Coś się chyba twórcom pomyliło. Czy nie jest tak zazwyczaj, że to najpierw film trafia na ekrany kin, a następnie pojawia się serial? Gdyby jeszcze ten serial był porywający do tego stopnia, że rzuca widzów na kolana... zrozumiałabym, ale "Sfora" do tego rodzaju seriali nie należy. Zwłaszcza Pazura sprawia wrażenie, że nie może się zdecydować, czy jest w filmie tłem, czy gra jednego z głównych bohaterów. I ten śmiertelnie poważny, nieruchomy wyraz twarzy Olafa Lubaszenko! Chyba zapatrzył się na Izabellę Scorupco, która wygrywa wszystkie swoje filmy używając jednej i tej samej miny.