Świetny film, potrzebny i mądry, ale nie wiem, czy tylko ja się już dawno tak nie uśmiałam, jak tutaj, w przypadku niektórych scen. Obnażanie hipokryzji (i smutnych realiów lat 60) Taylorowi wyszło mistrzowsko, jednak niemal każdorazowo, gdy Oliwia Spencer lub Jessica Chastain pojawia się na ekranie, zbierało mi się na śmiech, chociaż przecież niektóre sceny z ich udziałem są skrajnie dramatyczne.
Cóż, fakt faktem, że tytułowe bohaterki potrafiły z honorem znosić swój niegodny los i nie widząc większych szans na zmiany, nauczyły sie też podchodzić doń z pewna dawką humoru graniczącego jednak z rezygnacją.

Ale sądzę, że każdy usmiechnął się gdy Minny wyjawiła "tajemnicę" ciasta :)
I czy tylko mnie się wydaje, że imię "Minny" jest lekkim nawiązaniem do przeminęłozwiatrowskiej "Mammy" zagranej przez niezapomnianą Hattie McDaniel ?