2008 - MFF w Cannes - pokazy specjalne (Tydzień Krytyki) 2008 - 8. MFF ERA NOWE HORYZONTY 2008 - 6. MFF TofiFest (Międzynarodowy Konkurs Na Najlepszy Pełnometrażowy Film Fabularny) 2008 - 9. Letnia Akademia Filmowa, Zwierzyniec
OPIS:
Błyskotliwa i dowcipna opowieść o tańcu i miłości. Fiona i Don pracują razem jako nauczyciele w podmiejskiej szkole tańca. Ich wspólną pasją są tańce latynoamerykańskie. W każdy weekend startują w konkursach, zdobywając wiele nagród. Pewnej nocy, wracając z kolejnych zawodów, próbują ominąć nieznajomego, który próbuje popełnić samobójstwo. Samochód uderza w ścianę. Życie bohaterów zmienia się diametralnie. W wyniku wypadku Fiona traci nogę, a Don ? pamięć. Ich życie staje się serią bolesnych upadków. Zostają pozbawieni wszystkiego ? pracy, domu, pasji, ale nie miłości... Rumba to film o tym, jak optymizm i poczucie humoru pozwalają przezwyciężyć przeciwności losu. Rumba przywołuje atmosferę powojennych komedii, rytm i energię burleski. Rumba to optymizm. Świat Dominique?a, Fiony i Bruna jest nieco przerysowany, pełen kolorów i zachwytu. To świat poetycki, czasami melancholijny, choć niepatetyczny. Nie śmiejemy się głupkowato, ale uśmiechamy z sympatią do bohaterów - przypominają oni nieco postacie niemego kina - Chaplina, Keaton, Harolda Lloyda. ?Rumba? przywołuje tradycje gagów i pantomimy. Tu nie dialog jest najważniejszy, ale ruch. Jeśli szukać poprzedników ?Rumby?, warto przywołać wczesne filmy Pierre?a Richarda (?The Daydreamer?, ?The Troubles of Alfred?), i jego bohaterów - ekscentrycznych, kruchych, poszukujących miłości i zgubionego gdzieś tam szczęścia. Niewątpliwą zaletą filmu jest jego strona wizualna. Rumba (1990)?Rumba? w znacznej części może być czytana przez język ciała i wizualne aspekty. ?Rumba? jest filmem nietypowym, bardzo oryginalnym dziełem sztuki, czarującym i pełnym uroku.
INSPIRACJE TWÓRCÓW:
Zainspirowali nas ekscentryczni aktorzy i reżyserzy ery filmu niemego. Umieli połączyć sztukę z rozrywką, w niezwykły sposób tworzyli obrazy odkrywcze i wytworne, a jednocześnie popularne i zabawne. Nasz pomysł oparliśmy na kilku elementach: fizycznym i wizualnym aktorstwie, w którym nieważne są słowa, ale to, co dzieje się między nimi; prostej historii, która wciąga widzów bardziej grą aktorską niż scenariuszem; poczuciem humoru i umiejętnością śmiania się z siebie. Chcieliśmy sprowokować do śmiechu - nie cynicznego, ale takiego, który wywołuje emocje. Ważnym elementem filmu jest taniec. Choreografia jest mieszanką zręczności i humoru. Zainspirowali nas clowni, współczesny taniec i komedie muzyczne. Dla nas rumba to coś głębszego, intymnego, magicznego. Od początku nasz taniec przypominał trochę taniec godowy. Rumba ma bardzo głęboką tradycję i sięga do takich stylów jak: bolero, cha-cha, mamba, salsa? Sięgnęliśmy do korzeni ? przywołujemy Kubę lat 50-tych, klimat Portoryko, muzyków z całego świata, który poświęcili się tej muzyce. W tym filmie stawiamy pytanie, co zostaje, kiedy już wszystko się straci. Dla naszych bohaterów, na końcu ich podróży, zwycięża miłość. Poobijana i krucha, ale wciąż żywa.
WYWIAD
Milczący ruch Spotkaliśmy się z bardzo kolorową parą, partnerami zawodowymi i życiowymi, których połączyła pasja do burleski. Cinergie: Wiedzieliśmy, że jesteście oboje aktorami burleskowego teatru i kina. Ale nie wiedzieliśmy, że jesteście także tancerzami! Wasza gra jest zachwycająca. Czy to, co jest w filmowej ?Rumbie? jest, choć cząstką tego, co można zobaczyć, gdy ogląda się Was na scenie? Fiona Gordon: Tak, w naszych spektaklach zawsze wykorzystujemy taniec. I właściwie nie wiem, czemu nie wykorzystaliśmy tego elementu w ?Iceberg?. Nadrobiliśmy tę stratę ?Rumbą?. Jeśli chodzi o muzykę sięgnęliśmy do kubańskiej tradycji. Ta muzyka jest porywająca i bardzo ?dotykowa?. Odnosi się do energii między dwojgiem ludzi - chcieliśmy opowiedzieć o fenomenie tej energii. Nie jesteśmy tancerzami, ale kochamy ruch. Mogliśmy poudawać, że jesteśmy prawdziwymi tancerzami. Cinergie: Jaki jest system waszej pracy? Czy ten film rozwijał się na scenie? Czy sytuacje sceniczne znalazły się także w filmie? Czy scenariusz został napisany specjalnie na potrzeby filmu? Dominique Abel: Naprzemiennie korzystaliśmy z doświadczeń scenicznych i pisaliśmy scenariusz. Kiedy mieliśmy jakąś scenę, która trzymała się kupy, musieliśmy spróbować, czy ona jest śmieszna i dopiero wtedy umieszczaliśmy ją w scenariuszu. Mamy za sobą 15 lat doświadczeń scenicznych, to musiało mieć pływ na kształt filmu. Stworzyliśmy takie małe pudełeczka, my to nazywamy historią w obrazkach, ale nie wypełniliśmy ich do końca treścią. Na przykład pisaliśmy: ?bohaterowie nie mogą spać, bo następnego dnia biorą udział w konkursie i są zdenerwowani?. To był dla nas temat ? w jego obrębie mieliśmy duże pole do popisu. Nie potrzebowaliśmy dookreślać wszystkiego. To bardzo specyficzna forma pisania scenariusza, bo znamy się świetnie. Wiemy, w jakich sytuacjach Fiona jest zabawna, ale póki nie spróbowaliśmy tego zagrać nie byliśmy w 100% pewni. To samo dotyczy mnie i Philippe?a Martza ? uczyliśmy się, przez nasze wstępy na scenie, jakiej opowieści potrzebujemy. Nie zachwycimy ludzi zawiłymi opowieściami czy zachwycającym scenariuszem, ale stylem i ruchem. Musieliśmy znaleźć opowieść, którą zawierałby w sobie dużo ruchu. Paradoksalnie musieliśmy bardzo dużo ćwiczyć, żeby ten ruch połączyć z rytmem, ale ten aspekt nie mógł być widoczny dla publiczności. Musieliśmy odnaleźć spontaniczność przed rozpoczęciem zdjęć. Cinergie: W filmach operujących burleską jest bardzo mało miejsca na dialog. To dlatego ta forma tak doskonale realizowała się w niemych filmach. Wraz z rozwojem filmu, mowa została zastąpiona przez różne dziwne dźwięki - na przykład Jacques Tati i jego Monsieur Hulot. Co o tym myślicie? Fiona Gordon: Nie staraliśmy się nie mówić, to samo się stało. Dominique Abel: Nasza praca była w znacznej mierze improwizacją, nie powstrzymywaliśmy się od mówienia. Wykorzystaliśmy tyle słów, ile wydało nam się potrzebne. Dla nas po prostu najważniejsze jest to, co mówi ciało. Cinergie: Nie stosujecie żadnych efektów muzycznych. Nie podkreślacie obrazu muzyką? Dominique Abel: Nie używamy muzyki jako tła. W naszych filmach wszystko jest proste, wręcz minimalistyczne: ustawienia, ruch, muzyka także. Jeśli używamy muzyki to dlatego, że istnieje powód jej zastosowania ? na przykład jest scenerią dla tańca. Nasz stosunek do filmu nie ma nic wspólnego z realizmem, nie używamy melodii, żeby stworzyć dodatkową aurę albo wrażenie realności. Pochodzimy z teatralnego świata. Przyzwyczailiśmy się do wymyślonych sytuacji. Jeśli używamy muzyki to dla jej wartości samej w sobie. Wszystkie elementy filmu są w nim niezbędne, nie ma nadmiaru, to spójna kompozycja muzyki i obrazu. Dimitr Bouras i Jean-Michel Vlaeminckx, 8 września 2008 Cinergie
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.