Mocny i wstrząsający, jednak czasami za bardzo się dłużył (może to wina wersji reżyserskiej trwającej 159 minut), a postać grubasa i jego stu tysięcy wcieleń była wyjątkowo obleśna.
Dla mnie najbardziej surrealistycznym odczuciem w trakcie seansu było uświadomienie sobie, że grają w nim Nelson Mandela i Divine z filmów Johna Watersa : )