mimo iz po obejrzeniu drugiej czesci przygod sugaty mialem ochote czym predzej wrzucic film do wora 'nie ogladac nigdy wiecej', postanowilem poczekac kilka dni i zobaczyc go powtornie, w koncu rzecz wyszla spod reki akiry kurosawy, w takie cos warto sie bardziej wglebic, chociazby po to by wiedziec jakie bledy popelnial mistrz ksztaltujac swoj styl. drugi 'sugata' ma wlasciwie tylko jeden blad, za to niezwykle koszmarny - fabule. niby nic nowego, pierwsza czesc tez nie miala sie czym w tej kwestii pochwalic, niemniej tutaj jest to bardziej irytujace. z drugiej strony rezyser wprowadza spora dawke humoru, czym rownowazy slabosci scenariusza. to wlasnie komizm laczy ten film z pozniejszymi dzielami, chociazby 'ukryta forteca' czy 'sanjuro', jest tym co ratuje obraz przed kleska. inna sprawa jest przedstawienie walki sugaty z amerykanskim bokserem, nie jest ona celem lecz tylko srodkiem. w moim odczuciu zostala (jak i wczesniejsza kleska japonskiego judoki) wlaczona do scenariusza wylacznie po to, aby film mogl zostac zrealizowany. to wlasnie te sceny, dystans z jakim do nich podszedl rezyser i swietne wywazenie humoru swiadcza o wielkosci kurosawy. dla nich warto ten film zobaczyc, w koncu pol wieku temu byly uwazane wylacznie za zwykla propagande.