Jak dla mnie - konwencja trochę bez pomysłu, fabuła bez sensu, jedyną ciekawą postacią był jeden z dwóch kolesi, którzy na koniec filmu jechali rozwozić pieczywo. Bez przerwy gadał o "zaliczaniu panienek" i porządaniu ale tak naprawde żadnej nie potrafił, nie chciał (bał się...?) poderwać. To bardzo bezpośrednie wykpicie często spotykanego współczesnego podejścia do "miłości". Można też z tego filmu wysnuć wniosek, że tym niekoniecznie inteligentnym i pięknym właśnie udaje się udanie współżyć...