uważam że JDM jest dobrym aktorem i potrafi się wcielać w różne postacie, to przez cały film nuciłam sobie w głowie "Carry on My Wayward Son" i liczyłam że chłopaki wpadną z pomocą tacie* ;)
Ogólnie taki idealny horror dla mnie (lubię umiarkowane horrory) - mało straszny, jakieś tam "jump scary" i polubiłam bohaterów i bohaterki. Na minus to, że połowę fabuły przewidziałam zanim się wydarzyła (wzmacnianie modlitwą, potomkini, kto jest czarnym charakterem tego spektaklu, a kto umrze ). Na plus zakończenie (lubię "amerykańskie", wszystko super się kończy)...Chociaż gdyby pokazali coś w stylu "5 lat póżniej"- bohaterka w klinice przed zabiegiem usuwania macicy lub podwiązania jajowodów, to by było więcej gwiazdek...gdyby pokazali ją w ciąży byłoby mniej. Nie żałuję seansu :)
*Odnoszę się do Sama i Deana Winchesterów z serialu "Supernatural" w którym JDM grał ich ojca.