Niech ktoś spróbuje mi wmówić, że ostatnia sekwencja nie była inspirowana obrazem Scorsese.
Poza tym film nie aż taki zły, choć jak już pisano główny bohater jest strasznie dziwnie skonstruowanym charakterem. Z początku myślałem, że to taki naiwny, czysty idealista, co by było nawet niezłe, bo taka postać w "złej" rzeczywistości Moskwy ma nie lada orzech do zgryzienia. Jednak z czasem "ziomek" robi tak dziwne rzeczy, że nie potrafiłem tego przełknąć.
Nie tylko ostatnia sekwencja, od początku jakoś mi jechało Taksówkarzem i końcówka potwierdziła moje przypuszczenia, ale też rozczarowała. Twórcy filmu w tak oczywisty sposób przyznając się do inspiracji, udowodnili tylko jaka przepaść dzieli ich od Taksówkarza.