PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=698647}

Seria Niezgodna: Wierna

The Divergent Series: Allegiant
6,1 73 452
oceny
6,1 10 1 73452
Seria Niezgodna: Wierna
powrót do forum filmu Seria Niezgodna: Wierna




"Wierna" to 3 (i ostatnia?) część przygód Tris Prior w dystopijnym świecie przyszłości. Niestety, ale "Wierna" jest najsłabszym filmem z serii, powielającym błędy poprzedników, a na dokładkę przeładowanym efektami specjalnymi, z ciekawą w założeniu, ale absurdalną w szczegółach fabułą. Gdyby nie Shailene Woodley zakończyłbym oglądanie już w połowie.

Akcja rozpoczyna się po obaleniu Jeanine i przejęciu władzy przez Evelyn. Rozpoczynają się procesy poprzedniej władzy i jej sprzymierzeńców. Czyli normalne rewolucyjne porządki. Na dokładkę mur otaczający metropolię zostaje rozkazem Evelyn zamknięty. Tris niezadowolona z takiego obrotu sprawy postanawia za wszelką cenę sforsować zaporę i dowiedzieć się co jest za murem. Tak więc Tris razem z wypróbowanymi towarzyszami wydostają się za mur i udają na poszukiwanie "Założycieli", którzy być może już nie istnieją. Mamy tutaj dość mocne obrazy zniszczonego i skażonego świata. Po jakimś czasie nasi bohaterowie trafiają na energetyczną barierę, która odgradza "Założycieli" od metropolii. Zostają przejęci i przeniesieni do miasta "Założycieli". Tutaj sprawy się komplikują i Tris musi podjąć ważną decyzję, od której zależeć będą losy mieszkańców metropolii. Tak mniej więcej wygląda streszczenie fabuły. A jak ma się to od strony świata przedstawionego? Nie najlepiej.
W "Wiernej" mamy nagromadzone jeszcze więcej absurdów niż w 2 pozostałych częściach. 1. W mieście "Założycieli" Tris zostaje poinformowana, że na początku XXI wieku za pomocą inżynierii genetycznej próbowano wyeliminować ludzkie wady, ale modyfikacje pogłębiły tylko różnice między ludźmi. W efekcie doszło do wojny, która zniszczyła cywilizację. To pierwszy absurd. Gdyby świat upadał, albo gdyby dochodziło do wojen z takich powodów świat już dawno powinien był zniszczyć się kilka razy. I co? Ciągle stoi. W samym XXI wieku chociażby z powodu ogromnych i ciągle rosnących różnic majątkowych, różnic w dostępie do dóbr, z powodu głodu wojna powinna była wybuchnąć już kilka razy, jeśli iść tropem "Wiernej". Z takiego powodu wojny nie wybuchają, prędzej mogłoby dojść do jakiejś rewolucji. I tyle. Ale wtedy świat nie uległby zniszczeniu, tak jak mamy to pokazane w filmie.

2. Miasto "Założycieli" to w rzeczywistości Agencja Bezpieczeństwa Genetycznego, założona przez niezmodyfikowanych genetycznie, a ich zadanie to prowadzenie eksperymentu mającego oczyścić ludzki genom. Coo?? Kompletnie tego nie rozumiem. Oczyścić genom, ale z czego? Czy ze sztucznych modyfikacji, czy z mutacji spowodowanych wojną? Co to wgl znaczy czysty genom? Sprzed modyfikacji? Sprzed wojny? Dalej, nie wiadomo skąd się wzięli ci niezmodyfikowani? Oni wywołali wojnę, żeby zniszczyć obiekty nieudanych eksperymentów? Ale jeśli tak, to po co ten eksperyment w metropolii? Czy może niezmodyfikowani nie mają z wojną nic wspólnego, są jedynie tymi którzy ocaleli? Ale tu znowu głupota, bo skąd nagle taka duża grupa niezmodyfikowanych w jednym miejscu? A może niezmodyfikowani byli wcześniej Uszkodzeni, tylko ich genom został naprawiony? Ale to jeszcze większy absurd. Bo czemu w takim razie nie mogą naprawić genomu innych Uszkodzonych?

3. Agencja Bezpieczeństwa Genetycznego ma uratować Uszkodzonych, czyli osoby modyfikowane genetycznie, które jeśli były odważne to stały się okrutne, jeśli były pokojowe przemieniły się w bierne, a jeśli zbyt inteligentne to zatraciły współczucie. To znowu bzdura. Gdyby tak było, to już dawno w tej zamkniętej metropolii wszyscy by się pozabijali, skoro jak rozumiem mieszkali tam tylko Uszkodzeni.

4. Agencja wpadła na pomysł, że jeśli uwolnić Uszkodzonych z toksycznego środowiska i umieścić ich w bezpiecznym miejscu (czyli w metropolii — tu kolejny problem. Wynika z tego, że metropolia jest czysta. Skąd? Została oczyszczona przez Agencję? Skoro tak, to przez 200 lat nie można było oczyścić więcej terenów, żeby mogli tam mieszkać ludzie?), to materiał genetyczny by się naprawił. Nie znam się za bardzo na genetyce, ale skoro w metropolii były umieszczone osoby z uszkodzonym genomem, to dlaczego nie ma tam żadnych wynaturzeń, żadnych odchyleń od normy, kalectw, podatności na nowotwory itp. Co ma niby świadczyć o uszkodzonym genomie? Bo na moje oko ludzie z metropolii, to normalni ludzie tacy jak my. Chyba, że o uszkodzonym genomie ma świadczyć to, że odważni stali się okrutni itp. Ale już pisałem, że w takim razie dawno już wszyscy by się pozabijali, gdyby tak było. Poza tym konia z rzędem temu, kto wyjaśni czemu ludność metropolii musiała zostać podzielona na frakcje, skoro celem eksperymentu było oczyszczenie genomu. Chyba, że chodziło o to, że każda frakcja ma stanowić oddzielną zbiorowość kształtującą określone cechy u swoich członków. A potem miało dojść do połączenia frakcji. Ale przeczą temu fakty: istnienie "Bezfrakcyjnych" oraz brak lub ograniczony przepływ między frakcjami. Czyżby z góry założono, że u "Bezfrakcyjnych" nie da się wykształcić żadnej pożądanej cechy? Co więcej, skoro eksperyment trwa już 200 lat, a ciągle nie ma przepływu między frakcjami albo jest on ograniczony, w jaki sposób ma dojść do oczyszczenia genomu?
5. Tris okazuje się być jedyną czystą genetycznie z metropolii. Agencja ma sprawdzić jak do tego doszło i w ten sposób pomóc Uszkodzonym. Hmmm, kolejna bzdura. Cały eksperyment trwa 200 lat. To odpowiada mniej więcej latom 1816-2016. Jaki postęp dokonał się w tym czasie w naukach biologicznych? I mam uwierzyć, że w tej całej Agencji przez 200 lat naukowcy nie potrafili niczego wymyślić, tylko liczyli na jakiś eksperyment, a sami rozmyślali o niebieskich migdałach? I czekali na Tris? A co gdyby Tris zginęła, chociażby w czasie symulacji, którym poddawała ją Jeanine, albo jeszcze wcześniej kiedy przed rozstrzelaniem uratowała ją jej matka? Co wtedy? Czekamy kolejne 200 lat na następną Tris? Co więcej, Agencja ma sprawdzić jak Tris stała się Czysta. A w międzyczasie mówi się, że metropolia jest kontrolowana, monitorowana. Agencja wszystko nadzoruje i obserwuje. David mówi, że wie wszystko o Tris. Ale nie wie, jak doszło do tego, że jest Czysta. To wszystko się kupy nie trzyma.
6. Czemu mamy tutaj jakieś dziwne założenie, że to "Niezgodni" mają być tymi Czystymi. Niby dlaczego? Że nie przeważa u nich cecha żadnej frakcji? W realnym świecie każdy człowiek ma jakąś cechę, która go wyróżnia. Piszę w dużym uproszczeniu, ale założę się, że gdyby nas poddać takiemu testowi jak w "Niezgodnej", też można by nas poprzydzielać do konkretnych frakcji. Ale czy to oznacza, że jesteśmy osobami z uszkodzonymi genomami? Głupota.
7. W metropolii od czasu jej założenia upłynęło 200 lat, ale jakoś nie zauważyłem specjalnie wielkiego rozwoju nauki, technologii. Stagnacja? Jakoś nikt też nie wpadł na to, że można wzbić się w powietrze? Nawet jeśli założymy, że w momencie założenia metropolii były tam tylko lepianki albo szałasy, to przykłady kilku państw pokazują, że to co osiągnięto w metropolii w 200 lat, można osiągnąć ponad 3 razy szybciej.

Tyle jeśli chodzi o świat przedstawiony. A co z fabułą? Również dużo absurdów. Parę przykładów. David (szef Agencji) potrafi odciąć łączność w metropolii, potrafi zamykać drzwi kiedy Tris szuka pompy rozpylającej serum, ale nie potrafi odciąć wizji kiedy szukają pompy, ani zablokować drzwi, żeby Peter nie mógł ich wpuścić.
Po co Tris i reszta zabierają ze sobą Petera, jeśli wiedzą jaki z niego dwulicowy drań?
Energetyczna brama, która ma odseparować Agencję od metropolii jest tak zaprojektowana, że rozlatuje się po uderzeniu w nią samolotu z ładunkiem wybuchowym. A gdyby przypadkiem ktoś wjechał w barierę z jakimś ładunkiem dynamitu? Albo ktoś z Agencji ześwirował i strzelił do bariery z jakiejś wyrzutni? Żeby było śmieszniej, kiedy Tris ucieka samolotem Davida wysyła się za nią wyrzutnie rakiet, które uderzają potem w barierę. I co? I wielkie nic. Za to kiedy Caleb posyła na barierę samolot Davida z jakimś materiałem wybuchowym, ta rozlatuje się w drobny mak. WTF?
O tym, że David daje sobie w dziecinny sposób ukraść samolot, zmilczę.
David niby wie wszystko na temat Tris, Four i tego co dzieje się w metropolii, ale nie przewidział, że zechcą oni wrócić, żeby pomóc tamtym ludziom, ani że nie spodoba im się to co dzieje się w Agencji.
Tris po krótkim pobycie w Agencji, wie jak latać samolotem Davida lepiej od doświadczonych pilotów. Z całym szacunkiem dla Tris, ale w życiu nie widziała samolotu, technika o której nie ma pojęcia, nie brała lekcji pilotażu, a tutaj nagle istny as przestworzy.
Kolejny przykład głupoty. Tris w rozmowie z Radą Agencji podnosi kwestię, że Rada popełnia błędy klasyfikując ludzi zamiast ich połączyć. No tak, przez 200 lat nikt w Radzie nie wpadł na to, dopiero Tris musiała się zjawić, żeby im to objawić.
Dalej, Agencja przydziela Caleba i Petera do monitorowania tego co dzieje się w Chicago. David chwali się, że wie wszystko o mieszkańcach metropolii, w tym o Calebie i Peterze. Ale nagle okazuje się taki naiwny, że nie przypuszcza nawet, że Caleb i Peter mogą informować Tris o tym czego się dowiedzieli. To samo tyczy się Four, z jego wysłaniem na Obrzeża. Po co? Żeby dowiedział się prawdy i poinformował Tris? To jakaś kompletna amatorszczyzna ze strony Davida.
Four ma zostać zlikwidowany, przynajmniej tak ja to rozumiem. Ale zamiast zrobić to szybko, wysyła się go samolotem, chyba po to żeby mógł się zorientować o co chodzi i uciec.
Four dostaje identyfikator, żeby przejść przez barierę. Na końcu zaś okazuje się, że wystarczy przywalić w barierę, żeby się rozleciała. Nie można było dać Four jakiejś wyrzutni rakiet?
Jeszcze jeden absurd. David chce wymazać pamięć wszystkim ludziom w Chicago. Po co? Żeby zapomnieli, że coś jest za murem? Ale żeby to miało sens należałoby najpierw pozbawić pamięci Tris, Four, Caleba, Petera i Christinę. Albo przynajmniej ich odizolować. Tymczasem nic takiego się nie dzieje, tak jakby David tylko czekał na to, że bohaterowie wyruszą na odsiecz i powstrzymają jego zamiary.
Technologia w Agencji ma niby być 200 lat naprzód (jak nie więcej), a tak naprawdę jest chyba max. 20 lat. Jedyne ciekawe rzeczy to bariera (ale w sumie dość prymitywna) i plazmowe kokony. Ale i tak nie są to rzeczy aż tak zaawansowane, do zbudowania jeśli nie teraz to za kilka lat. Trudno mi jest wyobrazić sobie, co może być na Ziemi w 2216, a to taki przedział czasowy.
Ciekawi mnie również brak robotów w Agencji i skąd Agencja bierze na to wszystko pieniądze, skoro w filmie pada zdanie, że nie mają dużych środków finansowych. Skąd biorą surowce, środki, jak oni to wszystko produkują, z czego?

Film jest przeładowany efektami specjalnymi, co nie służy mu za dobrze. Szkoda, że nie zdecydowano się nawiązać do "Niezgodnej", która mimo swoich wad jest najlepszym filmem o Tris, który ogląda się z przyjemnością. Zamiast tego twórcy postanowili, że wszystkiego w filmie ma być więcej i więcej. W efekcie dostajemy przerost formy nad treścią. Film jest w miarę interesujący, ale tylko do momentu, w którym bohaterowie docierają do Agencji. Potem wszystko jest już przewidywalne i w zasadzie mało ciekawe. Wiemy z góry jak cała historia się skończy. Mamy tutaj wprawdzie parę mocnych scen, pokazujących zniszczony i skażony świat, ale jest tego za mało. Po to jak porządnie nakręcić sceny odkrywania nowego świata odsyłam do "Planety Małp" (1968). W sekwencjach początkowych, obrazujących rewolucyjne porządki mamy taki bardziej mroczny klimat, co moim zdaniem też można zaliczyć na plus. Mamy tutaj także przekazane pewne wartości jak: szlachetność, pomoc innym, tolerancja, szacunek dla odmienności. Dobra jest też muzyka oraz Naomi Watts jako Evelyn. Ale to Shailene Woodley jako Tris ratuje "Wierną" przed kompletną klapą. Ona utrzymuje wysoki poziom aktorstwa, do którego nas przyzwyczaiła w poprzednich częściach. To najmocniejszy atut "Wiernej". Jeśli kiedyś wrócę do "Wiernej" to tylko dla Woodley. Ale sama Woodley to za mało, żeby wystawić "Wiernej" wysoką ocenę.

Trochę szkoda, bo film miał potencjał. Można było z tego zrobić ciekawy film drogi. Powolne odkrywanie tego co za murem, jakieś kolejne zagadki, przygody a na końcu bohaterowie docierają do jakiegoś miejsca i patrzą zszokowani. Następnie mamy najazd na ich twarze, fajną muzyczkę i koniec filmu. I mamy płynne przejście do następnej części.
Gdzieś przeczytałem, że miała powstać jeszcze jedna część przygód Tris, ale ze względu na słabe finansowe wyniki "Wiernej" ma powstać albo film telewizyjny albo serial. Niby wieści nie najgorsze, ale kiedy słyszę, że Shailene Woodley nie ma zamiaru grać Tris, jeśli ma to być film TV albo serial, to ja mówię dziękuję. Nie zamierzam tego oglądać. Cała trylogia to Woodley jako Tris. Bez niej te filmy nie istnieją.

3/10 ode mnie.

ocenił(a) film na 6
orphe

Chociaż ten temat jest z grudnia 2016, to jednak po przeczytaniu chciałabym się odnieść (głównie dlatego, że to jeden z najciekawszych tematów, jakie udało mi się odnaleźć). Ogólnie nie przeczę w wiele niedorzeczności, ale jednak na kilka spraw wymienionych wyżej mam inne spojrzenie. Nie twierdzę, że jest ono słuszne, ale chciałabym się podzielić, tak samo jak ty swoim. :)

1) Mówisz, że to absurd, że doszłoby do wojen. Ale mowa tutaj o ingerencji w geny człowieka i wyeliminowanie cech, które były uważane za wadliwe, a w rzeczywistości były kwintesencją człowieczeństwa oraz poniekąd o psychologię ludzką. Nie mówimy tutaj o tym, że wojny wybuchły, bo były różnice w zdaniach typu ja jestem za zmienianiem genów, a ja nie. Według logiki filmu ludzie zostali zbyt zmodyfikowani i stąd doszło do wojen. Za bardzo to wpłynęło na ich psychikę, postrzeganie świata. Postrzegali go jedynie poprzez te cechy, które im pozostawiano, a to zmieniało ich percepcję. Wystarczyło, że osoba po modyfikacji w jakikolwiek sposób dostała się do władzy i już mogła rozpętać wojnę. Zwłaszcza, jeśli miała za sobą setki, tysiące lub miliony osób również zmodyfikowanych, "wypranych z człowieczeństwa".

2) Tak na dobrą sprawę to nie jestem w 100% przekonana, czy wszyscy siedzący w tej Agencji są czyści. Mam wrażenie, że nie. Ostatecznie nic takiego nie zostało ani powiedziane, ani pokazane. No i jeśli chodzi o "oczyszczenie genomu" to tak naprawdę chodzi o "odnowienie genomu w jego oryginalnej strukturze", czyli tej niezmodyfikowanej. O to, by w genach ponownie pojawiły się wszystkie cechy. A kto wywołał wojnę napisałam już w 1 - moim zdaniem wojna została wywołana po obu stronach. Ktoś atakował, ktoś się bronił, wszystko poszło w pierdziu.

3) W zamkniętej metropolii dochodziło do różnych "zamieszek". Od ochrony porządku między ludźmi byli Nieustraszeni. Ponadto to, że nie udało się oczyścić genomu nie oznacza, że nie udało się zmniejszyć różnic między frakcjami. Wszystko funkcjonowało, bo był podział obowiązków, każda frakcja mogła się wykazać w tym, co było ich specjalnością, dlatego nie mieli potrzeby "zaczepiania" pozostałych frakcji. Z czasem zaczęło się to zmieniać, bo choć nie doszło do pełnego oczyszczenia genów, to jednak doszło do ich zmieszania (przykładem może być Cztery, który (wnioskując z tatuażu na nadgarstku) był bardzo bliski bycia "czystym", ale zabrakło mi jednej cechy (brak jednego prostokącika w tatuażu, w porównaniu do tego Tris).

4) Po co przez 200 lat mieli oczyszczać nowe tereny, skoro ludzi było zbyt mało, bo potrzebowali dobrych genów? Dla kogo mieli oczyszczać te tereny i po co mieli marnować siłę oraz zasoby by to zrobić? Wyżej też wspomniałam co znaczyło stwierdzenie "uszkodzony genom" - uszkodzony genom to taki, w którym nie występują naturalnie wszystkie cechy (niektóre mogą być uśpione, ale w genach powinny sobie siedzieć torem logiki filmu). Co do podzielenia na frakcje - sama się nad tym zastanawiam i tutaj akurat podzielam twoje zdanie. Już nawet nie tylko pod pryzmatem tego filmu, w którym dopiero co się o całej akcji z wojną i genami dowiadujemy. Irytowało mnie to też w poprzednich częściach, bo nie jestem wstanie zrozumieć logiki: musisz przejść test, dostajesz wynik do jakiej frakcji pasujesz, ale i tak możesz sobie wybrać coś innego, z tym, że wcale to nie świadczy o twojej niezgodności tylko o... oo... No własnie, o czym? (teraz gdy wiemy o genach, to mogło świadczyć o tym, że mimo predyspozycji na daną cechę w genach jednak zaczęły się pojawiać inne cechy i sugerować zmianę frakcji) I czemu na to pozwalali? I kim są Bezfrakcyjni? Osobami, które nie mają żadnych cech? Takich ludzi chyba nie ma, poza tym Bezfrakcyjni nie wydawali się totalnie pozbawieni cech charakteru. Więc co? Osobami, które mają za dużo cech? A nie, to są Niezgodni. To w końcu co? Tutaj sama mam zagwozdkę logiczną.

5) Dlaczego twoim zdaniem to odpowiada latom "1816-2016"? To, że film został nakręcony to nie znaczy, że akcja toczy się w tym czasie. Wojna wybuchła w XXI wieku, więc po 2000 roku. Musi więc być coś koło 2200 lub później. Co do badań agencji - nie chodziło o to, żeby coś wymyślić i znów ingerować w genetykę. Co z tego, że implementowaliby dzieciom jakieś cechy, skoro ci ludzie nie mogliby w dorosłym życiu przekazywać ich dalej, bo nie mieliby ich w genach? Chodziło o to, by naturalnie ten genotyp powrócił do obiegu, żeby był dziedziczony. I tutaj wrócę do tego, że nie jestem pewna, czy wszyscy w Agencji byli "czyści". No, bo w sumie po cholerę oczyszczać ludzi, skoro można rozmnażać się miedzy sobą w Agencji oraz w miejscu, gdzie była rada? A może nie można, bo zbyt mało ludzi jest "czystych", a reszta ma niedoskonałości w genach? To miałoby sens. A jeśli mówisz o tych symulacjach, które potwierdziły "Niezgodność" Tris w 100%, to gdyby podczas nich umarła, to by znaczyło, że nie na nią czekają i by na jej śmierć machnęli ręką. A jej matka pojawiła się wczas być może właśnie wysłana przez Davida, skoro była zza muru. Plus skąd David miałby wiedzieć, jak w genach Tris doszło do oczyszczenia genów z obserwacji? To tak jakbyś chciał wykryć chorobę płodu patrząc na kobietę w ciąży - no nie da się. Musiał to przecież zbadać, z obserwowania jej raczej tego nie mógł wywnioskować.

6) Niezgodni nie są definicją "czystych". Niezgodny był też Cztery. Ale nie był czysty. I nie chodzi o brak cechy dominującej (pisałam to już wyżej), a o obecność wszystkich cech w genomie, niezależnie od tego, które są uśpione, a które są "żywe" i dominujące. Chodzi o to, żeby wszystkie w genach były (no bo przecież na dobrą sprawę 5 frakcji, to zbyt mało, w porównaniu do cech osobowości).

7) Technologia była rozwinięta, ale tylko gdzieniegdzie. Ostatecznie mieli całkiem zaawansowaną broń, hologramy, holograficzne reagujące na dotyk ekrany, czytniki różnego rodzaju. Wydaje mi się, że to całkiem sporo, w dzisiejszych czasach połowy tego w ogólnym użytku nie mamy. Nie rozwijali się natomiast w dziedzinie transportu (w tym wznoszenia się w niebo), bo byli przekonani, że mur chroni ich przed złem czyhającym na zewnątrz. Na cóż więc wznosić się w powietrze, skoro nie ma za bardzo gdzie polecieć?

Masz rację. Nie wiem czemu w ogóle dał im zajść tak daleko. Tutaj nie doszukiwałabym się logiki, a raczej działania kina - jakby zamknął im gdzieś wcześniej drogę, to film by się przecież skończył. Czasem się rezygnuje z logiki na rzecz dalszego biegu akcji.
Tris wyraźnie mówi, że zabiera swojego brata, bo są rodziną. To, że on był w stanie ją zdradzić nie oznacza, że ona jest oziębłą suk*ą i już zapomniała, że to jej jedyna rodzina. Dlatego go ratują, a później zabierają ze sobą (mogliby go oczywiście zostawić, ale skoro go uratowali, to nie chcieli, by zginął, a to zapewne by się stało, gdyby go nie wzięli z sobą).
Z barierą, to tak wiesz. Z jednej strony niby racja, ale z drugiej porównać dwa ładunki ze statkiem pełnym ładunków o nieznanej mocy to też tak nie do końca. A nikt by nie wjechał, ani nie strzelił w tę tarczę, bo ludzie z metropolii nie wychodzili za mur, a ludzie z Agencji nie zbliżali się do tarczy bez wyraźnego rozkazu.
Tak, umiejętność latania to faktycznie śmieszna sprawa. Na tej scenie byłam pewna, że spadną i koniec. A tu dupa, lecą sobie i jeszcze obijają ładunki lecące w ich stronę. :D
W zasadzie nie jest powiedziane, że Rada na to nie wpadła. Ot, ucięli nagle scenę z rozmowy z Radą i nie usłyszeliśmy co tam ciekawego Rada ma do powiedzenia w temacie. Ponad to wychodzi na to, że Rada nie zajmuje się sprawą eksperymentu, a ludzie z Agencji. Rada tylko za to płaci i patrzy, czy są wyniki, więc chyba nie oni wpadli na pomysł podziału.
Tutaj z tym przydzielaniem zadań to jednocześnie się godzę z tobą i się nie godzę. David chyba chciał, żeby Tris wiedziała, co się dzieje w Metropolii, żeby miała jakiś powód, by grać z nim w jednej drużynie. By móc jej w zamian za współpracę zaoferować, że pomoże tam na miejscu. Także zależy pod jakim kątem, ale może to mieć jakiś sens. Natomiast czemu wysłano Cztery na "front", że tak to nazwę? To już cięższa sprawa do zrozumienia. Może po prostu nie chcieli, żeby sobie siedział bezczynnie? A może wierzyli, że uwierzy w tę ściemę? Nie mam pojęcia bladego czemu tak.
Też tej akcji z samolotem nie załapałam tak do końca. Chociaż najbardziej nasuwa się na myśl ten koleś, który go uratował. Czy to nie on w filmie powiedział "zawiozę cię"? Tak mi się pamięta. A z identyfikatorem to już wyżej wspomniałam, że ciężko porównywać rakietę do kilku (kilkunastu?) bomb o nieznanej nam mocy.
A czy on nie zdecydował o tym czyszczeniu pamięci jak już Cztery tam był i reszta wyruszyła mu na pomoc? On wcale nie chciał czyścić wszystkim pamięci. On po prostu uznał, że to jest dobra metoda na to, by uratować sytuację, która wymknęła mu się lekko spod kontroli. Ludzie by zapomnieli, więc eksperyment mógłby trwać, nie byłoby wewnętrznej wojny, a on wziąłby sobie Tris do dalszych badań (dlatego chciał ją odizolować tam na dole, jak zeszła rozwalić maszynę od gazu).
Skok technologiczny jest bardzo łatwy do przeoczenia. Nie rozumiem też, dlaczego twoim zdaniem roboty są wyznacznikiem zaawansowania technologicznego? Już metropolia jest bardziej do przodu niż nasz świat, co już wyżej opisałam. Agencja jest jeszcze dalej niż Chicago - plazmowe kokony, możliwość oczyszczania z toksyn i napromieniowania, wszechobecne skanery, zaawansowane maszyny do latania (jakby nie patrzeć, my wciąż takich nie mamy ;) ), urządzenia reagujące na gesty oraz wytwarzające tarczę kuloodporną, broń chyba była na wiązki światła (tak?), a ta winda poruszająca się jakby w powietrzu? No i ja jednak nie umniejszałabym tej tarczy - ostatecznie prócz tego, że nie wiemy jaka dokładnie była potrzebna siła by ją przebić, to zdaje się, że nie padła cała, a jedynie jej fragment, plus była "niewidzialna" imitując obraz. I mogłabym tak wszystko wymienić, ale trochę tam tego było. Raczej nie sądzę, żebym miała dożyć takich rzeczy.
Agencja dostaje finanse z miejsca, gdzie siedzi rada. Jest tam całe miasto, tam pozyskuje się surowce i to jest główna siedziba ludzkości. Agencja to tylko... Hmm... No agencja. I nic więcej. To tylko miejsce wydzielone do prowadzenia badań. Tam gdzie siedzi rada funkcjonuje miasto, prawdopodobnie całkiem normalne.

Ufff... Odniosłam się chyba do wszystkiego, do czego chciałam. Przypominam, że nie twierdzę, że moje spojrzenie na te wątki jest prawidłowe, ale wydaje się w mojej głowie całkiem logiczne, więc się nim dzielę. Pozdrawiam serdecznie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones