Historia warta poznania - radzieckie Apollo 13
Efekty specjalne nieważkości zrobione całkiem przekonywająco, choć z napisów wygląda, że wiele roboty F/X zrobiono na kontraktach poza Rosją. Moim zdaniem efekty wypadły im lepiej niż wielu droższym produkcjom amerykańskim. Standardowa dramaturgia akcji jest bez zastrzeżeń, tak samo jak muzyka. Aktorzy nie są jacyś specjalnie znani ale nie porobili oczywistych wpadek.
Ani z komunizmem ani z nacjonalizmem nie przesadzili, sentymentalizm (głównie rodzinny) w dawkach strawnych. Są mrugnięcia okiem do rosyjskiej kultury typu picie przeszmuglowanej na statek wódki luzem z kropelek utrzymujących się napięciem powierzchniowym.
Mnie to najbardziej brakuje możliwości porównania filmu z rzeczywistymi zdarzeniami. O Apollo 13 są tony informacji. A o Sojuzie 7 jest bardzo niewiele publicznie dostępnych informacji w językach innych niż rosyjski. We własnej pamięci pozostało mi niewiele: było zimno i śmierdziało elektryczną spalenizną.
Masz dużo racji. Technicznie ok, umiarkowany patos, przyzwoite aktorstwo, dobra dynamika, która utrzymuje zainteresowanie. Zainteresowanie, ale nie napięcie. Przynajmniej w moim przypadku nie było większych emocji. Brakuje mi klimatu i dramatu. Trochę jakbym oglądał na FF. Wyszła dobra komercja i pewnie o to chodziło. Ocenę dałem 6/10, podobnie jak Wriemia pierwych, ale tam trafiło się parę dłużyzn i lekkie zadęcie. Rosjanie mają sporo takich historii, przez co liczę, że będą kolejne filmy o podobnej tematyce. Szkoda tylko, że rosyjskie filmy to nisza ma Filmwebie.
a do tego kapitalna, rozbrajająca rozmowa, bardzo poważna i niebanalna - a o czym !? - po prostu, o robieniu kupy - 8/10 !!!
Sfajdał się miernik poziomu naładowania akumulatorów, ciągle wskazywał pełen poziom naładowania i odcinał prąd z paneli słonecznych. Wymienili, ogrzali stację, osuszyli i tyle. Najtrudniejszą operacją w całej misji było przymocowanie dodatkowych paneli na kadłubie.
Ten film powinien być światowym przebojem, oglądałem z ogromnym zainteresowaniem, dodam jeszcze, że jest wspaniale udźwiękowiony. Nie odniosę się do kwestii fizycznych w kosmosie, bo nie jestem znawcą, ale w całą historia jest przedstawiona w bardzo ciekawy sposób.
BHP to mieli niezłe jedni i drudzy. Np. próby atomowe i badania ich oddziaływania na piechotę w USA. Kiedy chodzi o władzę czy kasę, to ludzie się nie liczą. Sami kosmo/astronauci to bardziej pasjonaci walczący o życie.
Jednak Amerykanie nie mieli na rozkładzie odparowania 168 ludzi na czele z marszałkiem. Albo wysłania w kosmos statku z niesprawną konsolą sterowania, o czym wiedziano, ale Breżniew kazał lecieć, no to Komarow poleciał. Pochowano skwarkę. Amerykanie nie udawali też, że dwuosobowy statek jest trójosobowy. No i Sojuz 11 wylądował z trzema trupami na pokładzie.
bombacy, z kolei Apollo 1 spłonęło żywcem trzech astronautów podczas prób naziemnych. A w katastrofach dwóch promów kosmicznych zginęło łącznie 14 astronautów i astronautek. Wypadki były po obu stronach, nie ma sensu wskazywać, kto miał lepsze lub gorsze bhp. Jedno jest pewne - wszyscy zginęli jako bohaterowie.
Wiesz, jednak jest drobna różnica między wypadkiem, bo stało się coś nie do przewidzenia, a wysłania z rozmysłem niesprawnego statku, bo naczalstwu potrzebny był sukces. Wypadki Walentyna Bondarenki, Apolla 1, falstarty N1 czy KOSMOSa 482, Apolla 13 i STS 107 to wypadki, jakie się zdarzają. Ale Sojuzy, Niedielin czy STS 51-L to coś, co się nie musiało zdarzyć. Oczywiście obciąża to tylko zwierzchnictwo, a nie załogi. Im należy się cześć i chwała.
Akurat na temat wypadu Apollo 1 nie masz racji. Po pierwsze - w module dowodzenia zdecydowano się na użycie czystej mieszanki tlenowej, o której od początku było wiadomo, że jest niebezpieczna i może łatwo doprowadzić do pożaru. Mimo to zdecydowano się na nią w świetle dwóch argumentów: bo "jak dotąd stosowaliśmy i nic złego się nie stało, więc i tym razem nie powinno", oraz bo "aparatura do takiej mieszanki jest lżejsza, więc zaoszczędzimy na masie kosztem zwiększonego ryzyka wypadku". Po drugie zrezygnowano z pirotechnicznego odrzucania włazu, co pozwalałoby na szybkie opuszczenie przez załogę modułu dowodzenia (co akurat miało swoje uzasadnienie, ale z drugiej strony znacząco zwiększało ryzyko dla załogi). O obu tych problemach dobrze wiedziano. Doskonale zdawano sobie sprawę, że drastycznie zwiększają niebezpieczeństwo dla załogi - że wystarczy jedna niefortunna iskra aby doprowadzić do tragedii. I świadomie to zignorowano, licząc na to, że obędzie się bez komplikacji. Mamy tu przykład tego, o czym napisałeś wcześniej, czyli "wysłania (zaprojektowania) z rozmysłem niesprawnego ("niebezpiecznego") statku, bo naczalstwu potrzebny był sukces (czyli zwycięstwo w wyścigu na księżyc)"
rozumiem, że sikamy w majty jak Amerykanie robią filmy... ale jak rosyjski film to tylko na 6 można ocenić... bo co... za mało patosu...???
świetny film
Ale o co chodzi? Jakie ma znaczenie czy rosyjski czy amerykański dla oceny? Film jest lepszy albo gorszy, a kto kręcił nie ma znaczenia. Na pewno do mnie ten post?