Fabuła kompletnie nie ma sensu - mam wrażenie, że reżyser, który jednocześnie jest scenarzystą, sam nie do końca wiedział co chce opowiedzieć, więc wrzuca do jednego worka wszystkie najbardziej efekciarskie motywy - i tajnych agentów, i dostojników Watykańskich, i osobistą zemstę.
Wszystko to opowiada banalnymi kliszami - Topa gra niepokornego glinę, który ma na pieńku z przełożonymi i na wszystko reaguje bezsensowną agresją (i jak na filmowego gliniarza przystało - nie przesłuchuje świadków, nie buduje wersji kryminalistycznych, nie szuka nowych źródeł dowodowych, za to dużo biega, strzela i spędza czas w łóżku z piękną kobietą). Jeśli pojawia się agent służb specjalnych - to jest agresywnym psychopatą, w dodatku wszechmocnym i wszechwiedzącym.
Kijowska gra jakby non-stop bolały ją zęby, dialogi są mocno drewniane a fabuła kompletnie nie ma sensu i stanowi raczej wątłe usprawiedliwienie dla kolejnych scen akcji, seksu i, to trzeba przyznać, całkiem ładnych widoczków Wrocławia.
I za te widoczki można dać 2/10. Omijać szerokim łukiem.