Zgadzam się, aktorstwo i piosenki świetne, ale sam film bardzo średni. Cała historia nie bardzo mi się podobała.

SPOILER




Wątpię, żeby pacjenci chorzy na raka, którzy stracili włosy, biegali bez nakrycia głowy po restauracjach śmiejąc się i śpiewając, jak to pokazali w filmie. Śmiertelna choroba to straszna rzecz, wykańczająca człowieka fizycznie i psychicznie, a tutaj w ogóle nie było czuć tego cierpienia.

Mnóstwo nawiązań do wielkich hitów takich jak Kuch Kuch Hota Hai, Dilwale Dulhania Le Jayenge, Kal Ho Naa Ho czy My Name is Khan. Niby fajne to było, ale miałam wrażenie, że takie na siłę - tak jakby twórcy próbowali wypromować film bazując na popularności tamtych filmów.

Z nawiązań podobało mi się tylko kręcenie piosenki w bollywoodzkim stylu w górach.

To jest bollywood, więc takie ukazanie śmiertelnej choroby akurat w ogóle mnie nie dziwi w tym przypadku. ;) Nawiązywanie do znanych hitów tego kina jest ostatnio bardzo modne z tego, co zauważyłam. Czasami wypada to fajnie i zabawnie, ale bardzo łatwo jest niestety przegiąć. Tutaj niestety do tego przegięcia doszło. Gdyby zmienić parę rzeczy, to film mógłby wyjść dużo lepiej, ale nie był najgorszy - dzięki Anushce i Ranbirowi, którzy są świetni i po prostu chce się na nich patrzeć.