Nie wiem czy komentatorzy przede mną widzieli wersję uncut "Savage Weekend" Davida Paulsena, która trwa 85 bądź 88 minut, gdyż w filmie nie brakuje golizny i przemocy. "Savage Weekend" to anomalia... pierwsza połowa filmu przypomina niskobudżetowy psychoseksualny dramat, natomiast po mniej więcej 40 minutach trwania filmu pojawia się morderca w masce i rozpoczyna się seria morderstw. Można zatem śmiało uznać "Savage Weekend" (zrealizowany w 1976 roku jako "The Killer Behind the Mask") za jednego z prekursorów nurtu slasher obok takich filmów jak np. "Fright" (1971), "Black Christmas" (1974) czy "Silent Night, Bloody Night" (1973).
Niemal wszystkie postaci w "Savage Weekend" mają swoje seksualne wzloty i upadki oraz niecodzienne fetysze. I to mi się w horrorze Paulsena podobało. Przykładowo postać Marie (Marilyn Hamlin) jest neurotyczna, natomiast Caitlin O'Heaney to jej całkowite przeciwieństwo: kobieta seksualnie wyzwolona, lubiąca nagość bądź paradowanie w seksownej bieliźnie. Farmer (David Gale, "Re-Animator" - 1985) jest z kolei seksualnie sfrustrowany. William Sanderson w roli lokalnego dziwaka znakomity. Ciekawie też wypada Christopher Allport w roli prowokacyjnego geja, który umie się bić w trakcie barowej zadymy, acz nie potrafi opanować zazdrości.
DVD Substance jest paskudnie pocięte - generalnie unikajcie każdej wersji "Savage Weekend", która trwa ok. 80 minut lub mniej.