ja także lubię filmy Konwickiego, lubię Rękopis, Pętlę, ale...
co to za dialogi??? Np. rozmowa głównego bohatera i Adeli: leci to w ten deseń Adela twierdzi że "pompierzy" (tj strażacy) spijają malinowy sok, a na jesieni są ospali, zasypiają na stojąco, po czym zwijają się jak poczwarki i zduni (zdunowie?) znajdują ich w piecach... Józef opowiada coś o świętej czy genialnej księdze i sprawach wyższych.
Przepraszam bardzo, ale to bełkot. 3 na 10 za scenografię i Halinę Kowalską (szczerze mówiąc dla mnie największym pozytywem wyniesionym z filmu było zobaczenie jej zupełnie nagiej) , ale niestety mam wrażenie że ta przebogata scenografia była pralnia pieniędzy zupełnie jak Quo Vadis Kawalerowicza. Trzeba niestety powiedzieć kiecy król jest nagi, a nie zawsze bezsens i brak logiki to argument za tym że film jest dla intelektualistów. Niestety, ale przy tej produkcji "Diabeł" Żuławskiego to film pełen logiki, a "Salto" Konwickiego to konwencjonalna historia... Co do aktorów, to nigdy nie rozumiałem zachwytów nad Nowickim i tym razem także mnie nie przekonał. Postać Rudolfa strasznie irytująca... Może jeszcze Voita bym wyróżnił, ale ślepy konduktor to było chyba jedn z najłatwiejszych zadań aktorskich.W skrócie, moim zdaniem, film mocno przekombinowany...