To mógłby być świetny film. Niestety istnieje coś takiego, jak pokazy dla publiczności przez montażem finalnej wersji filmu. I na tych pokazach zapodaje się różnym grupom docelowym różne wersje filmu, zwłaszcza pod kątem zakończenia. I publika się wypowiada. I producenci biorą to pod uwagę. Po jakim zakończeniu najwięcej osób poleci film znajomym? I ty zaczyna się gówniany interes, który dokładnie widać w tym filmie. Ciekawa forma. Trzyma w napięciu. Zagęszcza się. Podświadomie czujemy, że zmierza to do czego niedobrego. Kilka twistów na koniec i stajemy w wobec koszmarnej prawdy. Jest nieźle. I nagle, zupełnie z du.y, ktoś dokleja na chama gumą arabską ckliwe, żenujące, cukierkowe zakończenie dla emocjonalnych analfabetów. I film „się podoba”. I pożeracze popcornów wychodzą wieczorem uśmiechnięci tak samo jak uśmiechnięci wyszli wcześnie z pozbawionego smaku Mac Donalda. A szkoda, bo zamiast „się podobać” mogło być mocne kino, które zostawia nas w stanie dyskomfortu i pamiętamy o nim dłużej niż tydzień.
Jestem odmiennego zdania.
Gdyby film nie posiadał sceny końcowej zebrałby o wiele więcej negatywnych ocen niż właśnie z nią. Możesz się z tym nie zgadzać, ale opinii podobnych do twojej jest obecnie mniej niż byłoby gdyby tego zakończenia nie było. Pozdrawiam.
Plus, oceniając film na 5 bardzo zaniżasz jego ocenę. Z pewnością jesteś świadom, że to był dobry film i tylko zakończenie ci się nie podobało. Tymczasem filmy z oceną 5 to naprawdę słabe produkcje np nowa Fantastyczna czwórka, czy też Life z 2017 roku.
Jak dla mnie 5 to film średni, zgodnie z opisem skali FW. A oceniam cały film, również zakończenie w tym przypadku kluczowe, bo moim zdaniem spieprzyło film. Po porostu do niego nie pasowało. I takie nachalne granie na emocjach. Nie znoszę jak mnie ktoś tak traktuje. Ale OK, specjalnie dla Ciebie: bez ostatnich pięciu minut ten film zasługuje na 7,5.
Really? 10? Czy to w charakterze odwetu? Naprawdę "ARCYDZIEŁO"? Zmieniające historię kina? Film który obejrzysz jeszcze 10 razy i będzie Ci mało? Kupisz, oprawisz w ramki i będziesz oddawał pokłony. Bo ja tylko takim daję 10. Coś podejrzewam, że z kolei Ty chcesz zawyżać ocenę tego filmu na WF.
po 2/3 filmu wystarczy wykorzystać wiedzę z "Ojca Mateusza", by domyśleć się, kto może być sprawcą. Twórcy dla zmyłki widza przez chwilę sugerują igraszki wujaszka Kima. A detektywi z Sandomierza zawsze sprawdzają, gdzie ostatni raz logował się telefon. Skoro ona dzwoniła do tatusia po tym jak ostatni raz zarejestrowały ją kamery, to śmierdziało na kilometr że policjantka przedstawiła fałszywą wersję by uciąć śledztwo. Ogólnie ani grama emocji. Nie nazwałbym tego thrillerem. Klasyką pozostaje Taken z Neesonem.
Zgodzę się. Chociaż film zrobił na mnie tak dobre wrażenie, że ostatnie pięć minut mi go nie zepsuło. Ale faktycznie jakby ucięli na momencie wyciągnięcia Margot z urwiska i zostawili zakończenie otwarte, to ten film by bardzo zyskał.
Tak biała plansza i koniec , napis Searching i napisy końcowe - to by się najlepiej kończyło. Niech każdy sobie sam rozkmini czy przeżyła czy nie
Zgadzam się, na dodatek finalny plot twist jak z filmu klasy B. Cała intryga wokół zaginięcia Margot pod koniec rośnie do absurdalnych rozmiarów, totalnie przekraczając zawieszenie niewiary. Za dużo tutaj zbiegów okoliczności, absurdalnie skomplikowanych planów i deus ex machin, co też psuje odbiór całości. Większość filmu pokazuje sytuację bardzo autentyczną, porusza prawdziwe problemy współczesnej młodzieży, social media, rozbitych rodzin, oraz zaginięć młodych ludzi - ale potem okazuje się że wszystko było częścią planu złożonego niczym plany Jigsawa z Piły, przez co przestajemy traktować historię poważnie, przekaz bladnie i dostajemy tani, typowo Hollywoodzki finał. Brakowało jeszcze jakiś strzelanin i wybuchów.
Powiem Ci, że akcję z matką Jigsawem (niezłe skojarzenie) jeszcze jakoś łyknąłem. Dobił mnie dopiero ten głupawy happy and.
Stary, nie produkuj się. Siedzą tu w większości dzieciaki i gimnazjaliści. Też uważam, że zakończenie w ogóle nie pasowało. Czy czyni to film kiepskim? A jak. Jeśli zakończenie nie trzyma poziomu to film automatycznie tez go traci, żadna nowość. Myślałam, że dam 8/10, choć dość szybko domyśliłam się, kto jest faktycznym sprawcą, sądziłam ze to było morderstwo z premedytacją, a nie wypadek fajtułapy, jednakże nie jestem w stanie wziąć na poważnie produkcji, która chce mi sprzedać, że znaleźli ją żywą po tym jak przez tydzień leżała nieprzytomna. Jeszcze wspomniane było że w międzyczasie była burza. Plot twist rodem z anime, gdzie niby ktoś umiera, po to, żeby za 20odc okazała się, że jednak żyje. Za. Każdym. Razem.
Żenada. Po pierwsze przy takiej wysokości powinni byli ją znaleźć całą pogruchotaną, po drugie martwą i zaczynająca już gnić, po tygodniu, burzy i ładnym słońcu. Ale nie bo przyjaźń to magia i wszystko sie musi dobrze kończyć.
Nie żałuje, że film obejrzałam, ale z tym zakończeniem nie ma szans, ze go komukolwiek polecę.
Moja córki będące gimnazjalistkami potrafiły ocenić film z precyzją brzytwy. Umiejętność odróżniania dobrej od złej sztuki, to niekoniecznie przywilej wieku.
Prawda, ale w grubej mierze kiepskie filmy zawyżają dzieciaki, a poza tym pseudointeligenci. Zawsze kochałam argument "nie oceniaj tak nisko bo innym się podoba", jakby to miało jakiekolwiek znaczenie dla mojej osobistej opinii.
Gratuluje córek potrafiących myśleć za siebie. : D
Oceny to w ogóle śliski temat i racje mieli Rzymianie, że "de gustibus non est disputandum". Bo ja na przykład, jak widzę Deadpoola 2 ocenionego na 10, a zaraz potem Lśnienie na 8 to mnie wzdryga wewnętrznie ;)
Bo nie ma to jak oceniać kogoś poprzez jego gust filmowy. Polecam. : D
Przykro mi, ale nie ogarniam fenomenu Kurbricka, jestem widać za młoda, bo o ile jestem w stanie zrozumieć jak w tamtych czasach mógł być fenomenem na globalną skalę, dziś nie jest niczym niezwykłym. Psychologiczne treści które poruszają też na dzień dzisiejszy nie są ani nowe, ani odkrywcze, a ja niestety nie ma w sobie nostalgii do kina lat 90, bo dopiero sie w nich urodziłam.
Ja po twist przypomniałem sobie scenę z początku filmu w której jest info, "że ktoś przeżył 9 dni" i to było dość oczywiste. Zakończenie nie zepsuło mi całości, gdyż ja osobiście nie lubię nie zamkniętych tematów - rozwinęli je dobrze i do końca i wg. Mnie jakoś całość spokojnie mogę dać 8. Oglądając ten film w kinie niestety, ale wiele dialogów z tła (dość istotnych wg mnie) nie zostało przelane do napisów, a i jakość polskiego tłumaczenia pozostawia wiele do życzenia, chodź najbardziej raziła scena z otwartymi i zamkniętymi sprawami (w stanach śmierć zaginionego to sprawa zamknięta)... w polskim tłumaczeniu - znalezione i nieznalezione, albo tłumaczenie jako "powinien" jako "musi" to zmieniało wydźwięk pewnych scen.
Mnie też zakończenie się nie podobało. Reszta fabuły też nie była jakaś niesamowita.
Za to forma - rewelacja. Nawet czas był odwzorowany na ekranie (stary Windows, później Mac).
Akurat za to, że zrobiono z ekranów tych komputerów reklamy wielu marek dałem ocenę -1 :) tak jak pracuje w reklamie i powinienem docenić pomysłowość to było to aż zbyt nachalne w odbiorze całości.
Akurat w mojej ocenie, osoby nie używającej adblocka (co w moim mniemaniu jest kradzieżą) oraz starającej się nie pomijać reklam na YT (lub poczekać do 31 sek aby twórca dostał za nią pieniądze) mam pewien limit, który jest akceptowalny.
Tutaj niestety było to, aż nazbyt nachalne - dlatego odebrałem to w taki, a nie inny sposób.
Każdy ma do tego swoje podejście :)
Chodzi ci o to, że dziewczyna przeżyła?
Bo raczej logiczne, że przeżyła, skoro telefony od niej dzwoniły przez noc do starego xD
A ja trzymam się dzielnie i nie pozwalam, żeby taka pierdółka zepsuła mi cały film. Bo to jest dobry film, trzeba to docenić, coraz mniej już takich. Osobiście dopatrzyłam się też kilku innych większych i mniejszych bzdur, które może nawet bym łyknęła, gdyby poświęcono choć kilka sekund żeby je umiejętnie wyjaśnić. Na przykład działania pani detektyw. Ojca mogła sobie oszukiwać, ale przecież w tę sprawę zaangażowani byli nie tylko oni dwoje. Nawet cudowne ocalenie nie byłoby aż tak nieprawdopodobne, gdyby np. wszystko działo się SZYBCIEJ. I od wypadku minęły góra 3 dni, a nie prawie tydzień. No trudno. Za to w zamian dostałam kapitalną kpinę z najmodniejszych współczesnych klisz - bo pewnie nie tylko ja byłam przekonana, że ta cała Margot ma naprawdę paskudne sekrety i prowadzi podwójne życie, a tak w ogóle to skrzywdził ją kochany wujek, wiadomo jak :))
A ja mam inne pytanie . W jaki sposób ojciec dostał się na Yahoo Mail swojej córki ? Poprzednio nie znając ani hasła do FB czy tez Gmaila? Twórcy poszli na łatwiznę ? I się okazało że jednak ojciec zna hasło córki do jednej skrzynki pocztowej a do drugiej już nie ? Ten fragment gdy grzebie w jej laptopie strasznie mnie zdenerwował.
Jakby łamał szyfry Enigmą, czy był jak Kevin Mitnick, to było by dobrze?
Nie poszli na łatwiznę, po prostu mógł je znać.
Mail yahoo należał do jej matki Pameli, które podała jako przypomnienie hasła do gmaila, mąż znał hasło do poczty żony.
Miałam dokładnie tą samą myśl, ale później sobie przypomniałam że ja z moją mamą również znamy swoje hasła do pewnego momentu swojego życia, czyli że do skrzynki mailowej którą założyłam mając lat 7 moja mama zalogowałaby się bez problemu, tak samo ja do jej, ale do nowszych już nie, sęk w tym że wszystkie są ze sobą połączone, więc i tak dałoby radę tak po kolei się do wszystkiego logować :P
Dobrze napisałeś
Mnie od razu przypomniało rewelacyjne ”7even” Finchera, który się uparł na zakończenie i dlatego mu wyszedł tak dobrze oceniany, ponad czasowy film.
idealny przykład!
jakby Siedem zakończyło się tak jak Searching to byłoby film o którym tak dobrze by nie pamiętano...
tutaj mogli skończy chociaż 5 minut wcześniej, chociaż w trakcie objaśnień, chociaż widokiem z lotu helikoptera jak ona wjeżdza na górę po tych skałach. Tak to dociągnęli do końca żeby popcornożercy byli zadowoleni. Tak samo np. można było spieprzyć Labirynt Dennisa Villenueva. Polecam wszystkich jak ktoś nie widział, bo to jest film, któremu Searching do pięt nie dorasta.
fatalny przykład. dla mnie nie ma bardziej przereklamowanego i przewidywalnego thrillera niż "Seven" Davida Finchera. ludzie się tym filmem zachwycają i chrzanią o niby to szokującym zakończeniu a tym czasem ja do tej pory jak bardzo była, rozczarowana seansem.
o jezusicku, niesilący się na przesadną ambicję ani szokowanie film się dobrze skończył, ale się narobiło, o jezusicku zjadacze mcdonaldów tacy płytcy emocjonalnie, mam mrok w sercu wiec jestem lepszy niż oni, o jezusicku
Lepszy? Nie. Raczej inny. Nigdzie w moich wypowiedziach nie wartościowałem widzów, którym podobał się ten film. Nie ma złych i dobrych gustów (no dobra z wyjątkiem disco polo może). Więc jeśli komuś wystarczy "niesilący się na przesadną ambicję ani szokowanie film" to OK. Mnie nie wystarczył.
Choć film mi się podobał to zgodzę się ze byłby lepszy gdyby zakończenie było tragiczne, w końcu to tylko film, a wtedy miałby mocniejszy wydźwięk, zwłaszcza w konfrontacji z ostatnim płot twistem i faktem ze był to wypadek.
Mi brakowalo w końcowce np kondeontacji Margot z ta policjantka i jej synem, jakie wyroki byly itp
DARK WEB: USUŃ ZNAJOMEGO masz jeszcze bardziej internetowo poprowadzona historię
Na moje oko film był dobry, pozytywnie mnie zaskoczył. Ale też zgadzam się z Tobą, że przy innym zakończeniu film może byłby bardziej gorzki, co nie znaczy że byłby gorszy .. Też miałem to wrażenie, że to zakończenie było jakoś doklejone, wybrane z .. puli :) Rozumiem też, że mogło być dla wielu żenujące, chociaż ja aż takich odczuć nie miałem.