PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=111915}
4,6 25
ocen
4,6 10 1 25
She Devils on Wheels
powrót do forum filmu She-Devils on Wheels

Są złe, zepsute. Lepiej z nimi nie zadzierać, bo spuszczą ci takie manto, że kumple surferzy cię nie poznają. Wyglądają jak sfora Ukrainek, które po przekroczeniu granicy zrobiły napad na pierwszy napotkany lumpeks. Zwą się "Man-Eaters", bo facetów zjadają na śniadanie, a jako wykałaczek używają ich zwiędłych penisów. Jeśli pragniesz stać się świadkiem ich szokujących przygód, zapraszamy na seans...
Biker movie, w którym zamiast grupy brodaczy mamy bandę babochłopów. Za kamerą "ojciec chrzestny gore" Herschell Gordon Lewis, czyli pozycja pewnikiem zalicza się do kategorii "must-see" dla każdego entuzjasty grindhouse'u.
Wprawdzie widzowie zachęceni nazwiskiem twórcy "Blood Feast" mogą się poczuć nieco rozczarowani, gdyż krwawych scen jest tu jak na lekarstwo (jedno brutalne pobicie, jedna dekapitacja), ale za to "She-Devils on Wheels" bywa całkiem zabawny.
Zawdzięczamy to zarówno niskiemu budżetowi, nieporadności reżysera, jak i obsadzie aktorskiej. Bohaterki poruszają się więc nie tyle na motocyklach, co jednośladach przypominających konstrukcją motorowery. Przy byle okazji recytują durne wierszyki (to rodzaj jakiegoś rytuału gangu, ale na czym on polega, ciężko dociec), stroją groteskowe miny, a w ramach rozrywki urządzają sobie orgietki w swym prywatnym haremie (bo "Man-Eaters", zgodnie z nazwą, mężczyzn traktują przedmiotowo, czym zresztą oni sami wydają się być zachwyceni). Gra poszczególnych odtwórczyń jest doprawdy pocieszna, do tego stopnia, że w zasadzie nie wiadomo, czy się zgrywają, czy też może ich starania są szczere.
Fabuła, jak przystało na kino eksploatacji, jest uboga i czysto pretekstowa: oto jedna z członkiń gangu zaczyna mieć wątpliwości, co do swego posłannictwa, po tym jak zmuszona jest zmasakrować swojego ukochanego ("Man-Eaters" się nie zakochują). Na szczęście wszystko kończy się "happy endem" (w zasadzie to zakończenie jest totalnie "od czapy", ale za to dostajemy - co, gwoli ścisłości, jest rzadkością w kinie z tamtego okresu - bonusową scenę po napisach).
Ogółem: niezły ubaw. Jeśli podejść do tego, jako do parodii tradycyjnych "biker flicks", to satysfakcja wydaje się być murowana.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones