Momentami chyba ma być śmiesznie(pewnie niektórych to śmieszy), a jest żałośnie, sztucznie. Przegadany. Film nie ma nic wspólnego z seksem po dzieciach, tylko z parami które straciły wzajemnie pożądanie. Które zjadła rutyna.
No właśnie: rutyna. Czasem bohaterowie, jak na pary które znają się jak łyse konie, robią ze sprawy zbyt wiele ceregieli. No bo komu by się chciało robić te dziwne rzeczy dla ratowania związku, wskrzeszenia pożądania? Prędzej poszuka sobie kochanki/kochanka, albo zrobi to sobie sam/sama.