Po Sokurowie spodziewałem się wielkiego dzieła, a tutaj masz "Ostatni Cesarz" Bertolucciego bis tylko, że po japońsku. Może to wina ciemnego ekranu w Warszawie... ? Nie wnikam, ale ten film zdecydowanie mnie nie zaczarował tak jak inne filmy Sokurowa.
Czy tylko ja tak sądze ?