Każdy oceni film inaczej, w zależności od tego na co się nastawił, czego oczekiwał i jak doświadczonym kinomanem jest.

Ja do kina wybrałam się ze względu na dwa elementy obsadowe - Topa i Woronowicz.
Topa zagrał z klasą, jednak mam wrażenie że scenariusz nie dał mu zbyt dużego pola do popisu.
To samo z Woronowiczem, jednak tu jest gorzej, bo jego postać na ekranie pokazuje się rzadziej, co nie daje mu możliwości rozwinięcia roli. Obejrzałam 16 filmów z jego udziałem i Sługi Boże są pierwszym, w którym gra aktorska AW mi się nie spodobała. Wmawiam sobie, że to wina scenariusza ;)

Zaskoczyły mnie natomiast panie, Foremniak i Kijowska. Ta pierwsza z powodu niezłego spisania się w scenach erotycznych, a ta druga dlatego, że w końcu rozumiałam, co mówi, bo dykcja nigdy nie była jej mocną stroną. + dwie emocjonalne sceny, które wypadły jej bardzo przekonująco.

Ktoś napisał, że tajemniczo jest do pewnego momentu, a potem szkoda, bo nagle w jednej chwili dostajemy wszystko podane jak na tacy. No i dobrze! Była zagadka, jest rozwiązanie. I koniec. Zawsze trzeba woalować odpowiedź na jakieś pytanie? Nie można jej po prostu rzucić na stół?

Kolejny zarzut jaki się na forum pojawiał to przewidywalność. Cóż, ja skupiałam się na chwili "tu i teraz", bo wiedziałam, że odpowiedź na każde pytanie przyjdzie sama.
Doświadczony kinoman z pewnością przewidzi większość zdarzeń, reszta niekoniecznie.

Seks. Mam wrażenie, że polski film bez scen seksu to dla filmowców zmarnowane pieniądze. Tutaj oczywiście też jest ich kilka, moim zdaniem niepotrzebnie. Ale może zależało im na tym, żeby Foremniak mogła się zaprezentować od "najlepszej" strony?

Polscy aktorzy w roli cudzoziemców - tutaj o wiele, wiele lepiej (naturalniej) poradziła sobie Julia Kijowska. "Włoski"akcent Stelmaszyka nawet ja potrafiłabym poudawać. W tej kwestii słabiutko.

Dodatkowym atutem tego filmu są zdjęcia. Klimatyczne i świetnie wykadrowane.

Podsumowając: polecam, ale dla czystej rozrywki sensacyjno-kryminalnej.
I dla fanów Bartka Topy, który jak zwykle dobrze sobie poradził. Film w sam raz na raz.

I taka sugestia - podczas seansu nie zastanawiajcie się nad tym, co się wydarzy za chwilę. Skupcie się na tym co w tej chwili widzicie na ekranie :)