PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=567127}

Służące

The Help
8,1 281 893
oceny
8,1 10 1 281893
6,7 37
ocen krytyków
Służące
powrót do forum filmu Służące

Otóż opowiada on o małym miasteczku w USA, gdzie źle traktuje się czarną służbę. Lata 60 XX wieku, wtedy też bohaterka filmu postanawia napisać książkę by uświadomić ludziom, że złe traktowanie ludzi jest złe. Ostatecznie napisze książkę o jedzeniu gówna, ale pierwotny zamysł polegał chyba na uświadomieniu ludziom, że złe traktowanie ludzi jest złe. Tak myślę.

Co mi w tym nie pasuje? Pominięcie przyczyn tego, że biała część społeczeństwa uważa, że księżyc jest z sera. Po prostu kiedyś ktoś krzyknął, że księżyc jest z sera, nikomu to nie przeszkadzało, a teraz bum! pojawia się jedna kobieta która postanawia napisać książkę o tym, że księżyc jednak nie jest z sera! Dobry temat na film, ja pie*dolę.

Generalnie wszyscy w tym filmie to idioci albo idiotami prawdopodobnie są, więc i tak reżyser kreśli ich w naiwny sposób. To samo cały scenariusz. Jest on przede wszystkim za długi - 140 minut nie jest wypełnione w żaden konstruktywny sposób. Główny wątek pisania tej książki będzie wydłużony przez ściąganie kolejnych czarnych do prowadzenia z nimi wywiadu, przekonywania ich do tego a potem słuchania ich przedramatyzowanych historii. I koniecznie trzeba będzie znaleźć 12 takich czarnych. A potem opisać swoją historię. I dopiero wtedy wydać. Dzięki temu Amerykanie będą się śmiać z jedzenia gówna, bo żaden inny wątek z tej książki nie będzie poruszony.

Ale oczywiście napisanie książki będzie wielkim sukcesem, którego szkoda wyjaśniać widzowi bo po co. Sukces i już. Osiągnięto w ten sposób takie wielkie rzeczy jak babcia czytająca tę książkę w supermarkecie, oraz dziewczyny w jakimś Akademiku (chyba) czytają sobie o jedzeniu gówna, oraz jedna biała pani poczuła się źle... I na tym jej wątek się kończy razem z filmem.

...Poważnie, filmie? To wszystko co masz do zaoferowania? Pójścia na skróty, naiwne postaci, zbędne wątki (bohaterka nie może znaleźć męża, a znajdzie go tylko po to, by ten jej na koniec powiedział, że napisanie tej książki było egoistyczne - eee?) dłużyzny praz przedramatyzowane sceny? I to wszystko zbudowane na poważnym i ważnym problemie, jakim jest pie*dolenie głupot które wciąż nie jest karalne? Bo właśnie na tym to wszystko polega. Gdyby wtedy, gdy ktoś rzucił: "czarni są gorsi!", ktoś podszedł do tego kogoś i powiedział coś w stylu: "Czemu tak mówisz? Nie masz argumentów? To siedź cicho, albo przywalę ci moją maczugą" dzisiaj nie było by tego problemu. I mnóstwa innych, swoją drogą. Proszę, zgłębiłem bardziej temat w kilku zdaniach niż reżyser "Służących" w 140 minutach. Dostanę Nobla?

Ja rozumiem, że to miała być konwencja lekka - ale po co właściwie taka miała być? Dlaczego nie można było tego potraktować na poważnie, skoro taki temat i tak to wymusi w pewnym momencie. Kilka filmów pewnie o tym jest, wszystkie takie lekkie że nie zapadają w pamięć, a nie ma żadnego, który naprawdę wbił by się w pamięć, który faktycznie mógłby coś zmienić w światopoglądzie widzów. Ale co tam, nakręciliśmy film o tym! Sukces, klaszczemy! Niczym bohaterowie naszego filmu, którzy też się cieszą i klaszczą, i to właściwie tyle efektu ich pracy. Nie jest to film ciepły, za tym klaskaniem na koniec nic się nie kryło. Nie jest też zabawny, teksty kucharek w stylu "Twoja stara", lub zastawienie trawnika toaletami, ani to całe jedzenie gówna - nic z tego nie było śmieszne. Nie jest też smutny. Jest w tym filmie tylko jeden element, który mi się podobał: jak służąca się pakowała i przed odejściem spojrzała na framugę drzwi, zobaczyłem wtedy zakreślany wzrost dziecka którym się opiekowała oraz wzrost jej własnej córki, zakreślany dużo rzadziej. Subtelne, konkretne, piękne... ujęcie, to nawet nie była cała scena.

To nie do końca tak, że wszystko tu jest jakoś mocno przedramatyzowane. Taka na pewno jest scena wyrzucenia służącej przez matkę głównej bohaterki. Ale reszta jest tylko słaba - żadnej nie zapamiętałem, choć film widziałem wczoraj. Było coś o zabiciu syna jednej z czarnych (to akurat było lekko przedramatyzowane), i to tyle zapamiętałem z opowieści służących.

Jeszcze jedno: niewykorzystanie postaci Celii. Przez większość filmu jest tylko kolejnym zbędnym wątkiem pobocznym, jednak w pewnym momencie może stać się dosyć ważnym elementem tego filmu: odkrywającym, że ta nienawiść złych postaci z filmu wcale nie jest powodowana kolorem skóry, oni po prostu muszą nienawidzić. Brzmi poważnie i ciekawie, chcecie więcej? Mam więc złą wiadomość: ostatecznie ta postać będzie tylko jedną z wielu śmiejących się, że postać X zjadła gówno.

Ku*wa.



4/10.

_Garret_Reza_


Film amerykański i skierowany dla Amerykanów. Dlatego nie ma podstaw wyjaśniających dlaczego "biała część społeczeństwa uważa, że księżyc jest z sera” . Podstawy są tu zbyt oczywiste. To tak jakby w Polsce każdy film o PRLu a zaczynać od przybliżenia systemu reglamentacji by każdy widz zrozumiał do czego służyły kartki. Wtedy powstałby zupełnie inny obraz filmu. Wystarczy wspomnieć lata 60., Martin Luther King, Kennedy i Przeminęło z Wiatrem (dla tych dla których Mitchell nic nie znaczy) i każdy nawet średnio zorientowany widz, powinien choć trochę załapać.

Trochę z lekceważeniem potraktowałeś główną bohaterkę – no bo tak naprawdę nie była aż tak jednowymiarowa jakby dało się odnieść z twojej wypowiedzi. Jej książka nie powstała w zamyśle naprawy świata, choć pewnie by chciała. Rola jej niedoszłego/obecnego/ex faceta (dla mnie też trochę na siłę) sprowadza się tak naprawdę do tego zdania o jej egoizmie w pisaniu. No bo słyszy o toaletach, myśli, po czym wpada na pomysł podchwycenia wątku. I nie dla tego, żeby mieć podstawy o ubieganie się o nominację do Nobla, ale by zwrócić na siebie uwagę wydawcy. Czym? Przełamaniem tematu tabu – z całą pewnością w tej małej społeczności w której ona sama żyje. Lata 60. King woła do marszu na Waszyngton, a Ku Klux Klan nie schował prześcieradeł. To tak jak swego czasu poruszanie wątku inwigilacji w Polsce – książki, prasa, media, wszędzie tylko było słychać SB SB SB…. a i teczki. Tym bardziej, że przynajmniej jeśli chodzi o zgodność z fabułą filmu – pisanie o równouprawnieniu grozi więzieniem, a szczególnie dla czarnoskórych od utraty pracy po śmierć. Kobieta z wydawnictwa (?) jest zdziwiona że ktoś chce o tym napisać i jeszcze zdołał przekonać do tego prawdziwe służące. A że cieszyła się popularnością? W Niemczech też popularna swego czasu była książka o Polce która spisała swoje wspomnienia z pracy jako służąca w ich domach. W dużej mierze było o nich, a nie tylko o służbie.

Wracając jednak do podstaw filmu, to przy pominięciu całego zamieszania politycznego pozostaje inny, a nie mniej ważny wątek. Film sprowadza się do szeroko pojętego konformizmu w ograniczonej społeczności (bo to miasto raczej duże nie było) Oczywiście gdy dorzucimy do tego jeszcze skrajny konserwatyzm mamy materiał na film, nie wyszukany, ale zawsze coś. Więc wątek z brakiem męża nie jest zbędny, a jak najbardziej na miejscu. Istotny jest fakt, co tak naprawdę ta laska zrobiła dla tych wszystkich biednych murzyńskich nianiek: no bo czy protestowała, gdy słyszała o rasistowskich pomysłach koleżanki – nie. A w końcu ostatecznie wyjeżdża – bo nie ma dla niej przyszłości w tamtym miejscu, ma szanse na karierę i ble ble ble. Służące też muszą być służącymi bo świat dzieli się na białych i kolorowych, niewolników i panów. Celię (czy jak jej tam – czyli stereotypowe podejście do blondynek) wstawili, by pokazać, że dyskryminacja/rasizm nie działał tylko w jedną stronę. Ostatecznie, film nie kończy się wielką zmianą dziejową i nie widzimy Obamy szczerzącego zęby przed ekranem. Istotne jest pokazanie, że lata 60 dla amerykanów to początek zmian, w którym zastraszani ludzie w końcu zdobywają się na odwagę by mówić i wytknąć parę błędów.
No ale oczywiście wydźwięk, że głośne zmiany zaczynają się od szeptów, trzeba było podkreślić. Mały krok dla człowieka a wielki dla ludzkości. Co ty możesz zrobić dla swojego kraju… itp. Itd. Nie zarzucam dramatyzmu, bo już do niego przywykłam. Nawet zdziwiłoby mnie, gdyby go nie było w produkcji tego typu.

Zgodzę się jednak z żartem z ciastem i toaletami na trawniku. Ok, miało być zabawnie, ale można było wymyślić coś lepszego. To było naiwne, a zamiast śmiać się, nurtowało mnie pytanie jak ona zrobiła to ciasto z praktycznego punktu widzenia… I jeszcze ludzie zaczęli skupiać się na tym wątku, pomijając resztę. A szkoda Film lekki (lekki, a na kolanach przez ten dramatyzm- dziwne ale widocznie lekko im klęczeć) więc i postacie mocno uwypuklone i przelakierowane w stylu lat 60.. Trochę szkoda, choć przyznam, że rola Octavi Spencer podobała mi się. Przypominała mi troszeczkę Hattie McDaniel z tą pełną buźką. I wątek z szukaniem tuzina – przesada, bo moim zdaniem wystarczyło skupić się na dwóch służących zamiast przeciągać. I tak zdominowały całą Skeeter (na całe szczęście).

Tylko obawiam, że o ile film obejrzało wielu ludzi, nie przejdzie do historii i po prostu się wypali... Bo źle się go nie oglądało ale do arcydzieła jeszcze daleko...
Akademiki rozbawiły mnie do łez… To było więzienie. Chyba że to nie ta scena.

ocenił(a) film na 4
Velva

Z tym Akademikiem to mogło być i więzienie. Lub szpital albo wojsko. Były dziewczyny w piętrowych łóżkach ustawionych gęsto obok siebie - cholera wie, co to było dokładnie.

Akurat o tych filmach o PRL to nie pasuje, bo właśnie z nich przeciętny Polak się uczy, jak to wtedy było. W szkole o tym nie mówią, dalej w kolejności właśnie są filmy opowiadające o tych czasach. Zresztą - skoro każdy w USA wie, czemu jedni gardzili drugimi, to po co nakręcono film, który informuje ich, że zmiany poglądowe zaczęły się w latach 60?

I to chyba tyle z odpisywania... Jeśli coś pominąłem to przepraszam, zwróć mi uwagę to na pewno odpowiem! :)

_Garret_Reza_

na jednej pryczy była kobieta aresztowana wcześniej za kradzież pierścionka więc do marines chyba raczej jej nie przyjęli ;)

A film ten porusza po prostu uniwersalny problem, czyli zmierzenie się jednostki z ogółem... Lata 60. to po prostu pretekst, osadzenie fikcyjnej fabuły w realnym tle historycznym by choć trochę urzeczywistnić opowieść. A że jest to swoista odskocznia dziejowa, to tym bardziej. Jest wielki Martin Luther King, Kennedy (martwy co prawda - ale reszta jest w domyśle) są i biedne służące i biedna biała która też nie pasuje do obrazka. Swoją drogą uważam że ten sam wątek, ale przeniesiony do współczesnych realiów również miałby swoje odniesienia, niekoniecznie ograniczając się do czarnoskórych. To trochę tak jak wałkowanie motywów bohaterstwa i poświęcenia przy filmach wojennych. Zdeterminowaną ( w tym przypadku rasowo) jednostkę, która zdobywa się na odwagę manifestacji własnych praw najprościej ukazać w tego typu filmie... jest rasizm, jest przełom, są zwykli ludzie o których milczy historia, a są prawdziwymi bohaterami. + dodać patos i trochę humoru i jest film. Moc słabego człowieka = piękne (choć bardzo banalne)

ocenił(a) film na 8
Velva

Zacznę od tego, że film mi się podobał - nie 10/10, ale 8/10. Jako film, jako opowiedzenie historii. Abstrahuję od tematyki, bo o tym, że złe traktowanie ludzi jest złe, nikt mnie nie musi przekonywać ani mi tego uświadamiać.
Poruszony tu wątek z ciastem ma 2 strony:
1) Powrót do tego wątku swój sens ma. To miało być zabezpieczenie służących, szantaż na tej najwredniejszej. Ciężko mi powiedzieć, na ile w rzeczywistości tego typu metody mogą być skuteczne, bo nie specjalizuję się w szantażach.
2) Inne historie opowiedziane w tej książce zostały po prostu SFILMOWANE. Taki środek narracji, więc nie było sensu, by bohaterki jeszcze raz je powtarzały.
3) Przyznaję jednak rację Velvie, że nęka mnie praktyczna strona przygotowania ciasta. Ponieważ nieźle gotuję, wydaje mi się to trochę mało wiarygodne, no i lekko zaburza odbiór.

ocenił(a) film na 8
pauli1207

Wyszły 3 punkty, ale mam nadzieję, że 2 strony pozostają czytelne ;P

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Nie oglądałam filmu, ale czytam książkę. Z Twojego opisu zaś wynika, że sporo wątków pominięto lub przeinaczono, nie wiem. W każdym razie mi książka się podoba, jest dość trafnym, jak dla mnie, opisem tamtejszej rzeczywistości. Tylko trzeba po prostu wyłączyć myślenie współczesne. Wiadomo, też mam ochotę powiedzieć, że oni wszyscy są głupi, ale to my jesteśmy o 50 lat mądrzejsi. Bo np. tam nie dowierzają, że papierosy powodują raka, że w ogóle są szkodliwe. Dzisiaj to raczej stuknęlibyśmy się w głowę, patrząc na osobę, która mówi, że nie wierzy w to, co mówią lekarze na ten temat.
Historia przedstawiona tutaj jest też fikcyjna, ale osadzona w konkretnych, prawdziwych realiach. I moim zdaniem również nie jest tam przedstawiony tylko problem dyskryminacji osób czarnoskórych, ale też np. problemy związane ze znalezieniem pracy (nie wiem, czy było to w filmie, ale w książce było, jak Skeeter przegląda oferty pracy - jest podział dla kobiet i mężczyzn. I zgodne z jej wykształceniem były te dla mężczyzn, a także i lepiej płatne) - moim zdaniem problem aktualny do dziś. Konflikt pokoleń - przecież matce zależy tylko, żeby Skeeter znalazła męża, bo ma "już" 23 lata. Tak więc film chcę zobaczyć - ale jak go ocenię, to jeszcze się przekonam.

ocenił(a) film na 4
Kayleigh90

Z podziałem pracy nic nie było chyba, o papierosach... CHYBA było. Zadowalająca odpowiedź? :)

Film nie jest trafnym opisem tamtych czasów, jest raczej standardowym. Aktorzy nie mają jakieś specjalnej maniery, służba mówi z fajnym akcentem wszędzie wtykając "mem", kostiumy są w porządku i to tyle.

Tak, jesteśmy mądrzejsi o to, że złe traktowanie ludzi jest złe.:) Wielka wiedza, a jak przyswojona.:) Jasne, film mówi tylko o złym traktowaniu czarnych przez białych, ewentualnie służby przez panów, ale nie patrzy na to szerzej. I to nadal jest zagadką, że kiedyś ludzie myśleli, że złe traktowanie jest dobre.

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Ok, przeczytałam książkę, ZACZĘŁAM oglądać film. Przetrwałam... Może do połowy, może i nie. Dlaczego? Moim zdaniem zbyt wiele różnic w porównaniu do książki. Bo książka, choć ma kilka niedociągnięć, jest świetna. Film? Zaletą są jedynie aktorki, odtwórczynie ról Aibileen, Minny oraz Hilly (w książce też taka jędza). Natomiast Skeeter to IMO porażka. Jest jakaś nieogarnięta, sama nie wie, czego chce... W książce tak nie było. Jeśli ktoś więc oczekuje dobrej rozrywki - polecam książkę, bo film jest taki... Jakby wszystkie wątki z książki wzięto, poszatkowano, zmiksowano i tak powstał film. Niestety, na niekorzyść.

ocenił(a) film na 9
Kayleigh90

ale jak ktos nie czyta ksiazek,
a oglada jedynie filmy zakladam ze sie spodoba bo jest naprawde dobry
zreszta zobaczysz, ze zgarnie wiele nagrod

ocenił(a) film na 10
mosticzci

dla mnie piękny film. naprawdę wart obejrzenia. szczerze muszę przyznać, że płakałam co 10 minut, los tych kobiet był straszny i to do czego tak naprawdę były z góry przeznaczone, do służenia obłudnym, egoistycznym kobietom z wyższych sfer, które traktowały je jak wszy, albo jakieś ochydne robactwo, którym należy się brzydzić. choć oczywiście znalazły się takie które były inne, dobre. na szczęście, że są jeszcze ludzie z sercem. już sama myśl o tak wielkim rasiźmie budzi we mnie przerażenie i smutek. nie rozumiem jak można tak poniżać innych tylko dlatego że mają inny kolor skóry. sama absolutnie nie jestem rasistką i dlatego chyba nigdy nie zrozumiem takiego zachowania jakie przejawiało się ze strony tych kobiet białych. film bardzo polecam, wzrusza do łez, i porusza problem naprawdę wart poruszenia, czyli rasizm. polecam

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Mamy tu jeden z historycznych globalnych problemów, których się teraz wstydzimy - za które ludzkość nadrabia dobrą miną - usa mając czarnego prezydenta... Niby nic odkrywczego - ale historia wzruszająca! I kolejny zwrot w dziejach ludzkości i usa: niańki wychowywały dzieci - co najmniej jakby to były dzieci królewskie - a teraz amerykanki chcą rodzić dzieci w domu i od cycka nie odrywać... W Polsce nie bylo tego problemu, tak jak nie było problemu, ze kobiety nie mogly glosowac - BO NIE GLOSOWALISMY W OGOLE.... kiedy cały świat byl podzielony na kobiety i mężczyzn do lat 70tych!
Hipisi nas uwolnili ;-)
A z tej samej beczki: Jeszcze nam zostało global warming, zabijanie goryli i słoni, plemiania masajów i innych afrykanskich dzikusów... i możemy na deser wojny krzyżowe dolożyć. Tego się ludzkość wstydzi!
TAAAK, jest wiele spraw o których wszyscy wiemy i je znamy... i fajnie jest przypomnieć sobie o tym oglądając takie filmy...

ocenił(a) film na 4
ewqa2

Jeszcze kilka takich filmów i dostanę poważnej znieczulicy względem większości z nich.~~

_Garret_Reza_

Przepraszam ale jak ktoś nie chce wykonywać jakiejś pracy to chyba może się zwolnić. Praca służącej polega na służeniu jakbym był tak bogaty żeby wynająć służącego wolałbym żeby nasze relacje były zawodowe on jest po coś za tu mu płace. Nie chciałbym żeby ingerował w moją prywatność poza pewne ramy, srał w moim pięknym kiblu zajmował mi łazienkę itd. Służący to pracownik a nie brat czy siostra trzeba o tym pamiętać. Musi być granica między służącymi a pracodawcami pamiętajmy, że to są obce dla siebie osoby. Rola służacego automatycznie wpycha go w pewne ramy, wzorce zachowań itd. Założę się, że w tej pracy w USA nie wiele się zmieniło.

ocenił(a) film na 4
generaljack

Słusznie. Ale wiesz, chodzi o to, że to nie ze względu na takie zasady tylko na kolor skóry, żeby ludzie mogli łatwo się obrazić.

_Garret_Reza_

Nie wiem czy życie białych służących jakoś specjalnie się różniło. To jest po prostu tego typu relacja.

ocenił(a) film na 8
generaljack

Chyba nie pracowales dla "korporacji"... To nie takie proste nawet teraz: po prostu sie zwolnic! Ładny przyklad mamy chociazby w filmie Szefowie wrogowie :-) I kolor skóry nie miał tu nic do gadania.

ewqa2

W każdej chwili mogą ciebie zwolnić i co wtedy zrobisz? Strzelisz sobie w łeb??Zmiana pracy to normalna sprawa.

ocenił(a) film na 8
generaljack

Alez oczywiscie... zwolnionym mozna byc zawsze ...

generaljack

otóż kiedy granice naszego kraju mieściły się między Wisłą a Niemnem i kiedy pod tej ziemi chodzili ludzie inteligentni i względnie dobrze wychowani, służba stanowiła nie tylko pomoc domową wyręczającą omdlewającą z nudów panią ale była także powiernikiem, przyjacielem i strażnikiem domu. Na dowód mogę przedstawić listy pani, która służyła przed wojną w domu moich dziadków, a która do momentu ich śmierci nigdy nie zapomniała że jest Boże Narodzenie, Wielkanoc czy imieniny któregoś z nich. Oni również nie zapominali o niej i jej synu, zawsze były życzenia i jakiś drobiazg, nawet w chwilach gdy nie było ich na to za bardzo stać. Nastawienie płacę i wymagam pozbawia wszelkich cech ludzkich podległą nam osobę czy to w hierarchii zawodowej czy społecznej. Jest to cecha godna przypisania parweniuszowi aniżeli osobie wykształconej i światłej, szanującej inne jednostki.

kozak61

To raczej zależało od tego jaki był pan domu. Jak dobry to wiadomo jak zły to służący mieli jak murzyni w USA.

ocenił(a) film na 6
_Garret_Reza_

Nobla na pewno nie, Oscara też raczej nie, ale możesz dostać Grześka (w czarnej czekoladzie) ;P

ocenił(a) film na 4
_Garret_Reza_

Garret Reza - zgadzam się, Twoja recenzja jest w 100% trafnie opisuje film

ocenił(a) film na 8
_Garret_Reza_

Rozumiem, że Ty problemy przedstawione w filmie przedstawiłbyś na podstawie wielopoziomowej głębi? Potrzebujesz ambitnego kina irańskiego by pokazać prostą historię pokojówki na tle przekłamań rasowych?

Kwestia ciasta z gówna poruszona była na sam koniec, co więcej gdy czytałem Twoją wypowiedź irytowało mnie Twoje ciągłe opisywanie jedzenia gówna jakbyś sam miał problemy z wypróżnieniem. Przypomnij mi scenę (oprócz tej w akademiku, zakładzie poprawczym która była zwykłą migawką, pośród innych), jedną scenę gdzie tłumy czytające tą książkę zapamiętują jedzenie kupy (zamieniłem słowo, bo zaczynam tak często o tym pisać jak Ty) jako podłoże całej książki.

Poza tym tak się napociłeś a nie przekazałeś sensu wypowiedzi. Zapewne chodziło Ci o idiotyzm ludzi i nienawiść jako jedyny powód do poniewierania rasy czarnych. Więc wytłumacz nam dlaczego kiedyś ludzie czarni byli tak poniewierani, bo widocznie więcej wiesz na ten temat niż reżyser i wszyscy ludzie, którzy naokoło zachwalają film.

A paniusie spełniły swoją rolę w sposób wręcz rewelacyjny. Jeszcze nigdy nie wzbudziły we mnie tak silnych emocji postacie powierzchownie płytkie, które zaprzątają sobie głowę graniem w brydża. Dziękuję ze szczerego serca reżyserowi iż napchał tam tyle idiotek, naprawdę.

Reasumując - chcesz film o poniewieraniu mniejszości narodowych w możliwie najbardziej realistyczny sposób, nie dostałeś tego i wyrażasz swój ciężki zawód? Masz prawo tutaj, ale widocznie obejrzałeś nie to co trzeba.

No i jak zawsze po raz kolejny dostajemy wypowiedzi anonima polaczka, który oczywiście na dzień dobry nakręciłby film dużo głębszy, bardziej poruszający, na wielu płaszczyznach z morzem rozwiązań.

To tyle, czekam na Twoją odpowiedź.

ocenił(a) film na 4
Golan

"Rozumiem, że Ty problemy przedstawione w filmie przedstawiłbyś na podstawie wielopoziomowej głębi? Potrzebujesz ambitnego kina irańskiego by pokazać prostą historię pokojówki na tle przekłamań rasowych?"

Nie widzę związku między tymi zdaniami a moim tematem.


"Kwestia ciasta z gówna poruszona była na sam koniec, co więcej gdy czytałem Twoją wypowiedź irytowało mnie Twoje ciągłe opisywanie jedzenia gówna jakbyś sam miał problemy z wypróżnieniem"

Aha.


"Przypomnij mi scenę (oprócz tej w akademiku, zakładzie poprawczym która była zwykłą migawką, pośród innych), jedną scenę gdzie tłumy czytające tą książkę zapamiętują jedzenie kupy (zamieniłem słowo, bo zaczynam tak często o tym pisać jak Ty) jako podłoże całej książki."

To jedyny fragment książki który został zauważony i wywołał jakąś reakcję. To zdefiniowało całą książkę oraz film, bo celem jego było napisanie tej książki.


"Poza tym tak się napociłeś a nie przekazałeś sensu wypowiedzi. Zapewne chodziło Ci o idiotyzm ludzi i nienawiść jako jedyny powód do poniewierania rasy czarnych"

Ty wiesz najlepiej.


"Więc wytłumacz nam dlaczego kiedyś ludzie czarni byli tak poniewierani, bo widocznie więcej wiesz na ten temat niż reżyser i wszyscy ludzie, którzy naokoło zachwalają film"

Poproszę odpowiedzi do wyboru.


"A paniusie spełniły swoją rolę w sposób wręcz rewelacyjny. Jeszcze nigdy nie wzbudziły we mnie tak silnych emocji postacie powierzchownie płytkie, które zaprzątają sobie głowę graniem w brydża. Dziękuję ze szczerego serca reżyserowi iż napchał tam tyle idiotek, naprawdę"

I mi twoja radość nie przeszkadza. Niesamowite, prawda? Poproszę pomnik.


"Reasumując - chcesz film o poniewieraniu mniejszości narodowych w możliwie najbardziej realistyczny sposób, nie dostałeś tego i wyrażasz swój ciężki zawód? Masz prawo tutaj, ale widocznie obejrzałeś nie to co trzeba"

Zapomniałeś napisać, że wymagam do tego bitej śmietany. Dużo. White power.


"No i jak zawsze po raz kolejny dostajemy wypowiedzi anonima polaczka, który oczywiście na dzień dobry nakręciłby film dużo głębszy, bardziej poruszający, na wielu płaszczyznach z morzem rozwiązań"

A to jest właśnie powód tego, że ni cholery nie chce mi się odpisywać z powagą na resztę twojego komentarza. Chrzanić to.

_Garret_Reza_

Załamka...

ocenił(a) film na 4
krysiron

Jeszcze mnie nie wywaliłeś ze znajomych? ;o

_Garret_Reza_

A od kogo będę płyty Frusciante pożyczał?:)

ocenił(a) film na 4
krysiron

Czyżby się spodobała?

ocenił(a) film na 4
krysiron

http://www.youtube.com/watch?v=6NeaJvdW670

!

ocenił(a) film na 9
_Garret_Reza_

Jakoś odnoszę wrażenie, że "niechlujnie" oglądałeś film. Jaki akademik? Jaka "lekka konwencja"? Jaki sukces odniosła książka? Książka to tylko tło, to tylko efekt czegoś o wiele bardziej ważnego. Nie będę się odnosił do twoich osobistych odczuć na poszczególne wydarzenia w filmie bo to sensu nie ma. Ale twoje jednoczesne pytanie i wniosek, że " I to wszystko zbudowane na poważnym i ważnym problemie, jakim jest pie*dolenie głupot które wciąż nie jest karalne?" to powoduje, że nóż mi się w kieszeni otwiera. Sprowadzenie tematu segregacji rasowej do takiego stwierdzenia to dopiero uproszczenie, które tak żarliwie zarzucasz filmowi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones