Bardzo czekałem na ten film i ubolewałem, że nie będzie mi dane zobaczyć go w kinie. Tym bardziej mnie boli, że polski oddział Warner pokpił sobie sprawę i nie dość, że nie przygotował premiery u nas, to nawet nie wydał żadnego choćby półoficjalnego komunikatu w tej sprawie. Ale film w USA wyszedł i jest... silnie rozczarowujący.

Choć animacja wygląda fajnie, projekty bohaterów cieszą oko, a oryginalnemu dubbingowi nie można nic zarzucić (chociaż dla polskiego widza, przyzwyczajonego do Ryszarda Olesińskiego, ta inkarnacja Scooby'ego może być pewnego rodzaju szokiem), to fabularnie jest to tytuł mocno chybiony.

Zamiast jakiejkolwiek zagadki dostajemy tu skrajnie schematyczną historyjkę superbohaterską z idiotycznym motywami antycznego artefaktu, portali międzywymiarowych i gigantycznych potworów, a sama Brygada Detektywów zepchnięta zostaje na dalszy plan. Bowiem prym wiedzie tu Błękitny sokół i jego utarczki z Dickiem Dasterdlym (ten od Odlotowych wyścigów), wokół których Warner wymarzył sobie stworzenie uniwersum Hanna Barbera. Odniesień do samej marki znajdziemy w filmie odstręczająco dużo i przez cały seans słychać z tyłu głowy jak twórcy mamroczą "zoba, jak zręcznie ci teasujemy nasze uniwersum, te postaci powrócą, no popatrz, jacy jesteśmy sprytni, o, a to nawiązanie przegapiłeś, aaa, no i co teraz? kto jest głupi?". Zaprawdę, dziwne to doświadczenie. Seans samego filmu spokojnie można sobie darować.

Polecam natomiast zapoznać się z moją wideo-recenzją:
https://youtu.be/yiTAeXllU2g

pozdro599