PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=9352}
7,9 18 544
oceny
7,9 10 1 18544
8,1 23
oceny krytyków
Sanatorium pod klepsydrą
powrót do forum filmu Sanatorium pod klepsydrą

Czym jest "Sanatorium pod klepsydrą"? Pojęcia nie mam. To ciąg snów tak fascynujących, że oczu nie można oderwać od ekranu. To zlepek scen z przeszłości człowieka, które układają się w strumień podświadomości. To wreszcie, to wiem na pewno, wspaniale zrobiony film, który jak żaden inny reprezentuje magię kina. Kto wie, czy arcydzieło Hasa nie jest najlepiej zrobionym filmem w historii polskiego kina. Z pewnością zazdrościć mogli mu nie tylko znani koledzy po fachu, ale i wielcy zagranicznego kina.

W ciągu surrealistycznych scen można odnaleźć klucz – chodzi przede wszystkim o to, żeby w opowiadaniu historii zerwać z dosłownością. Nie bać się czegoś nie powiedzieć wprost albo użyć metafory. Pozwolić książkowym historiom unieść się wysoko i odrodzić jak feniks z popiołów. Bo jeśli chcemy analizować historię Józefa, syna Jakuba prosto, to oczywiście znajdziemy materiał do tematu – trudne relacje rodzinne, pierwsze fascynacje kobiecym ciałem, dziecięce marzenia, życie w książkach przygodowych i historycznych, obserwowanie rozpadu kultury żydowskiej w Polsce, wreszcie próba pogodzenia się ze śmiercią najbliższych i podjęcie samodzielnego życia. To wszystko pasuje. Ale równie dobrze możemy myśleć, że to opowieść o czasie, który nigdy się nie wydarzył. Który jest zmyślony albo, jak kto woli, przeżyty w innym wymiarze. Myślowym. Duchowym.

Zerwanie z klasycznym pojęciem czasu nie tylko jest tu po to, żeby zatrzymać jeszcze na chwilę tych, którzy odeszli. Jest tu też po to, żeby pokazać, że dobre opowieści są wieczne. Że nie wszystko trzeba zrozumieć. Że można po prostu przeżyć. Nie myśleć za bardzo. Zatopić się w obrazie, tekście czy dźwięku. Pozwolić wejść sobie do, zdawałoby się, niemożliwego, nierealnego świata, który jednak ożywa, gdy tam wchodzimy. Bo czymże są opowieści? Czymś, co powstaje z martwych za każdym razem w naszych głowach i za każdym razem trochę inaczej, u każdego człowieka trochę w inny sposób. Opowieści żyją dzięki nam, ale my też trochę żyjemy dzięki opowieściom.

Piszę na gorąco, zachwycony filmem. Może po powtórce będę miał jeszcze inne przemyślenia. Może po lekturze książki Bruno Schulza jeszcze inne. Ale wątpię, bym miał się przestać zachwycać "Sanatorium pod klepsydrą". Myślę, że jeszcze nie raz przeżyję tę opowieść, za każdym razem niby tak samo, a jednak inaczej.

Jeszcze słów kilka o wartości technicznej filmu w kontekście polskiego kina. Jak bardzo bym chciał, żeby obecnie w Polsce żył chociaż jeden twórca w stylu Hasa czy Konwickiego. Najbliżej chyba Kubie Czekajowi, ale to mimo wszystko zupełnie inna półka. Mamy tę chol**ną tępą dosłowność, która zabija nie tylko inteligencję widza (bo ta już jest dawno zabita przez programy typu "Rolnicy Podlasie") ale i wrażliwość (ludzie na wszystko patrzą zerojedynkowo i nie rozumieją pojęcia refleksji). Myślę, co by się stało, gdyby nie było PRL-u. Czy nasze ówczesne filmy podbiłyby Zachód? Czy Has i Konwicki weszliby do Hollywood? Czy Polański nie wyjechałby z kraju i tutaj robił filmy? Czy Hłasko by nie zmarł młodo? Pomyślcie tylko – Polański według scenariusza Hłaski. Albo Has ze scenariuszem Konwickiego. No przecież to mogłoby być coś! Gdybanie. Już nigdy się nie dowiemy. Ale może w alternatywnym czasie, gdzieś indziej, gdzie jeszcze jest pusta kartka, ale już twórczy bogowie chcą dać ją komuś zapisać...

ocenił(a) film na 10
LukaszJarosz25

Małe post scriptum po powtórce na świeżo po opowiadaniu. No więc oryginał Schulza w pierwszych scenach jest niemal identyczny jak pierwsze sceny filmu, ale potem Has oderwał się od tekstu i odleciał... na korzyść filmu! W opowiadaniu Józef głównie spędza czas na rynku, gdzie mieści się serce handlu, w tym sklep jego ojca. Ważny jest motyw psa uwiązanego przy Sanatorium (w filmie tylko raz słychać szczekanie, ale psa nie ma), który na końcu okazuje się mieć ludzką twarz i bohater zamyka psa-człowieka w pokoju ojca, i ucieka – to tyle, jeśli chodzi o fabułę. Jest tam na pewno jakaś metafora, że syn zostawia ojcu pułapkę w jego własnym pokoju, ale opowiadanie generalnie jest tylko dobre, dobrze się czyta i nic więcej. Widać, że Schulz był pod mocnym wpływem twórczości Kafki, a Has rozwinął jego opowiadanie, nadając mu własny sznyt.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones