Bez dwóch zdań trzyma cały czas w napięciu, ale jednocześnie... jest nudny. Po mniej
więcej półgodzinie łatwo domyślić się zakończenia i pozostała godzina jest tylko
obserwowaniem kolejnych zabiegów scenarzysty (reżysera?) mających na celu
zniwelowanie, naszej pierwszej (i jak się okaże - słusznej) myśli tyczącej się rozwiązania
zagadki.