Donnie Darko.
Nawazniejsze szczegoly (niektore mogą byc przekrecone).Film pokazany z perspektywy Donniego - glownego bohatera , ktory zostaje uratowany od smierci przez tajemniczego goscia w przebraniu krolika. Krolik to byt z przyszlosci a konkretnie inkarnacja niejakiego Franka po smierci (ktorego normalna powloka sobie teraz zyje ). Uratowanie Donniego prowadzi do wydarzen , ktore mozna uznac za koniec jego swiata czyli smierc dziewczyny, smierc matki i siostry- Samanthy. Donnie postanawia odwrocic ich bieg i poswieca siebie... Mamy tez pomiedzy ksiazke o podrozach w czasie i alternatywnych wymiarach ,niejakiej Roberty Sparrow.
Co mamy w "S. Darko" ?
tutaj film pokazany jest z perspektywy Franka, w role ktorego wciela sie - TADAM - Samantha Darko - siostra Donniego starsza obecnie o kilka lat ( ta sama, ktora uratowala sie z katastrofy samolotu, dzieki cofnieciu czasu przez Donniego, ktoremu spadl na glowe silnik z tegoz samolotu...to zawile). Ona jedzie sobie robic kariere z kolezanką do LA ale po drodze spotyka ją przeznaczenie. Poza tym od smierci brata ma jazdy i jest lunatyczką. Role Donniego przyjmuje niejaki Jessie, jakis oszolom i byly zolnierzyk, ktory to - TADAM 2 - okazuje sie byc synem autorki ksiazki o "podrozach i wymiarach" Roberty Sparrow. On zostaje uratowany od smierci przez zmarłą Samanthe z przyszlosci. I to chyba jedyne powiazania z oryginalem do przyjecia.
Dalej mamy nieudolne odgrzewanie tej samej historii i dodatkowe idiotyczne elementy -
# 2krotne odwracanie biegu wydarzen (jak w kocowce DD) :
* raz gdy Samantha ginie w wypadku a rolę osoby poswiecajacej sie dla dobra sprawy przyjmuje jej kolezanka ( nie wiem po co ta postac w tym filmie, zupelnie zbedna a ta scena z wypadkiem w ogole niepotrzebna). Moze po to zeby film byl choc troche mniej nudny.
* dwa gdy Samantha ginie po raz drugi (SIC !) a poswieca sie niejaki Jessie -pseudo Donnie -pseudo Frank ! ( ta maska )
# wodne wstęgi są tu i sluzą nie wiem czemu chyba temu, ze maja niby fajnie wygladac i reprezentowac sily wyzsze
# final swiata to w DD smierc najblizszych Donniego - tu - deszcz meteorytów z zarazą, spadajacych na miasteczko
# historia szarlatana z DD czyli Swayzego tu zastapiona jest historią zagubionych, zmarlych osob (dziecko tez gra rolę "krolika-przybysza"... a jakze) i jakichs katolickich swirów-zabojcow - nie skumalem tego wcale
# koles znajdujacy meteoryt dostaje owrzodzenia i zamienia sie chyba w Bloba... xD
# nie widziec czemu kumpela Samanthy na chwile przed i juz po jej smierci tez dostaje mozliwosc obcowania z innymi wymiarami w postaci zmarlego dziecka-przybysza (patrz wyzej)
# Samantha lunatykuje ale w rzeczywistosci wyciaga jakies piorko z TV ??? what !!!???
# Samantha w wersji zmarly przybysz z przyszlosci kaze Jessiemu (uratowany przez nia od smierci odpowiednik Donniego z jedynki) robic maske krolika ! SIC ! I to on ja nosi w filmie. A jakby czepiac sie poprawnosci to maskę to powinna nosic Samantha...
Pewnie sporo pominąlem. Film jest nieudolną kalką DD i jako jego kontynuacja - 2/10. Jako osobny film - 3/10. Jako osobny film gdyby nie istnial oryginal - 4/10.
Plusy :
* Samantha - kiedy sie nie odzywa i kiedy niewiele robi, po prostu w miare ladna dziewczyna...
* muzyka (gorsza niz w 1 ale i tak jakis tam poziom ma)
Minusy :
*cala reszta
Jesli cos sobie przypone to dopisze...
OCZYWISCIE nie napisalem dlaczego film nie jest "slaby" bo... JEST "BARDZO SŁABY"...
Powiem tak... uśmiałem się kiedy czytałem Twój komentarz (to komplement!). Świetnie i luźno ująłeś dużą część (ujęcie wszystkich mogłoby być tematem pracy magisterskiej) paradoksów tego filmu. Zgadzam się w pełni, oprócz oceny. Nawet gdyby nie istniała pierwsza część, film zasługiwałby na maksimum 2/10 (bez pierwowzoru w ogóle byłby nie zrozumiały i nie maiłby żadnego sensu).
"jakichs katolickich swirów-zabojcow (...)"
ten tekst rządzi... xD
Dzieki... jak tak przeczytalem teraz na szybko, to co napisalem, to straszny tam chaos... niektorzy pewnie nie ograna...
Co do oceny - dalem chyba 2 a wywody nt. mozliwosci podniesienia jej w pewnych przypadkach to raczej z sentymentu do DD...
Ktoś Ci pogratulował luźnego podejścia do oceny.
Ja jednak będę zgoła odmiennego zdania.
Chyba zbyt poważnie i nadto analitycznie podszedłeś do sprawy.
Takimi wywodami jak Twój, wiele filmów można by "zabić".
Najważniejsze jest to, czy film ma klimat. S Darko go ma i dzięki temu w film się "wchodzi" bez jakiegoś głębokiego zastanawiania się nad "piórkiem", "meteorytem", "owrzodzeniem", "wodnymi wstęgami" etc.
W wielu rzeczach nie należy doszukiwać się logiki, wszystko co jest, nie jest dziełem przypadku i ot tak nie wkradło się przed obiektyw kamery.
A jeśli jednak ktoś jak Ty próbuje poukładać wszystko w trzymającą się kupy całość, to z pewnością omawiany film nie jest dla Ciebie.
Ja z filmu zapamiętam dobrą muzykę, odpowiedni klimat, dwie piękne dziewczyny (Briane i Deveigh) i to, że przez 90 minut pozwoliłem sobie oderwać się od rzeczywistości...
Scenariusz nie jest najwyższych lotów, lecz w tym i wielu innych przypadkach, to nie on stanowi o "wielkości" filmu.
"Najważniejsze jest to, czy film ma klimat. S Darko go ma i dzięki temu w film się "wchodzi" bez jakiegoś głębokiego zastanawiania się nad "piórkiem", "meteorytem", "owrzodzeniem", "wodnymi wstęgami" etc. "
Ten film to sequel świetnego filmu psychologicznego, który ma kilka warstw interpretacyjnych. Chyba naturalnym jest wymaganie od kontynuacji pierwowzoru, żeby utrzymywała wysoki poziom nie tylko w kwestiach technicznych ale także w treści, przesłaniu. Tak więc podejście "analityczne" jest jak najbardziej zrozumiałe.
"A jeśli jednak ktoś jak Ty próbuje poukładać wszystko w trzymającą się kupy całość, to z pewnością omawiany film nie jest dla Ciebie."
To znaczy, że w filmach fabuła, jej spójność i logiczność, nie ma dla Ciebie znaczenia? Bo z Twojej wypowiedzi wynika, że traktujesz film jak zbiór scen które mają bawić oko(ujęciami) i ucho(muzyką).
"Chyba zbyt poważnie i nadto analitycznie podszedłeś do sprawy."
* Chyba jednak nie, zwazając na to, czego ten film jest kontunuacją.
"Takimi wywodami jak Twój, wiele filmów można by "zabić"
* I nalezy "zabijac" te filmy. Jest roznica pomiedzy filmem, ktory operuje nierealnymi zjawiskami ale nie stara sie byc przy tym powaznym a filmem, ktory serwuje niedorzecznosci z pelną powagą.
" Najważniejsze jest to, czy film ma klimat. S Darko go ma i dzięki temu w film się "wchodzi" bez jakiegoś głębokiego zastanawiania się nad "piórkiem", "meteorytem", "owrzodzeniem", "wodnymi wstęgami" etc."
* Nie mam pojecia gdzie tam byl jakis klimat. I wlasnie w przypadku tego filmu (czyt. wyzej) jak najbardziej nalezy "wchodzic" w rozwazania nad powyzszymi.
"W wielu rzeczach nie należy doszukiwać się logiki, wszystko co jest, nie jest dziełem przypadku i ot tak nie wkradło się przed obiektyw kamery."
* ??? Co to niby znaczy ? Ja tu widze, ze zaprzeczasz sam sobie bo skoro celowo umieszczono w filmie nielogicznosci i zrobiono to po to, zebys "wchlonąl" film bez zastanawiania sie nad tymi elementami to chyba cos nie tak z twoim logicznym rozumowaniem. Skoro celowo umieszczono jakies w nim zagadki to raczej po to zebys sie nad tym zastanawial.
Jednak najpewniejsza jest opcja, ze umieszczono tu zupelnie bezsennsownie nieskladny belkot, ktory nie ma nic pod sobą. W tej dopiero sytuacji nie nalezy sie nad tym zastanawiac.
"A jeśli jednak ktoś jak Ty próbuje poukładać wszystko w trzymającą się kupy całość, to z pewnością omawiany film nie jest dla Ciebie."
* Czyli jest to papka MTV-podobna z masą efektów i zerem tresci ? Nie chce tu nikogo obrazac ale podchodzenie do niszowego filmu na zasadzie - ooo , to jest tylko wielki videoclip - patrze nie mysle, nie najlepiej swiadczy o odbiorcach twojego pokroju. I zastanow sie czy przy okazji nie obrazasz tworców swoją ignorancją - moze biedaczyska tak bardzo sie natrudzili, zeby wciagnac widza w swoją gre a tu przychodzi taki jeden i pisze, ze tu nie nalezy doszukiwac sie zadnego sensu bo tu nie ma sensu.
"Ja z filmu zapamiętam dobrą muzykę, odpowiedni klimat, dwie piękne dziewczyny"
* Muza niezla, klimat niespecjalny, z dziewczyn tylko jedna zaslugiwalaby na miano naprawde ladnej wg. mnie.
"Scenariusz nie jest najwyższych lotów, lecz w tym i wielu innych przypadkach, to nie on stanowi o "wielkości" filmu."
I wlasnie dzieki temu stanowi on o "małosci" tego filmu bo ani sensu ani klimatu...
"I wlasnie dzieki temu (scenariusz) stanowi on o "małości" tego filmu bo ani sensu ani klimatu... "
Mógłbym się tu wykłócać z Tobą, ale po co.
Wiedz jedno (choć pewnie powiesz, że doskonale o tym wiesz), że trzeba być otwartym.
Doskonale rozumiem, że S Darko mógł Cię zawieść, że oczekiwałeś czegoś innego.
Takim podejściem do sprawy pozbawiasz się przyjemności z oglądania wielu filmów.
Specjalnie (już po mojej ocenie S. Darko) obejrzałem wczoraj (dla odświeżenia) Donnie Darko, aby lepiej porównać z S.
Teraz nie mam wątpliwości, że S. Darko jest lepsze.
Mało, że S. nie zostało "zniszczone", to wręcz prześciga D.
O S.Darko:
Klimat ten sam.
Muzyka wyraźnie lepsza.
Jak ma wybierać miedzy aktorem Jake Gyllenhaal a Brianą i Deveigh, to zdecydowanie stawiam na te dwie ostatnie.
D. ma przewagę tego, że jest pierwowzorem i przez to łatwiej ogląda się S., a przez to i scenariusz może wydawać się słaby/przewidywalny/mniej ciekawy/mniej pokręcony/ubogi etc.
A poza tym wyraźnie dostrzegam to, że scenarzysta w S. po prostu darował sobie pewne rzeczy z D., zwyczajnie zakładając, że widz zna D. i jak dla mnie dobrze zrobił - przez co film nie zanudza - a zanudzałbym, gdyby miał być wierną kalką oryginału.
Wszystko zależy od indywidualnej oceny.
Dla kogoś "Cube" będzie sto razy lepsza od "HyperCube", bo pierwsza, bo pomysł, co coś tam.
Dla mnie bezapelacyjnie lepsza jest "Cube 2".
Rzecz gustu.
Ja wolę panie...
"Doskonale rozumiem, że S Darko mógł Cię zawieść, że oczekiwałeś czegoś innego.
Takim podejściem do sprawy pozbawiasz się przyjemności z oglądania wielu filmów."
oczekiwalem dobrego sequela a nie popluczyn...
"Mało, że S. nie zostało "zniszczone", to wręcz prześciga D."
bez komentarza...
"Jak ma wybierać miedzy aktorem Jake Gyllenhaal a Brianą i Deveigh, to zdecydowanie stawiam na te dwie ostatnie."
"Rzecz gustu.
Ja wolę panie..."
czlowieku czy ty masz wogole pojecie o aktorstwie ? nie masz...Najwyrazniej jestes zwyklym pochlaniaczem papki. Dlaczego ?
Bo piszesz takie idiotyzmu - ja wole panie... to co ? od "Commando" wolisz filmy z Anderson ? O czym ty w ogole piszesz ? o dupach ? film jest lepszy bo wystapily w nim fajne dupy ? a jakby wystapilo 2ch uznanych aktorów to bylby gorszy ?
Czlowieku, moze cie zaskocze ale te filmy napewno nie byly kierowane do takich odbiorcow jak ty. bez obrazy.
fantastico, jak chcesz sobie dupy pooglądać to na miasto albo na redtube, na pewno znajdziesz kilka fajnych. Co do reszty: lepsza muzyka, klimat ? Nie nudzi ? My chyba oglądaliśmy dwa różne filmy ...
"Mało, że S. nie zostało "zniszczone", to wręcz prześciga D."
"Dla kogoś "Cube" będzie sto razy lepsza od "HyperCube", bo pierwsza, bo pomysł, co coś tam.
Dla mnie bezapelacyjnie lepsza jest "Cube 2". "
Czyli wolisz filmy łatwiejsze, niewymagające. Oczywiście to nie grzech, znajdujesz w kinie to co Tobie odpowiada. Ale na tej podstawie twierdzić, że dany film jest lepszy niż inny, nie biorąc pod uwagę wartości artystycznych, psychologicznych czy w ogóle przesłania, zakrawa na ignorancję.
"Rzecz gustu.
Ja wolę panie..."
LOL ! Cieszymy się, że poinformowałeś nas o swojej orientacji seksualnej, ale co to ma do oceniania filmów? Pisząc pół-żartem pół-serio, orientacja rzeczywiście zależy od wartości bezwzględnej typu: "ja wolę : panie/panów/bez różnicy". Ale w ocenianiu filmów istnieje wiele wartości względnych jak chociażby poziom techniczny, muzyka, aktorstwo, treść, problematyka, przesłanie itp. Mimo to wielu ludzi i tak wyraża się o filmach w stylu: "bo mi się podobało/ bo mi się nie podobało" a dlaczego? "bo taki mam gust". Owo słowo "gust" ukrywa brak przemyśleń odbiorcy na temat danego obrazu filmowego, ucina merytoryczną dyskusję... Odnoszę wrażenie, że tak jest w przypadku rozmowy z użytkownikiem fantastico...
też uważam, że był dużo słabszy ,ale podobał mi się.
dwie poprawki co do pierwszego tekstu shamara :
* ten chłopak miał na imię Jack ,a nie Jesse
* był on wnukiem Roberty Sparrow ,a nie jej synem
i to by było na tyle. Z tym piórkiem nie mam zielonego pojęcia o co chodziło i wiele rzeczy w tym filmie jest niezrozumiałych , jednakże film nie był aż tak zły ( dla mnie był dobry ), ponieważ jest klimat i oczywiście sentyment do DD.
pozdrawiam :)
kostium i maska królika jest klimatyczna, ale w 1 części jest to tylko zwykły kostium franka który sobie taki wymyślił, a 2 mamy po prostu dane to aby przyciągnąć widza... bez sens...
Nie do końca bo ta maska była po to by Samantha zginęła w tej sukni. Po to kazała mu robić maskę. Tak samo jak w jedynce po to Królik dał mu broń ojca by go mógł zabić. Prosta sprawa. Maska dlatego była bo ostatnie wspomnienie nieżyjącej Samanthy to był jej brat który namalował Franka na książce. Film był gorszy od jedynki ale to przesada że był słaby a tym bardziej bardzo słaby.
Za drugim razem oglądało się to dużo lepiej. Nie wiem każdy ma swój gust. Ty oceniasz ten film tak a ja inaczej i tyle :) pozdrawiam
Dzięki, bo czytając Wasze recenzje części II-giej wiem już, że należy ją zdecydowanie zignorować.
Wolę nie psuć sobie jak najbardziej pozytywnego wrażenia po obejrzeniu pierwowzoru.
No ale mimo wszystko oglądając to będę szukał części pierwszej, ciężko jest się całkowicie odciąć od wydarzeń z jedynki i oglądając kontynuacje. Oglądałem dopiero wczoraj jedynke i mi się bardzo podobała. A po komentarzach dwójki na kilku forach, nie tylko tutaj aż mnie odrzuca ech.
Widziałem to już ze 2 razy. 2gi seans - jakoś fragmentami na tv. Napisze tak:
Wolna wola ale rzeczywiście jest to dosyć słabe. Nie psuje mi mi odbioru 1 bo to tylko taka nieudolna próba podpięcia się pod tamtą.
No właśnie oglądałem niedawno i muszę powiedzieć że jednak nie jest taki słaby. Fakt że spuścili z tonu ale i tak jest bardzo dużo ciekawych wątków.
Ten film to moim zdaniem trochę odcinanie kuponów od Donniego, ale w sumie nie był aż taki zły, kilka elementów było całkiem fajnych.
Jak "trochę"? Raczej "całkowite".
Kilka elementów może się podobać ale jako całość- szwankuje.
Dziękuje ale nie przesadzajmy. Jak teraz to czytam, czyli po dłuższym czasie, to wiem, że nie należy pisać "na świeżo-emocjonalnie" choć podejrzewam, że niektórzy mogli mieć podobne (negatywne) odczucia :)
Właśnie należy pisać świeżo po seansie!
Wtedy gotuje się w Tobie najwięcej emocji - irytacji, znudzenia, rozbawienia, cokolwiek film wywoła bo potem zapominasz tej pysznej pogardy ;>
Ja też byłam na świeżo po seansie więc pięknie ubrałeś moje odczucia w swoim poście, rzadko na FW zdarza się tak długi, wartościowy wpis, a do tego pełen argumentów!
So yeah, wpis jak najbardziej trafny.