Nie dziwię się, że Polka występująca w tym filmie została uznana za niegodną choćby wspominania, choć zdaję sobie sprawę, że polityka miała w tym większy udział niż moralność i przyzwoitość.
Szczerze ta scena na tle reszty filmu wypada bardzo mało kontrowersyjnie i bulwersująco. Odniosłem wrażenie że reżyser tu podszedł jednak z dozą zdrowego rozsądku. Dzieciaki były kokietowane ale pomijając sutki nie zobaczyły nic co mogło mocno wypaczyć ich psychikę. Według mnie było to bardzo ciekawe ukazanie celu i wpływu komunistycznej propagandy na dzieci - zamienianie ich od najmłodszego w fanatyków poprzez szczucie wartościami na które w tym wieku są bardzo podatne: właśnie seksualnością jak i też tytułową słodyczą - obietnicą nieosiągalnego dobrobytu i nawiązaniem do baśni.