Aktorska haryzma Toshiro Mifune dominuje nad całym obrazem. Sceny z jego udziałem bywają wręcz porywające. Całość otrzymała także piękną oprawę artystyczną: dobre zdjęcia i wspaniałą muzykę.
Pomimo to w moim przekonaniu film zestarzał się już dość znacznie. Jakiekolwiek porównywanie z powstałymi równolegle "Siedmioma samurajami" Kurosawy mija się z celem. Film obciąża narodowo-epicki rozmach w starym stylu. Wykreowany przez Inagakiego świat dość wyraźnie trąci tandetnym skansenem. Do tego dochodzi fatalny montaż i nieco zbyt poszarpana narracja.
Ogólnie - dzieło godne uwagi, ale przede wszystkim dla fanów.