Trudno nie zachwycić się tak efektowną i brawurową interpretacją Sherlocka Holmesa. Świetny klimat, ciekawa muzyka, fenomenalne obrazy dziewiętnastowiecznego Londynu. Nowatorsko skonstruowana heroiczna wersja postaci detektywa - biegłego nie tylko w wojnie mentalnej ale i rzeczywistej. Świetnie wspomagający dr. Watson, którego historia stanowi dodatkową oś filmu. Ciekawa chociaż nie porywająca Rachel McAdams (Irene Adler) i zapadająca w pamięć Kelly Reilly (Mary Morstan) Ocenę filmu obniżają jednak 3 elementy. W wielu momentach film przekracza granicę pomiędzy efektownością a efekciarstwem. Nierówność fabuły powoduje zamulenie tempa i jakości akcji (za dużo scen dyskusyjnych, które atrakcyjne same w sobie, jednak gmatwają tempo akcji i nużą) I wreszcie trzeci element: nie do końca pasują mi odtwórcy dwóch głównych ról! Robert Downey Jr. jest dobry ale nie jest idealny do tej roli. Jeszcze mniej dobrany jest dla mnie także Lord Blackwood (Mark Strong) Mam odczucie, że jego postać została niepotrzebnie przerysowana a on sam nie został dobrze dopasowany do tej roli. Pamiętny, mistyczny Hani z "W sieci kłamstw" i zjawiskowy Jim Prideaux ze "Szpiega" tutaj nie niestety nie stworzył wiarygodnej kreacji.