Wiem, że Ozon lubi kombinować, ale tym razem chyba trochę przesadził. Czego tu nie ma! Jak na mój gust w tej skromnej skądinąd historii zawarł zbyt wiele problemów i tematów. Ten film nie jest w stanie tego wszystkiego unieść. Owszem, ogląda się przyjemnie (dobra rola Isabelle Carre + przystojny Louis-Ronan Choisy), ale historia z każdą chwilą brnie w schematy coraz bardziej przypominające jakąś tanią telenowelę. I po co to było? Naprawdę nie dało się prościej?