Na początku filmu jest ciekawe ujęcie z góry. Widzimy martwego bohatera. Ale dlaczego z góry? I otrzymujemy odpowiedź. Kamera nagle pokazuje, tym razem z dołu, miejsce, z którego mogła być filmowana wspomniana scena. To dachy i balkony pełne gapiów. Wiedzą tyle, ile przypadkowo widzą. Jest ofiarą. Są pytania: Kto? Kogo? Kiedy? Jak? Dlaczego? Nie dostaniemy odpowiedzi. Nie spojrzymy w oczy bohaterowi tej historii. Widzimy go z daleka, w przypadkowej pozie. Quasi dokument, którego widz jest tylko gapiem.