Dla mnie dnem są amatorskie thrillery kręcone kamerką zakupioną w supermarkecie (to oświetlenie, ten dźwięk!), w których nie da się odróżnić początku od rozwinięcia, a tego od zakończenia, w których "aktorzy" wypowiadają swoje kwestie najwyraźniej na sygnał "1, 2, 3!"
"Hidden" spełnia, moim zdaniem, podstawowe warunki klasycznego horroru: jeśli jest grupa bohaterów, to koniecznie muszą się rozdzielić w obliczu niebezpieczeństwa, a potem jeszcze raz i jeszcze; jeśli wydarzy się coś niepokojącego, to trzeba brnąć w kierunku niebezpieczeństwa zamiast brać nogi za pas; jeśli natrafia się na dowody/dokumenty zbrodni, to trzeba je przejrzeć jak najbardziej pobieżnie (broń boże wziąć cokolwiek ze sobą!) itd. itp.
"Szalony naukowiec" (w tym wypadku matka głównego bohatera), powołujący do życia potwory - toż to przecież klasyka! Potwór występujący przeciw ludziom w obronie swego prawa do życia - to przecież także klasyka!
Niewiele w tym filmie nowatorskiego (oprócz genezy "potworów"), ale na podstawie tego nie można twierdzić, że ten film, to dno.
PS Biust Bjanki Murgel - mmmm... :-)