to bardzo slaby film. a sceny "figli" malgorzaty foremniak wywoluja salwy smiechu.

OTO RECENZJA:

Już dawno nie widziałem tak słabego filmu. I to słabego pod każdym względem. Śmiech pusty mnie ogarniał na sali kinowej na zmianę z ziewaniem.

We Wrocławiu giną młode kobiety skacząc z miejscowej (ładnie sfilmowanej) katedry. Komisarz Warski - polska wersja Jamesa Bonda - prowadzi śledztwo. Zapowiada się więc ciekawe, jednak to tylko pozory. Istotą tego typu kryminałów, jeśli są dobre, jest ciekawa, logicznie skonstruowana akcja, która prowadzi, w finale filmu, do rozwikłania zagadki "kto zabił i dlaczego?". Na początku tego typu filmów mamy nieco chaosu, dzieją się trudne do zrozumienia rzeczy - a w finale wszystko się wyjaśnia. W tym filmie jednak w finale nic się nie wyjaśnia. Dowiadujemy się co prawda JAK doprowadzano do śmierci młode kobiety, jednak nie dowiadujemy się podstawowej rzeczy DLACZEGO je zabijano. W miarę postępującej (bardzo powoli, niespiesznie) akcji pojawia się coraz więcej znaków zapytania, wątków, wydarzeń, które w żaden sposób nie posuwają akcji do przodu - a wręcz przeciwnie - gmatwają ją coraz bardziej - w finale filmu nic się nie wyjaśnia. Okazuje się też, że większość tych wątków była po prostu zbędnym oranmentem.

Film w zamyśle twórców, miał być zapewne mroczny i tajemniczy. I taki jest. Brak jest w nim jednak podstawowej rzeczy - jakiegokolwiek sensu.

Komisarz Warski i wspomagająca go niemiecka policjantka Wittesch popełniają wręcz szkolne błędy. Dają się na przykład kilkakrotnie podejść w ten sposób, że przestępcy, których ścigają przykładają im lufę pistoletu w tył głowy. Działając razem nie ubezpieczają się wzajemnie. Akcja co prawda toczy się we Wrocławiu (nawet władze tego miasta wsparły jego powstanie) ale most wstawiono do filmu warszawski - widocznie twórcy filmu uznali, że we Wrocławiu nie ma żadnego ładnego mostu. Podczas sekcji zwłok okazuje się, że denatki mają przekrwione gałki oczne, co zdaniem pani patolog oznacza, że cierpią na jaskrę (tymczasem choroba ta nie objawia się w ten sposób). Absurdów tego typu jest w tym filmie znacznie więcej.

Tytuł filmu sieje dezinformację - akcja filmu nie ma żadnego związku z religią, wiarą czy bogiem. Pojawiają się co prawda rekwizyty czy wątki związane z tymi tematami, jednak, jak się okazuje w końcówce filmu, nie mają one żadnego związku z głównym nurtem akcji - są tylko swego rodzaju dekoracją.