze, a inny facet woli otwory innych facetów. Każdy z nas jest zbudowany w taki a nie inny sposób, każdy ma takie a nie inne doświadczenia, wychowanie, środowisko, charakter czy 'spuściznę'/DNA, które decydują o tym, że coś współgra z Twoim wnętrzem albo coś Ci nie podchodzi. Wydaje mi się, że tak proste i oczywiste rzeczy powinny być rozumiane przez tak oczytaną osobę, jaką jesteś (to nie sarkazm, tylko szczere zdziwienie Oo) i tym bardziej Twoje pytanie jest nie na miejscu, jest po prostu z gatunku tych retorycznych. Chyba, że chcesz wyjść na takiego sceptyka, którego nic nie rusza. Nie wiem, bo Cię nie znam, ale czytając inne Twoje wypowiedzi pod różnymi filmami takie właśnie mam wrażenie. Przyznaję jednak, że nie jestem nieomylny a z samych wypowiedzi na filmwebie da się wyciągnąć tylko jakiś fragment czyjejś osobowości albo równie dobrze można dość do nieprawdziwych wniosków.

użytkownik usunięty

" Jak ktoś Ci ma wytłumaczyć, na czym polega fenomen tego filmu, skoro nie czujesz go w sferze emocjonalnej? No powiedz? "

W ten sposób możesz obronić dowolny film. Powiedzieć, że Ty go "czujesz emocjonalnie", a ja nie i koniec. Sprowadzanie filmów do czegoś w rodzaju obiektów religijnych ("To jakby ateista się pytał człowieka wierzącego") to nieporozumienie.

Ten film nie jest żadnym "fenomenem". Jego rola w kulturze jest równa zeru, "Terminator" to przy nim ikona.

Poza tym z przykrością zauważam, że należysz do licznej tu grupy ludzi, którzy pisząc do mnie posty wolą pisać o mnie, o moim wnętrzu, życiu emocjonalnym, sceptycyzmie itp. niż o samym filmie. Natomiast odpowiedzi na proste pytanie, co takiego rewelacyjnego ten film opowiada o społeczeństwie, nie zauważyłem. Jedynie wyjaśnienia, że odpowiedzi nie będzie, bo jestem nie dość "wierzący".

użytkownik usunięty

To było tylko porównanie, może i niefortunne w skutkach, bo już czujesz podtekst religijny, którego tu nie ma. Nie chodziło mi o to. Niczego nie sugeruję, nikt nie jest lepszy czy gorszy i nie znam Twojego wnętrza tak jak i Ty nie masz bladego pojęcia o moim. Chodziło mi jedynie o to, że jesteśmy różni, a jeżeli ten film nie trafia do Ciebie na poziomie emocji to nie pytaj innych co w nim jest takiego dobrego, bo to jest po prostu bez sensu (stąd skala porównania). Jeśli Ciebie nie rusza np.scena, w której chłopak się wiesza a jego siostra go ratuje to sorry, ale po co toczyć dalszą dyskusję? Twoje zapytanie wygląda po prostu jak zaczepka, nic więcej. I to nie jest pierwszy temat, w którym w podobny sposób się wypowiadasz o jakimś filmie. Kojarzę, że Interstelar również zmieszałeś z błotem.

"Ten film nie jest żadnym "fenomenem". Jego rola w kulturze jest równa zeru, "Terminator" to przy nim ikona."
Tak, Terminator to ikona (dla mnie również), ale reszta Twojej wypowiedzi to tylko i wyłącznie Twój punkt widzenia (zresztą ktoś mógłby się z nami nie zgodzić co do uwielbienia względem Elektronicznego Mordulca..). Przyznaję się bez bicia - moja nota Disconnect nie jest w jakikolwiek sposób obiektywna i jest z pewnością zawyżona (bardziej sprawiedliwa pewnie byłaby ósemka). Ale właśnie za te emocje, za to, co czułem podczas seansu dałem taką a nie inna notę. Bardzo podoba mi się film również od strony technicznej - tak zdjęcia, praca kamery jak i muzyka zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Do tego uważam, że świetnie poprowadzono przeplatające się historie wszystkich osób. No i aktorstwo. Dla Ciebie to telenowela? Ok, spoko, skoro widziałeś ich tak wiele pewnie masz skalę porównawczą, bo ja jakoś nie bardzo. Ale jeśli tak wyglądają telenowele to ja chyba muszę zrewidować moją opinię na ich temat (kto wie, może zacznę jakieś oglądać?).
I nie dziw się, że ktoś Cię zaczepi skoro piszesz takie rzeczy. Masz prawo do własnego zdania, ma prawo Ci się ten film nie podobać, ale sposób, w jaki to robisz będzie prowokował do komentowania, czasami pewnie niewybrednego, w tonie Twoich własnych słów.

użytkownik usunięty

" Jeśli Ciebie nie rusza np. scena /..../ po co toczyć dalszą dyskusję"

Jeszcze raz powtarzam: w ten sposób możesz bronić dowolnego filmu przed dowolną krytyką. Stwierdzisz, że jakaś tam scena Ciebie rusza (możesz wstawić dowolną), a skoro kogoś innego nie rusza, to nie ma co z nim dyskutować. To bezsensowne podejście.

Poza tym ja nigdzie nie napisałem, że ten film mnie emocjonalnie nie rusza. Ależ rusza! Wkurzył mnie swoim prymitywizmem i łopatologią psychologiczną jak z mydlanej opery i choć momentami miał potencjał ta łopatologia ubliżała mojej inteligencji.

Moja wypowiedź o zerowej roli tego filmu w kulturze, to nie jest żaden mój "punkt widzenia", ale stwierdzenie faktu. Obiektywnego! Dającego się zweryfikować! Mogę się oczywiście mylić, jak można się pomylić wyglądając przez okno i stwierdzając, że jest piękna pogoda, gdy tymczasem z tyłu nadciąga już chmura burzowa. Ale wtedy nie trzeba chrzanić o żadnym "punkcie widzenia". Wystarczy pokazać palcem tę chmurę. Bądź więc tak uprzejmy i pokaż mi palcem, jaki odzew kulturowy ten film wywołał. Poruszył jakąś dyskusję w mediach? Zainspirował socjologów do badań? Stał się kultowy w jakimś środowisku? Przecież nawet znaczących pieniędzy nie zarobił (to już takie najniższe kryterium), więc o czym tu gadać.

Nie mówię, że ten film jest kompletnym nieporozumieniem. Nie, to banał jakich wiele. Dla mnie przy najlepszej dobrej woli w przedziale 4-5. Zrozumiem jeszcze szóstkę. Nawet siódemkę. Ale 10 to głupi żart. Inaczej tego nie mogę potraktować.

użytkownik usunięty

No to teraz rozwaliłeś mnie na łopatki...Napisałeś takie rzeczy o Disconnect, że można by pomyśleć, że to 'dno i kilo mułu' (jak niektórzy elokwentni piszą w swych ocenach..) czyli 1, max 2/10, a tu się okazuje, że nawet 7 jesteś w stanie mu przyznać??!! Nic już nie rozumiem...Poza tym napisałem Ci, że to jest tylko moja, subiektywna ocena i że obiektywnie powinno być 8. Więc o czym my tu kurde rozprawiamy?!
Do tego jak rozumiem z Twojej wypowiedzi tylko filmy, które znalazły poklask w środowisku i zarobiły na siebie, które spowodowały szum medialny zasługują na najwyższą notę?! Czy Ty słyszysz sam siebie??!! Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę ale niektóre kultowe filmy (jak np. Łowca Androidów) na początku wcale takiego miana nie otrzymały (słabo się sprzedały, otrzymały przeciętne noty, etc.). Mało tego, choć pod wieloma względami wyprzedziły swoja epokę to dopiero po wielu latach (poprzez np. dystrybucję na vhs-ach) zyskały status dzieł w danym gatunku i zostały prawdziwie docenione. I jeśli tylko takimi kryteriami jak powyżej kierujesz się w przyznawaniu 'dziesiątek' to znaczy, że Twoje własne zdanie i Twoje emocje to sprawa drugorzędna. Niby ważna, ale skoro krytycy zjechali dany obraz albo nic o nim nie słychać w mediach to lipa, kreska na tytule. Może i zamysł Twojej wypowiedzi miał być inny, ale wyszło jak wyszło.

użytkownik usunięty

"nawet 7 jesteś w stanie mu przyznać??!!"

Przecież napisałem bardzo jasno: "Dla mnie przy najlepszej dobrej woli w przedziale 4-5". Przy najlepszej dobrej woli. Bo tak na trzeźwo to raczej 3.

Ale jestem tolerancyjny i mogę zrozumieć ludzi, którzy dają 6 czy nawet 7, bo może mają inne podejście do dydaktyzmu, łopatologii psychologicznej, melodramatu.

Natomiast 10 to żart, prowokacja.

"Do tego jak rozumiem z Twojej wypowiedzi tylko filmy, które znalazły poklask w środowisku i zarobiły na siebie, które spowodowały szum medialny zasługują na najwyższą notę?!"

Źle rozumiesz. Nie czytasz uważnie. Mowa była o roli tego filmu w kulturze. Obecnie ta rola jest zerowa. O tym dyskutujemy. Jeśli uważasz inaczej, to pokaż to oddziaływanie kulturowe tego filmu. Co będzie za 10 lat czy za 20 nie wiem, nie jestem prorokiem.

Z tą klęską "Łowcy Androidów" to gruba przesada. Tylko w pierwszym tygodniu otwarcia zarobił w Stanach dwa razy tyle, co Disconnect w sumie na całym świecie. W dodatku 30 lat temu dolar miał zupełnie inną wartość. Poza tym ja widziałem go w latach 80-tych i już wtedy w zapyziałej Polsce był kultowy. Nie wierz wszystkiemu, co piszą dziennikarze. Sprawdzaj twarde dane.

użytkownik usunięty

"Nie wierz wszystkiemu, co piszą dziennikarze" - pisze to osoba, która trochę wyżej przy okazji wycieku zdjęć Jennifer Lawrence podała 'twardy dowód' w postaci linku do jakiegoś artykułu. No nieźle. Czyli stosujemy 'podwójne standardy' wedle wygody? Bez dalszego komentowania...

użytkownik usunięty

"pisze to osoba, która trochę wyżej przy okazji wycieku zdjęć Jennifer Lawrence podała 'twardy dowód' w postaci linku do jakiegoś artykułu."

Czy Ty w ogóle zrozumiałeś, o co chodzi z przytoczeniem tego artykułu? Przecież nie o dane w nim zawarte!!! Ten artykuł to właśnie przykład dziennikarskiego PR-owego oszustwa! Element "ustawki", a nie jakieś "źródło faktograficzne".

Natomiast ten, kto twierdzi, że nie była to ustawka, powinien wskazać realne straty, jakie JL poniosła wskutek wycieku. Potrafisz? Bo jeśli nie, to znowu bijesz pianę.

użytkownik usunięty

Ok przyznaję, że zakręciłem się w zrozumieniu Twojej wypowiedzi. Mea culpa.
No właśnie nie wierzę, pewności nie mam i o tym też Ci pisałem. Poza tym o jakich realnych stratach mówisz? W gotówce? Czy straty moralne nie są tymi realnymi?? Myślisz, że fajnie jest, gdy jesteś kobieta i ktoś z Twojej najbliższej rodziny bądź znajomych może natknąć się na Twoje nagie zdjęcia w sieci (tak, wiem - 'natknąć się')?? Jak to przełożyć na język finansów?? Pewnie wiele 'gwiazdek' pokroju Kardashianek skakało do góry (darmowa reklama), ale czy tak było w przypadku Lawrence? Tego nie wiem. Jak również nie mogę stwierdzić z całą stanowczością, że opisywana sytuacja była na pokaz. Oczywiście mogła wykorzystać tą kradzież na swoją korzyść, ale czy tak zrobiła? Na dwoje babka wróżyła. Pisałem, że rozbraja mnie tylko Twoja pewność co do Twojej tezy.

użytkownik usunięty

Teraz jeszcze doczytałem sobie, co sądzą o tym filmie na Rotten Tomatoes. 68% to wynik taki sobie. Moim zdaniem zbyt łagodny, ale zgadzam się z tamtejszym podsumowaniem: "It's didactic in spots and melodramatic in others". Może Amerykanie lubią dydaktyzm i melodramatyzm i stąd ta łagodna ocena.

http://www.rottentomatoes.com/m/disconnect_2013/

użytkownik usunięty

I co to ma udowodnić? Twoją rację?? Nie wygłupiaj się dobry człowieku:) Zgniłe Pomidory to dla Ciebie wyrocznia??

użytkownik usunięty

"Zgniłe Pomidory to dla Ciebie wyrocznia?"

To jest jeden z najpoważniejszych serwisów krytyki filmowej. Oczywiście nie żadna tam wyrocznia. Ale co Ty masz do zaproponowania? Czyżby znowu duże zaokrąglone 0?

użytkownik usunięty

Swoje własne zdanie i mój osobisty odbiór danego filmu. Nie to, jak postrzegają dany obraz inni, nawet krytycy filmowi, ale to jak ja go odbieram. Sam. Bez sugestii ze strony portali filmowych. Chyba, że dany obraz jest b.trudny w odbiorze, wieloznaczny, operuje symboliką, która przerasta moją wiedzę. Wtedy szukam interpretacji, właściwych śladów i kluczy do jego zrozumienia. Tylko tyle i aż tyle. Dla Ciebie może być to "duże zaokrąglone 0", a dla mnie jest to wszystko, co mam, co posiadam i czym jestem. Bo tak naprawdę najważniejsza jest moja/Twoja własna interpretacja i mój/Twój własny odbiór, a nie zdanie 'profesjonalistów'. Oni również są ludźmi, również bywają małostkowi jak ja czy Ty, popełniają błędy bądź wydają niepochlebne opinie n/t wartościowych obrazów czy ze zwykłej ludzkiej złośliwości. Tak to wygląda u mnie. Więc znowu zonk, bo nie potrafię podać Ci 'twardych dowodów'. Ale mimo wszystko cieszę się, że znów Cię zawiodłem. Chyba jednak nadajemy na zupełnie innych falach.

ocenił(a) film na 6

Popieram. Ogółem film całkiem niezły, ale chyba za bardzo materiał gotowy żeby puścić gimnazjalistom/licealistom na zastępstwie albo na godzinie wychowawczej.

ocenił(a) film na 8

Myślę,że ten film dotyczył trochę czegoś innego niż instruktażu odnośnie użytkowania internetu...a że internet ma wiele wspólnego z głównym tematem,to już na to nic nie poradzisz człowieku.Solidnie zagrany.Czy psychologicznie na poziomie telenoweli?Tego nie wiem,takowych nie oglądam.

użytkownik usunięty
flaga87

"Czy psychologicznie na poziomie telenoweli?Tego nie wiem,takowych nie oglądam."

To zacznij. Jest duża szansa, że Ci się spodoba, skoro ten film uznajesz za bardzo dobry. Prosta akcja, sporo sentymentalizmu, banalne problemy z morałem typu "ludzie powinni ze sobą więcej rozmawiać" itp.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones