z jednej strony zgadzam się że nie jest to rozrywka na poziomie Mission Impossible ale z drugiej strony chyba tak to miało wyglądać.
Twórcy skupili się na zabawie stereotypami i to bez ograniczeń i za to powinno się moim zdaniem docenić ten film. Nie bali się "rasistowskich" żartów skierowanych do wszystkich bo każdemu się tu dostaje, kolor skóry nie ma tak naprawdę znaczenia. Są tylko stereotypy danych grup społecznych z których nie powinniśmy się bać śmiać czy żartować bo nie jest to oznaką rasizmu.
Seksism to motyw przewodni tego filmu i to chyba był największy przejaw odwagi producentów. Nie pochwala on takiego zachowania po prostu bawi się tymi żartami sytuacyjnymi do granic możliwości.

Ale ja od żartów i całej reszty (fabuły, obsady, dialogów) nic nie mam, są dokładnie takie jakie powinny być, to w końcu Shaft. Chodzi o to że film sprawia wrażenie jakby był zrobiony na kolanie, czegoś brakuje, żeby uznać go za dobry. Brakuje tego czegoś co np. z johna wicka zrobiło hit, a przecież w tym filmie poza strzelaniem nie było nic więcej. Tu tego brakło (jakiejś takiej płynności i lekkości, obstawiam że dobry montażysta albo lepszy operator zdjęć by sprawę załatwił).