Podobno to miał być serial TV, trochę sztucznie "sklejony" na film kinowy. Ktoś coś wie?
Właśnie oglądam to na VOD, jako 3-odcinkowy miniserial. I dotarłam do trzeciego odcinka bez męki i samozaparcia. Właściwie nie rozumiem, skąd ta totalna krytyka wersji kinowej, może dla potrzeb serialu rzecz została przemontowana? Efekt końcowy - nie jest źle. Że nie wciąga? Ja nie wiem, co kto wciąga, ja nie wciągnęłabym Marvela i DC Comics - całego tego crapu, który innym wchodzi jak oseskowi mleko matki. Może tu jest wyjaśnienie. Wrocław gra pięknie, dobra muzyka gra pięknie, świetny Topa i świetna Julia Kijowska. Czego jeszcze chcecie? Na tle polskiej produkcji to jest naprawdę przyzwoity urobek. A po superbohaterach zwyczajne filmy smakują jak niedzielny seks z żoneczką po tygodniowej sesji w porhub.